Rozdział 10

13.2K 379 8
                                    

Shopie pov.
Minął miesiąc od śmierci mamy. Na początku było mi mega trudno się z tym pogodzić. Przez pierwszy tydzień nie chodziłam do szkoły, ale później musiałam wrócić, żeby nie mieć zaległości. Moje życie wyglądało tak :  szkoła - dom, szkoła - dom, szkołą-dom i tak w kółko. Nawet mojej przyjaciółce nie udało się mnie nigdzie wyciągnąć. Siedziałam cały czas w domu i nie mogłam się pogodzić z tym że straciłam tak ważną osobę. W poniedziałek rano poszłam do szkoły i dzień zapowiadał się jak każdy inny. Poszłabym do szkoły, wróciła a później zamknęła się w swoim pokoju i siedziała w nim cały dzień. Mój tata po śmierci mamy zaczął więcej pracować i nie ma go w domu prawie wogóle. Lekcje mi się ciągnęły w nieskończoność, ale w końcu zadzwonił upragniony dzwonek. Wyszłam pierwsza z klasy i poszłam do domu. Jak tylko przekroczyła próg domu. Wiedziałam że nie ma taty, bo jest cicho. Poszłam do siebie do pokoju odłożył plecak i przebrałam się w dresy. Zeszłam na dół do salonu i zaczęłam oglądać swój ulubiony film czyli, ,,Więzień labiryntu ". Gdy byłam w połowie filmu, zadzwonił dzwonek. Zastanawiałam się kto to może być, ale nikt mi nie przychodził do głowy. Otworzyłam drzwi a przed mną stał we własnej osobie Patrick Blake. Co to się stało?  - pomyślałam
- Co chcesz ? - zapytałam
- A może tak ,, Cześć Blake co u ciebie słychać "  a tak serio to przyszedłem cię wyciągnąć z domu skoro nie udało się to Kylie - odpowiedział chłopak
- Ale ja się nigdzie nie wybieram, więc dowidzenia - chciałam zamknąć drzwi ale Patrick był szybszy i wszedł do środka
- Ubieraj się, idziemy na plażę  - powiedział chłopak
- Ja nigdzie nie idę - powiedziałam już trochę zła
- Albo pójdziesz dobrowolnie, albo wyniosę cię siłą -  powiedział a ja prychnęłam :
- Tsa jasne
- Sama się o to prosiłaś Williams - powiedział i przerzucił mnie sobie przez ramię a ja zaczęłam krzyczeć i bić go po plecach
- Puść mnie, zaraz się ubiorę i pójdę z tobą dla świętego pokoju - krzyczałam a chłopak w końcu mnie puścił
- Grzeczna dziewczynka -  powiedział uśmiechnięty
- Nienawidzę cię -  pokazałam mu fack you i weszłam do domu się ubrać.
Gdy byłam gotowa i zeszłam na dół Patrick nadal czekał na mnie, a już myślałam, że sobie odpuścił i poszedł. Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy w kierunku plaży, a wtedy odezwał się Patrick :
- Słuchaj Shopie. Naprawdę jest mi przykro z powodu twojej mamy, ponieważ sam byłem z nią związany mocno, ale nie możesz z tego powodu zamykać się nam świat. Kylie i Nathan się o ciebie bardzo martwią. Każdemu jest przykro, ale nie zrywać kontaktu z swoimi przyjaciółmi. Wiem że to dziwnie brzmi, bo mówię to ja chłopak, którego nienawidzisz i udajesz jego dziewczynę,  ale mówię poważnie. Nie zamykaj się na świat Shopie.
Słowa chłopaka trafiły do mojego serca i postanowiłam się trochę ogarnąć.
- Masz rację. Postaram się ogarnąć i pierwszy raz słyszę jak powiedziałeś coś mądrego - zaśmiałam się
- No to się cieszę, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. A teraz idziemy na plażę - uśmiechnął się i ruszyliśmy w kierunku plaży.
Na plaży spacerowaliśmy przy brzegu morza i rozmawialiśmy na różne tematy. W sumie to on nie jest taki zły. Nieraz oczywiście. Aż w pewnym momencie Patrick ochlapał mnie wodą. Chciałam mu oddać, ale zaczął uciekać, więc ruszyłam za nim. W końcu go dogoniłam i wyskoczyła na plecy. Na początku nie mógł utrzymać równowagi, ale mu się udało. Ludzie, którzy byli na plaży mieli z nas niezły ubaw. Później siedzieliśmy na piasku i ja się suszyłam. O 21 zaczęliśmy się zbierać do domu. Patrick odprowadził mnie pod same drzwi. Pocałował w policzek i poszedł do siebie. Ja zaskoczona weszłam do domu.  Znowu pocałował mnie w policzek mój wróg z którym udajemy że jesteśmy parą.

Układ  [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz