34

2.5K 124 9
                                    

Niesprawdzone

Od naszego przyjazdu minęły dwa dni. Po tych paru dniach spędzonych w ich towarzystwie zbliżyliśmy się do siebie bardziej. Wiemy więcej jak i o sobie i o innych.

Aktualnie walcze nad moją starą kurtką jeansową. Chcę na jej plecach napisać '' Motyl''.  Nie powiem, że mi idzie. Bo za cholerę to mi nie wychodzi. Cały czas mi coś nie pasuje w tym napisie. A to za mały, za duży. Chociaż mogę marudzić. To mój ostatni dzień okresu więc mam skoczki humorowe.  Wracając. Po jakiejś setnej próbie napis podobał mi się na tyle, że na spokojnie mogę poprawić to specjalną farbą. To teraz trzeba narysować motyla. No to ponownie, zabawa czas start.

Po jakiejś godzinie zrobiłam wszystko. Szczerze mówiąc efekt wyszedł fajnie. Teraz tylko będzie trzeba chować jak chłopaki będą przyjeżdżać. Poszłam do pokoju i zawiesiłam kurtkę na wieszaku. Gdzie to powiesić oto jest pytanie. Padło na krzesło. Zawiesiłam ją tyłem do mnie by nic się nie odcisnęło na tym biednym krześle. 

Zeszłam na dół by zrobić sobie późny obiad. To zrobić sobie miałam na myśli zamówić. Sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer jednej z pizzeri. Złożyłam zamówienie i jedyne co mi teraz zostało to nudne czekanie. Tylko pół godziny. Chyba nie umrę z głodu prawda? Z moich zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do  drzwi. Kogo do mnie ciągnie? Zwlekłam się z kanapy i poczłapałam do drzwi. Kiedy je otworzyłam mało co na zawał nie padłam gdy usłyszałam szczek Yeontan'a.

- Japierdziele. - złapałam się za serce opierając się o drzwi. Przed sobą mogłam usłyszeć śmiech bruneta. - A ty z czego rżysz?                                     
- Z twojej miny. - przewróciłam oczami i wpuściłam chłopaka do domu. Niech ma moją łaskę. 

Zamknęłam drzwi czując zimniejszy podmóch wiatru. Ostatnio zaczęło robić się coraz chłodniej. W sumie niedługo jesień.

Ruszyłam do salonu siadając na kanapie. Po jakiejś chwili chłopak dołączył się do mnie. Yeontan położył się mi na brzuchu, a Tae w nogach. I tak zaraz bedzie musiał wstać więc niech się nie rozwala. Skoro już u mnie jest to niech na coś się przyda.

Na dzwonek nie musiałam długo czekać. 

- Taeee, proszę, na szafce w przed pokoju mam portfel. Mógłbyś? - szturchnęłam chłopaka nogą, a ten z jękiem wstał z kanapy i pokierował się do drzwi. Kurde chce takiego chłopaka, który bez słowa robi czynność, którą mu karzę. Jak sługa hah.

Po chwili wrócił z pięknie pachnącą pizzą. Usiadłam po turecku zrzucając tym psa w nogi. Kiedy miałam już ją brać w swoje ręce zabrał ją tak bym jej nie sięgnęła.

- No ej! To moje. - związałam ręce na klatce piersiowej.                                       - Coś za coś. - spojrzałam na niego jak na debila. Pokazał na policzek.              - Wypchaj się. - złożyłam na jego poliku szybkiego całusa i zabrałam pizze.

Prawdę mówiąc zepsuł mi plany na dziś. Wieczorem chciałam iść pomalować. Dawno tego nie robiłam i chyba ucichły o mnie wiadomości. To źle. Mam nadzieję, że przyszedł tylko na chwile.

Zaczęłam jeść kawałek za kawałkiem. Wystarczyły mi trzy bym się najadła. Chłopak zjadł resztę.

- Tak z ciekawości. Po co przyszedłeś? - zapytałam wycierając usta po sosie. Wzruszył ramionami bez jakiejkolwiek sensownej odpowiedzi. Fajnie. - A na ile? - spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami. Czy to zabrzmiało dziwnie? Też wzruszył ramionami. Języka mu w gębie zabrakło? Westchnęłam. Wstałam i poszłam do pokoju sprawdzić czy kurtka wyschła. Błagam nie idź za mną. Obejrzałam się za siebie i na całe szczęście nie szedł. Odetchnęłam z ulgą i weszłam do pokoju. Sprawdziłam przejeżdżając palcem po kurtce. Suche. Jest.

Zeszłam z powrotem na dół. Umówiłam się z Soo by w jednej z ulic zostawiła puszki z farbami. Przydadzą mi się na dziś. Weszłam do salonu. Chłopak rozmawiał z kimś przez telefon. Może pójdzie do siebie? Miło by było. Tae się rozłączył i wstał mówiąc, że musi już iść. Pożegnaliśmy się, a chłopak wyszedł. 

- Jeszcze chwila. - szybko pobiegłam się przebrać w wygodne rzeczy. Wzięłam kurtkę i zeszłam na dół by założyć buty. Po zrobieniu tej czynności wyszłam zamykając drzwi i prawie biegiem poszłam w wyznaczone miejsce.

Tak jak myślałam - rzeczy czekały już na mnie z uśmieszkiem na jednej z puszek. Zaśmiałam się i założyłam kurtkę z maską. Teraz się pobawimy. Otworzyłam jedną farbę i wylałam zawartość na ścianę przede mną. Zaczęłam tak z każdą. Dobrze, że założyłam rękawiczki jednorazowe.

Plamy fajnie się ze sobą zmieszały i zrobiły misz masz. Zupełnie to co oczekiwałam. 

'' Motyl wrócił '' 

Pięknie dopisane'' - pomyślałam i się zaśmiałam. Niech wiedzą. 

Motylek wraca.
I nie chce czekać.

I nie chce czekać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witam was. W tym tyg rozdziały będą wrzucane nieregularnie. Wyjeżdżam i nwm kiedy bd miała czas na pisanie. 

Życzę wam spuer spędzonych wakacji!!

Cześć!

DZIEWCZYNA Od GRAFITI || k.thOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz