IV

4.9K 448 255
                                    

*Bakugou*

Nie miałem najmniejszej ochoty, by iść na lekcję, ale niestety mnie zmuszono. Oczywiście lekcja, na którą trafiłem, była jedną z tych nudniejszych, a mianowicie angielskim. Czy naprawdę ze wszystkich przedmiotów, musiałem akurat na starcie wylądować tutaj? Już serdecznie wolałbym ćwiczyć z mdłościami na WF-ie, niż niemal zasypiać w ławce.

No dobra, nawet przeżyłbym spokojnie tą lekcję, gdyby nie ten cholerny brokuł przede mną, który co chwilę obracał się, myśląc zapewne, że tego nie widzę. Wkurwiało mnie to niemiłosiernie. Gdy spojrzał na mnie chyba po raz dziesiąty, nie wytrzymałem i szybkim ruchem złapałem go za koszulkę i przyciągnąłem do siebie tak, by nasze twarze dzieliło jakieś pięć centymetrów.

— Czy ty możesz się, kurwa, uspokoić? — syknąłem w przerażoną twarz zielonookiego. Chłopak jedynie przełknął ślinę i energicznie pomachał głową. Gdy go puściłem, od razu wrócił do poprzedniej pozycji i nadal udawał, że wcale się na mnie nie gapi. Nie wiem, co mu w tej chwili łazi po głowie i chyba nie chcę wiedzieć. Mam jedynie nadzieję, że da mi święty spokój, bo jego towarzystwa mam akurat po dziurki w nosie.

Zmęczony zachowaniem tego nerda, po prostu przywaliłem łbem o blat i zostałem w tej pozycji, starając się ignorować świat dookoła.

Sporo czasu minęło, nim doczekałem się dzwonka. Niestety nie mogłem nawet opuścić klasy. Przez to całe zawieszenie utraciłem niektóre prawa przypadające uczniom. Niestety moje "uziemienie" postanowił wykorzystać nie kto inny jak Izuku.

— Jak się czujesz Kacchan? — zagadał.

— Czego chcesz Deku — warknąłem, patrząc na niego ze złością.

— C-cóż... J-ja tyl-ko... — jąkał się niemiłosiernie, co doprowadzało mnie wręcz do białej gorączki — Ja tylko chciałem się dowiedzieć, skąd wziąłeś te czekoladki! — powiedział na jednym wydechu.

— Kch... Już ci chyba mówiłem, że je znalazłem...

— No tak, ale... Uh... Nie wiesz może, kto mógłby ci je podrzucić?

— Nie — burknąłem — Co cię to tak interesuje?

— Uh?! Um... Chciałbym ci pomóc... — oznajmił przyciszonym głosem.

— Daruj sobie — machnąłem ręką, po czym odchyliłem się na krześle.

— Ale Kacchan! — złapał mnie za dłoń — Oni chcą cię wyrzucić ze szkoły!

Spojrzałem na chłopaka zaskoczony i wyrwałem rękę z jego uścisku.

— Wyrzucić? Skąd o tym wiesz? — spytałem, starając się zachować spokój.

Wyrzucony? Za taką błahostkę? Albo o czymś nie wiem, albo ktoś maczał w tym łapy.

— Wszyscy to już chyba wiedzą... — spuścił wzrok.

— Huh?

Wszyscy? Ale jak to wszyscy?! Wszyscy prócz mnie?! Halo! Sprawiedliwość! Gdzie jesteś?!

— Ja się dowiedziałem od Todorokiego... A potem na lekcjach już cała klasa o tym mówiła...

— Zajebiście — prychnąłem — I po co mi o tym mówisz?

— Bo nie chcę, żeby odszedł ze swojej wymarzonej szkoły... — spuścił głowę.

— Niby czemu? Przecież mnie nienawidzisz.

— Co?! Nie! Nie nienawidzę cię Kacchan! — krzyknął. Znalazł się kurwa przyjaciel świata — I jeszcze... Czuję, że powinienem ci pomóc, zwłaszcza po tym, czego się wczoraj od ciebie dowiedziałem...

Zamrugałem kilkakrotnie. Nie miałem pojęcia, o czym ten brokuł mówił, ale z pewnością nie brzmi to za dobrze. Może i mam lekką amnezję, ale większość raczej pamiętam... Co ja do cholery palnąłem?!

— To znaczy?

— Uh? Um... Nieważne...

— Deku... Mam cię zabić? — zagroziłem, na co ten aż podskoczył, po czym pokiwał szybko głową na boki — Więc lepiej gadaj!

— C-cóż... Pow-wiedział-łeś, ż-że...

Dzwonek

Ten skurwysyn zadzwonił chyba w najgorszym w możliwych momentów. Uczniowie powoli zaczęli wchodzić do klasy, a razem z nimi profesor Aizawa. Ja jednak nie zamierzałem tak po prostu odpuścić. Złapałem Izuku za krawat i przyciągnąłem najbliżej, jak to tylko możliwe.

— Gadaj — syknąłem tak, że najprawdopodobniej naplułem mu w twarz.

— Powiedziałeś, że... Że cię pocałowałem — szepnął i odskoczył jak najszybciej się dało na swoje miejsce, pozostawiając mnie w całkowitym rozkurwieniu psychicznym.

Czy ja... Czy ja naprawdę mu to zdradziłem? Nie pamiętał tego. Na pewno. Dlaczego... Dlaczego nie zapanowałem wtedy nad sobą?! Ja pierdole! Nie wiedziałem, że kiedykolwiek będę się w stanie na tyle udupić!

I znowu wylądowałem łbem na ławce, tym razem przywalając w nią nieco mocniej, niż wcześniej. Oczywiście huk zwrócił uwagę kilku osób, więc nie obyło się niestety bez dziwnych spojrzeń skierowanych na moją osobę.

𝚃𝚎𝚗 𝚓𝚎𝚍𝚎𝚗 𝚙𝚘𝚌𝚊ł𝚞𝚗𝚎𝚔 [𝙱𝚊𝚔𝚞𝚍𝚎𝚔𝚞]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz