35

2.5K 120 8
                                    

" - Kiedy myśleliśmy, że Motyl poprzestał szkodzić naszemu miastu tak naprawdę szykował się by znów uderzyć. Wczoraj wieczorem około godziny dwudziestej na jednej z Seoul'owskich uliczek powstała nowa praca. Plamy farb z napisem rozchlapane są wszędzie. Nadal czekamy na jakieś dalsze informacje. Jak na razie to na tyle ode mnie. Miłego dnia i do zobaczenia. "

Mam to co chciałam. Znów mówią o mnie w telewizji. Można się cieszyć. Przecież tego chciałam. Jednak czuję dziwną pustkę. Czegoś co mi brak.

Wstałam z kanapy i poszłam do kosza, do którego wyrzuciłam opakowanie po serku. Rozbrzmiał głos dzwonka po domu. Wolnym krokiem ruszyłam w jego stronę. Sięgając po telefon automatycznie spojrzałam kto dzwoni. Lisa. Dawno nie rozmawiałyśmy. Odebrałam bez żadnego problemu.

- Cześć Julia. Będziesz może miała czas do mnie zajrzeć? Chce ci coś powiedzieć.
- Jasne. Będę o piętnastej. 
- Super. Do zobaczenia! - powinnam się bać? Ta rozmowa była dziwna, a jej ton głosu wyrażał dziwną radość i podekscytowanie.

~~~~~~~~~~

Stoję przed drzwiami Lisy. Pukam trzy razy w nie. Po niecałej chwili drzwi się otworzyły, a w nich pojawiła się Lisa z BamBam. Zmarszczyłam brwi i weszłam do środka. Zdjęłam kurtkę i buty wchodząc do salonu gdzie na mnie czekali.

- Zaszłaś w ciążę? - zapytałam prosto z mostu, a ci się zaśmiali kręcąc głową. - Więc?

- Pobieramy się. - oznajmił BamBam, a mnie zatkało. Tyle lat razem, a ja się dowiaduję, że moi przyjaciele się pobierają ze sobą? - Wszystko dobrze? 

- Tak, tak. Kiedy, jak i gdzie? W szczególności kiedy! - usiadłam obok nich na kanapie i czekałam na wyjaśnienia.

Tłumaczyli się jakieś półtorej godziny. Pogratulowałam im i zaczęłam się zbierać do domu. Niech się sobą nacieszą. Ciekawa jestem ile ze sobą wytrzymaj. Spojrzałam na datę w telefonie. 15.09. Urodziny mojej matki. Okej. Czas stawić się najgorszemu. Ruszyłam do domu po muszelkę dla mamy. Uwielbiała je i mam nadzieję, że nadal uwielbia. Kiedy ją zabrałam z powrotem wyszłam z domu kierując się w kierunku domu moich rodziców. Mam nadzieję, że się nie zgubie. Dawno tam nie byłam. 

Po pół godzinie doszłam do dużego zadbanego domu. Budynek znajduje się na jednej z bogatszych ulic więc jak tędy szłam to podziwiałam te cudeńka. Wzięłam parę głębszych wdechów i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Proszę bądźcie w domu. Po dłuższej chwili żadnego odzewu z ich strony zrezygnowana i zaczęłam wycofywać się. Nic tu po mnie. Nie chcą mnie to nie. Kiedy miałam już wychodzić usłyszałam otwieranie się drzwi i kobiecy głos. Odwróciłam się powoli. Stała w nich jakaś młoda kobieta.

- Przepraszam? Zgubiła się pani? - zapytała grzecznie. Pomyliłam domy?
- Czy mieszkają tu państwo Miller? - odwróciłam się przodem do kobiety. Pokiwała głową na tak.- Proszę to ode mnie przekazać i życzyć wszystkiego najlepszego Pani Miller. - podałam jej torebkę z muszelką.
- Mogę wiedzieć kim pani jest? 
- To nie ważne. Proszę jej to tylko przekazać. Do widzenia. - powiedziałam i wyszłam z całej posesji. 

Postanowiłam się przejść. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Zaczęłam tak chodzić po ulicach Seoul'u bez sensu. W domu nie mam co robić. Do pracy idę za tydzień. Soo i Jimin gdzieś pojechali, a reszcie nie chce zaprzątać głowy. Przystanęłam na chwile i się rozejrzałam. Błędem był ten spacer.

Kilka metrów od siebie widzę Taehyung'a. Jednak nie samego. Z jakąś dziewczyną. Są za blisko. Byli za blisko. Teraz do siebie przylegają. Ich usta też. Czuję mokry policzek. Łzy. Patrzyłam na nich. To nie sen. Wiem to. Widzę to. Chłopak spojrzał na mnie w końcu. Jego oczy wyrażały strach i proźbę o coś. Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść szybkim krokiem. Nie zauważyłam nawet kiedy zostałam rzucona na chodnik. Zaraz po zderzeniu się z twardym podłożem usłyszałam huk. Głośmy huk. Za głośny. Szumiało mi w uszach. Z trudem zaczęłam sie podnosić. Odwróciłam się powoli.

Najgorszy widok jaki widziałam? Zakrwawiony Taehyung leżący na ziemi. Chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Uklękłam na kolana i przytuliłam go do siebie. Był nieprzytomny.

- Co tak kurwa stoicie? Dzwońcie po pogotowie! - wrzasnęłam na ludzi. Spojrzałam na Taehyung'a i zaczęłam gładzić jego policzek.- Smerfie masz mi tego nie robić. Nie teraz. Nigdy. - zaczełam płakać. Tamta szmata gdzieś sobie poszła. 

'' i po co ci to było? To mogłam być ja. Mogłam być ja...''

Chłopaka zabrało pogotowie. Mnie nie wzięli. Szybko zadzwoniłam do NamJoon'a. Powiedziałam, w którym szpitalu będzie leżał Tae. Ja bez namysłu zaczęłam do niego biec. Kurwa czemu nie ja. Czemu nie ja, czemu nie ja. Aż tak grzeszę bazgrając po ścianach? Czy Polka nie może się zakochać w koreańczyku?

Miłych wakacji ludzie!Przypomnę tylko, że Lise i BamBam nie wzięłam z Shipow więc proszę się nie bulwersować

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Miłych wakacji ludzie!
Przypomnę tylko, że Lise i BamBam nie wzięłam z Shipow więc proszę się nie bulwersować

DZIEWCZYNA Od GRAFITI || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz