10

3.6K 160 18
                                    

Soo przez tamten wieczór wypytywała mnie o co chodzi. Wzięłam maskę, nerkę i jakieś spreye.  Powiedziałam Soo, że wychodzę. O dwudziestej trzeciej ludzie praktycznie nie chodzą. Lepiej dla mnie. Weszłam do parku i zaczęłam rozglądać się za dużą czystą ścianą. W końcu ją znalazłam. Blok był lekko obdarty co dawało większego uroku. Założyłam maskę i wyciągnęłam zielony sprey. Zaczęłam robić obwód oka po czym zaczynałam je dopełniać (obrazek na górze to wygląd oka). „ Oczy są wszędzie ” dopisałam napis i podpisałam moje dzieło. Zrobiłam jeszcze zdjęcie i zaczynałam zbierać swoje rzeczy. Założyłam kaptur. Maski nadal nie zdjęłam. Poczułam ciepło na moim ramieniu, przez które zesztywniałam. Zaczynałam tworzyć sobie plan ucieczki. Najpierw jakaś wywinka potem kop w brzuch i uciekanie. Ściśnięcie ręki na ramieniu przywróciło mnie do żywych. Obejrzałam się na boki. Dwóch po jednej i jeden po drugiej. Musieli przyjść niedawno. Czas na mój plan. Złapałam go za rękę i ją wykręciłam. Chłopak jęknął z bólu. Kopnełam go w plecy przez co stracił równowagę. Wyminęłam go i chciałam uciec. Jednak ręka i obrócenie w tą stronę uniemożliwiła mi to. Podkosiłam właściciela ręki dzięki czemu się przewrócił. Dwóch leży więc tamci muszą się nimi zająć. Bynajmniej powinni. Przez chwilę wolnego zaczęłam uciekać. To się wyjaśniło czemu byłam taka zmęczona przez zmianę za Lucasa. Pędziłam ile sił w nogach. Oj wytrzymałość mi się zmniejszyła. Zatrzymałam się na chwilę by zaczerpnąć powietrza. Obejrzałam się za się by upewnić się, że za mną nie biegną. Całe szczęście nie. Wypuściłam z ulgą powietrze. Usłyszałam kroki za sobą zbliżające się powoli.

- Nie ładnie uciekać panie JLU - podkreślił ostatnie słowo. Odepchnęłam się od ściany i stanęłam na środku przejścia. Spojrzałam na nich. Nie widziałam pierwszego ale trzech pozostałych już gdzieś widziałam. Tak dobrze zgadliście. Hoseok, Kim i szaro włosy. Jak Taehyung powiedział " biegam jak sarna ". Czyli jak będę uciekała to na bank dogoni mnie w trymigi. Odezwać się nie odezwę. Porozglądałam się trochę i zauważyłam troszkę dalej drabinę na dach. Wejdę szybko i zrzuce ją. Albo nie. Bo potem nie zejdę. No to jestem w dupie.

- I co zrobisz? Taki chytry byłeś. - zaczęli się śmiać. Krew powoli zaczynała się we mnie gotować. Spojrzałam w bok. Nosz kurwa taka ślepa to ja nie jestem by nie zauważyć dużego kosza. Odchrząknełam głośno i "męsko" by odwrócić uwagę. Spojrzeli na mnie, a ja pokazałam palcem za nich. Idioci odwrócili się. Skorzystałam z tego i schowałam się za kosz.

- Nic tam~~ Nosz kurwa! - wrzasnął jeden z nich.
- Hyung spokojnie! Nie mógł uciec daleko. - tym razem odezwał się Hoseok. Nabrałam powietrza i starałam się nie ruszać. Oddalające się kroki i głosy. Mój plan się powiódł. Uśmiechnęłam się zwycięsko pod maską. Wyjrzałam za kosz by upewnić się, że naprawdę poszli. Nie było ich. Wstałam i szybkim krokiem zaczęłam się kierować w stronę domu. Po oddaleniu się zdjęłam maskę i kaptur. Po chwili byłam w domu.

Weszłam po cichu by nie obudzić Soo. Była by nie sobą gdyby na mnie czekała, a była druga w nocy. Zdjęłam buty i na paluszkach poszłam do kuchni. W połowie drogi zapaliło się światło, przez które się wystraszyłam.

- Gdzie ty cholera byłaś?! - a jednak była taka głupia. Podrapałam się po głowie i próbowałam schować za siebie maskę. - Mało co na zawał nie zeszłam! Musiałam nawet Jimina obudzić!
- Oj dobra bo ci żyłka pęknie. Już jestem... - uśmiechnęłam się niewinnie. Zabijała mnie wzrokiem. Wzięła telefon i zapewne zadzwoniła do Jimina. Uciekłam do siebie i odłożyłam rzeczy, które miałam przy sobie. Wzięłam piżamę i po prostu się przebrałam. Walnęłam się na łóżko i poszłam w kime.

                              ~*~
Obudziło mnie walnięcie poduszką w moją twarz. Natychmiastowo zerwałam się na równe nogi.

- Soo! Powaliło cię?! - złapałam się za głowę. Uśmiechnęła się szeroko. - pożałujesz. - zmarszczyła brwi. Wskoczyłam na nią i usiadłam na brzuchu. Zaczęłam bezlitośnie łaskotać. Wierciła się niemiłosiernie.
- Prze-stań! Jim-in jest na d-dole! - mina mi się zmieniła i przestałam ją łaskotać. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
- Z kim? I czemu? - zapytałam z powagą.
- Z Taehyungiem, a jest dlatego, że chciał się upewnić czy jesteś w domu. - zmarszczyłam brwi. Nawet mnie nie zna, a się zamartwia. Zeszłam z dziewczyny i zaczęłam szukać ubrań. Wyciągnęłam dużą bluzę z kapturem i luźne krótkie spodenki. Wzięłam bieliznę i wyszłam z pokoju by wejść do łazienki. Zrobiłam poranną rutynę i przebrałam się w ubrania. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie śniadania.

- Ooo i jest zguba. Gdzieś ty była? - zaczepił mnie Jimin. Stałam tyłem do nich szukając czegoś w lodówce.
- Tu i tam. A ty Taehyung co taki poobijany?- wzięłam mleko i wlałam do miski.
- Przewróciłem się. - oj tak. Szkoda, że to ja ciebie przewróciłam.
- Nikt cię nie gonił? - wystrzelił. Okej. Pokłamiemy.
- Gonił. - spojrzeli na mnie ciekawi. - Gargamel z Klakierem bo pomylili mnie ze Smerfetką. - popatrzyłam na nich jak na debili. Wsypałam do mleka płatki i usiadłam na kanapie włączając telewizor. Spojrzałam na zegar by zobaczyć godzinę. Zaczęłam myśleć czy dziś pracuje czy nie. Zadzwonił mi telefon więc odebrałam.

- Tak Kai?
- Gdzie ty cholera jesteś? Zapomniałaś znowu?
- japierdole zaraz będę! - rozłączyłam się i zerwałam na równe nogi. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
- Sory ale mam pracę, o której zapomniałam! - pobiegłam na górę by wziąć potrzebne rzeczy.
- Podwieźć cię? - zapytał Jimin.
- Nie dzięki. Soo posprzątaj dom proszę - powiedziałam ubierając buty i kurtkę. Otworzyłam garaż i wyprowadziłam mój motor. Założyłam kask i wsiadłam na niego. Zobaczyłam wychodzących chłopaków, którzy patrzyli na mnie zdziwieni. Pomachałam im i popędziłam w stronę baru.

Wbiegłam wręcz do niego i pobiegłam na zaplecze.
- Dziewczyno masz przesrane. Szef cię woła. - westchnęłam i zaczęłam się kierować do jego pokoju. Zapukałam i weszłam.

- Mam się zbierać by wrócić do domu? - zapytałam prosto z mostu. Mężczyzna kiwnął głową.
- J naprawdę mi przykro, ale ostatnio cały czas się spóźniasz. I to nie są małe spóźnienia. Pamiętaj, że klub zawsze będzie dla ciebie otwarty. - uśmiechnął się na co ja oddałam smutny uśmiech. Weszłam na zaplecze i wzięłam swoje rzeczy. Pożegnałam się z Kai'm i wyszłam. Powolnym krokiem szłam do motoru. Włożyłam kask i odjechałam...

 Włożyłam kask i odjechałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
DZIEWCZYNA Od GRAFITI || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz