40

2.5K 121 4
                                    

Taehyung zaczął się śmiać, a ja siedziałam tak na jego łóżku totalnie nie wiedząc co zrobić i zapewne cała czerwona.

- Yyy... Macie ochotę na pączki? Niedaleko jest sklep z nimi. - wstałam z łóżka. Każdy się zgodził i złożył zamówienie i poszłyśmy razem z Soo.

Kupiłyśmy wszystkim paczki i zaczęłyśmy kierować się w drogę powrotną.

- No powiedz w końcu jak to się stało, że się pocałowaliście!  - dręczyła mnie pytaniami dziewczyna. No ludzie! Ileż można gadać? Od wyjścia ze szpitala tylko ględzi o tym jak to się stało.
- Cholera Soo! Zamknij się wreszcie! - krzyknęłam już zirytowana. - drążysz ten temat od wyjścia ze szpitala! - złapałam się za głowę prawie upuszczając torebki ze słodkim jedzeniem.
- No ale ja jestem ciekawa! Nie na co dzień się spotyka ciebie całującą się! Powiedz tylko, a się zamknę! - powiedziała błagalnym głosem.
- Dobrze wiemy, że się nie zamkniesz. - westchnęłam ponownie idąc w stronę szpitala.

Gdy w końcu dotarłyśmy do budynku cieszyłam się jak nigdy. W końcu dziewczyna nie będzie mnie dręczyła swoim głosem i pytaniami. Weszłam do sali praktycznie z buta. Prawie każdy podskoczył na swoim miejscu odwracając się w naszą stronę.

- Weźcie ją ode mnie bo nie ręczę za siebie. - rozdałam wszystkim szybko jedzenie i sama usiadłam tam gdzie wcześniej wgryzając się w słodkie jedzonko.

- Kiedy cię wypuszczą? - zapytałam oblizując usta z lukru.
- Jeśli wyniki będą dobre i nie będę czegoś tam robił to wypuszczą mnie może za dwa dni. - oznajmił uśmiechając się. - a że wyniki już podobno są to jedyne co pozostało to czekać na lekarza.
- A wiesz kiedy ma być? - zapytał Jungkook. Zaraz po wypowiedzeniu tych słów do sali wszedł młody lekarz. Niewiele starszy od NamJoon'a.
- Witam ciebie Taehyung i twoją ekipę. - wszyscy pomachali mu na powitanie. - mam dla ciebie wieści. Twoje wyniki są poprawne. Nic nie wskazuje na to byś tutaj leżał. Wszystko prawidłowo się zagoiło i nie masz żadnych niepokojących objawów. - powiedział z uśmiechem mężczyzna.
- A za ile dni będzie mógł wyjść? - zapytał Jimin patrząc na lekarza.
- Prawdopodobnie jutro. Tylko będzie musiał mieć kogoś jako opiekuna przez tydzień, góra dwa. - wtem każdy spojrzał na mnie. Rozejrzałam się wokół. Taehyung próbował się nie śmiać zakrywając usta piąstką. Popatrzyłam na lekarza.
- Serio? Nawet pan? - zwróciłam się do młodego mężczyzny, który najwidoczniej miał za dobry dzień. - A nie może jeszcze zostać w szpitalu na ten tydzień, dwa? - zapytałam za co dostałam w plecy. - Ała! Mnie bijesz? Żebym ci nie oddała, bo ponownie pojawisz się w pięknym, głębokim śnie. - zagroziłam mu.

- Z pewnością się dogadacie. - zażartował uśmiechając się i wychodząc.
- To będzie cudowny tydzień. - westchnęłam ponownie obrywając w plecy. - jeszcze raz mnie uderzysz, jak Boga kocham, oddam ci. - ten tylko się uśmiechnął. Pokazałam mu środkowe palca i resztę dnia spędziliśmy na gadaniu.

Time skip

Czekam na chłopaka przed szpitalem przy jego aucie. Któregoś dnia poszłam do jego domu coś tam ogarnąć i akurat wzięłam jego autko. Nie powinien się obrazić. Ja je tylko pożyczyłam. Ale jeździ się nim cudownie.

Przebierałam z nogi na nogę. Przez to jak Tae spał pogoda się zmieniła i niedługo mamy święta przez co jest śnieg. Nie powiem ile razy się wypieprzyłam na betonie bo tak nagle z dupy pojawił się tam lód.

Po jakiejś dłuższej chwili zauważyłam idącego bruneta. Nadal się zastanawiam czemu zmienił kolor włosów. Chociaż teraz wygląda jak człowiek. Dobrze, że nie zapuścił brody bo tak to nazywała bym go Papa smerf. Na samą myśl to tym Zaśmiałam się lekko. Taehyung podszedł i złożył na moim ustach ciepły pocałunek rozgrzewając mnie lekko przy tym.

- Od kiedy my się tak witamy, hę? - zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
- Od kiedy pewna istota. - złapał mnie za rękę i obrócił w około. - nie pocałowała mnie w oto tym budynku wyrażając jej uczucia i potwierdzając, że chce być moją dziewczyną. - zaśmiał się krótko. Uśmiechnęłam się i wywróciłam oczami. Oderwałam się od niego i popędziłam na drugą stronę auta by zająć miejsce kierowcy prawie się przy tym wywalając.

- Panie mrozie, niech pan wsiada. - zakomunikowałam.
- A tylko zarysujesz mi auto. Nie chcę widzieć ani jednej ryski. - powiedział zajmując miejsce obok.
- A jak zarysuje, to co? - spojrzałam na niego uśmiechając złośliwie. Obraził by się jakby się dowiedział, że mało co nie skasowałam jego autka?
- Nie będzie miło. - przegryzł wargę
- A mówili, że to Chim jest tym zboczonym. - usłyszałam śmiech chłopak. Włączyłam silnik auta i ruszyłam z miejsca w stronę jego domu.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
DZIEWCZYNA Od GRAFITI || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz