42

2.8K 122 22
                                    

Cicho westchnęłam przekręcając się na drugi bok. Niestety zamiast miękkiego materaca spotkałam się z cudnie twardą podłogą. Jęknęłam z bólu podnosząc się do siadu. Przetarłam ręką twarz i rozejrzałam się wokół ospałym wzrokiem. Znajdowałam się w salonie. Zaraz po drugiej stronie spał Taehyung z psem na klatce. Uśmiechnęłam się do siebie i wstałam mało co nie przewracając się. Chwiejnym krokiem pokierowałam się do mojego pokoju by wybrać ubrania i przy okazji zobaczyć godzinę. Jeśli pamiętam to telefon zostawiłam tam. Weszłam do pokoju nie zamykając za sobą drzwi. Szybko znalazłam się przy telefonie. Sięgnęłam po niego ręką, a zaraz po tym włączyłam go. Była godzina dziesiąta czyli nie aż tak źle. Odłożyłam komórkę i podeszłam do szafy by wyjąć z niej jakieś dresy. Szary pasował idealnie do dzisiejszej pogody.

Niebo było pochmurne i jeszcze lekko ciemnawe. Zima to zdecydowanie pora na przesypianie całych dni. Śnieg lekko popadywał znikając gdzieś w białym podłożu.

Otworzyłam w pokoju okno by się przewietrzyło. Przebrałam się szybko w pokoju po czym wyszłam z niego kierując się do kuchni. Pomyślałam, że zrobię coś z kuchni koreańskiej. Może nie jestem jakąś wielką kucharką, ale taki Ssalbap potrafię zrobić. Żadna filozofia zrobić biały ryż z jakimiś dodatkami. Tylko pytanie, czy ja mam biały ryż.

Zaczęłam grzebać po szafkach w celu znalezienia rzeczy, której szukam.

- Garnki, sztućce, przyprawy, o... Boże święty ja cię tyle szukałam. - powiedziałam do polskiej flaszki. Czemu znajduje coś co szukałam tydzień, a nie mogę znaleźć głupiego ryżu? - Dupa. Robię jajecznicę. - zamknęłam szufladę i odwróciłam się w stronę lodówki.
- Jajecznica też spoko.- odezwał się głos. Wystraszona mało co jajek nie upuściłam.
- Pojebało cię?! - wrzasnęłam po polsku.
- Nie. - zaśmiał się i wyszedł z kuchni. Jeśli on rozumie polski to jestem w dupie. Nie będę mogła mówić przy nim sekretów i denerwować go! Albo strzelał.

Zaczęłam robić jajecznicę. Najwyżej jutro zrobię Ssalbap. Tylko kupię ryż po wyjściu ze spotkania z Lisą. Właśnie spotkanie!

- Taehyung pilnuj jajecznicy! - krzyknęłam i wbiegłam do mojego pokoju. Jakim cudem jest już jedenasta? Godzinę szukałam pieprzonego ryżu? Jaja sobie robicie. Dobra, pójdę w dresie co mam teraz, a najwyżej na przebranie wezmę sukienkę, którą miałam w szpitalu. Albo nie. Za zimno. Szlag by cię zimno! Wyciągnęłam szybko jakieś spodnie i bluzę.
- Śniadanie! - zakomunikował chłopak z dołu.
- Idę! - zeszłam na dół kierując się do salonu gdzie chłopak już siedział jedząc przygotowane jedzenie. - smacznego.
- Smacznego. - zaśmiał się. Spojrzałam na niego podejrzliwym wzrokiem, a potem na jajecznicę.
- Co do niej dodałeś?
- Zmiażdżyłem pigułkę gwałtu i powkładałem ci ją tu. - spojrzałam na mnie dziwnym wzrokiem. Za poważnie.
- Okej, ja wolę głodować. - odłożyłam talerz na stoliczek przede mną i usłyszałam śmiech chłopaka. - się nie udław. - wstałam z kanapy i poszłam spakować ubrania do plecaka.

Zabrałam wszystko i wyszłam z pokoju. Zaczęłam zakładać buty, a potem zwykłą czarną kurtkę. Opatuliłam się czerwonym szalikiem w czarną kratkę i zakomunikowałam chłopakowi, że wychodzę. Mam nadzieję, że domu mi nie rozniesie.

Cudem trafiłam pod budynek gdzie mam się spotkać z Lisą. Co prawda podkradłam auto chłopakowi, ale nie powinien się obrazić. Tylko go pożyczyłam. I nie wjechałam w tą uliczkę co trzeba aż dwa razy. Życie pechowca. Cudem też trafiłam na miejsce parkingowe. Życie pechowca X2.

Jednak w końcu wyszłam na ten mróz by zaraz potem spotkać się z ciepłym powietrzem budynku. Podeszłam do miłej recepcjonistki by zapytać o Lise. Ta powiedziała, że znajdę ją na sali trzydziestej. Bez zbędnego czekania udałam się pod podany numerek rozwiązując się z grubego szala. Weszłam do sali oznajmiając głośnym krzykiem.

DZIEWCZYNA Od GRAFITI || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz