*Deku*
Byłem zmęczony tym wszystkich. Szkoła, śledztwo, dziwna relacja z Bakugou, której za nic w świecie nie potrafiłem zrozumieć... Nie potrafiłem, bo nigdy tak naprawdę nie próbowałem o tym myśleć...
W tym właśnie celu wyszedłem na spacer. Spacery mnie relaksowały. Były dobrą odskocznią od problemów. Zieleń wokół uspakajała. Koiła mętlik w głowie.
W ten weekend wyjechałem do mojego kuzyna. Miał ładną działkę na wsi, ale ja wolałem chodzić polnymi ścieżkami, niż tam przebywać.
Pomyślmy... Wiem na pewno, że Katsuki pocałował mnie w ramach zemsty za mój pocałunek z dzieciństwa. Bardzo dziwne, że postanowił zrobić to po tylu latach. Aż tak długo nosił w sobie nienawiść? To by w sumie tłumaczyło te całe poniżanie, nękanie... Ale nie... On nie zrobił tego raz...
Może to jego nowy sposób na niszczenie mnie psychicznie?
Nie...
Jeśli spojrzy się na całokształt zachowania... Kacchan nie pałał do mnie tak wielką nienawiścią, jak dawniej.
Czy to możliwe, że ten cały pocałunek, w pewien sposób zbliżył nas do siebie? Może wytworzył między nami jakąś dziwną więź?
Jakby się tak nad tym głębiej zastanowić, to blondyn wyglądał, jakby sam z siebie pragnął więcej takich gestów. Nie jako chęci przemocy, a zaspokojenia innych potrzeb. Bardziej, jakby potrzebował kogoś, kto byłby mu bliski.
Katsuki przecież miał przyjaciół. Choćby taki Kirishima i Kaminari. Oni zawsze byli tuż obok, choć im nigdy nie poświęcał takiej uwagi, jak mi.
Ich trzymał na dystans, natomiast mnie... Z jakiegoś powodu chciał mieć jak najbliżej siebie...
Może rzeczywiście poczuł między nami więź? Może zrozumiał, że jestem dla niego kimś ważnym, skoro zawsze byłem blisko?
Zahaczyłem głową o jakąś drobną gałązkę. W moich włosach wylądowało kilka żołędzi. Strzepałem je z siebie, ale jeden wziąłem do ręki i zacząłem mu się uważnie przyglądać. Po chwili podniosłem z ziemi również drugi.
Ten pierwszy był całkowicie zielony, natomiast drugi lekko pożółkły.
Albo dzisiaj się nie wyspałem, albo te żołędzie przypominają mnie i Kacchana...
Każdy trzymałem w jednej ręce. Zacisnąłem dłonie w pięści.
Żółty żołądź z łatwością się rozłamał na mniejsze części. Choć jego skorupka była twarda, a jej odłamki ostre, była niezwykle cienka. Bez problemu dało się uwolnić wnętrze. Zauważyłem też, że w wierzchniej warstwie znajdowała się dziurka. Może to dlatego było go tak łatwo rozkruszyć?
Zupełnie jak u Bakugou... Twardy, choć kruchy, a gdy się otworzy, rani innych i siebie... Dziurka to moja wina. To ja pocałowałem go w dzieciństwie. To przez to stał się tak niestabilny...
Drugi owoc dębu, pozostawał nietknięty. Był twardy. Twardy i niedojrzały.
Trochę jak ja. Nie byłem jednak z charakteru wystarczająco twardy. Być może z tego bierze się moja niedojrzałość? To prawda, że potrafię być poważny i brać dużo rzeczy na poważnie, ale w kwestii uczuć... Jestem kompletnie zielony... Jak ten żołądź. Moje włosy i oczy zresztą też...
(Ja was przepraszam za te porównanie, ja nie spałam od kilku dni i tak to się właśnie kończy, że porównuję nastolatków do żołędzi 😂 ~ autorka)
Po chwili wyrzuciłem je za siebie. Trafne porównania zostawię sobie na później, choć dały mi wiele do myślenia.
Zastanawiam się, czy powinienem jakoś wynagrodzić Katsukiemu tę dziurę, którą w nim niegdyś zrobiłem?
...
Chyba już wiem, czego ten chłopak najbardziej potrzebuje. Już wiem, co jest między nami. Muszę z nim o tym poważnie porozmawiać. Muszę sprawić, by jego żołądź stwardniał.
(Ja wiem, jak to brzmi, naprawdę... Ale błagam, bez skojarzeń 😂 ~ autorka)
*Kacchan*
Chciałem mu to wyznać. Powiedzieć, jak się czuję. Powiedzieć, co czuję. Co czuję do niego...
Stanąłem przed lustrem. Przykleiłem sobie na nie wcześniej zdjęcie Izuku, tak na wysokości głowy.
— Eee... Deku, głupi nerdzie... — nie, miałem mu wyznawać rzeczy, a nie do cholery wyzywać — Izuku, słuchaj... — nigdy nie mówię do niego po imieniu! — DEKU, JESTEŚ DLA MNIE WAŻNY W CHUJ, A JAK NIE CZUJESZ TEGO SAMEGO, TO SIĘ PIERDOL! — wrzasnąłem, już nieźle poddenerwowany samym sobą.
Wtem usłyszałem brawa.
Drzwi do mojego pokoju były otwarte, a w nich stał Kaminari.
Kurwa no nie.
Podszedłem do blondyna, chwyciłem za koszulkę i wciągnąłem do pomieszczenia, by nie stał tak, blokując drzwi, które natychmiast zamknąłem.
— TO CO MAM CI ZROBIĆ, HE? POWYRYWAĆ PAZNOKCIE I POWBIJAĆ SZPILKI? POPARZYĆ CIAŁO? O! A MOŻE UTNĘ CI TEN NIEWYPARZONY JĘZOR I WYDŁUBIĘ CHOLERNE OCZY?
— Spokojnie Katsuki. Nic nie powiem — odetchnąłem z ulgą — Ale nie mówienie kosztuje — uśmiechnął się chytrze.
— JAK JA CI ZARAZ PIERDOLNĘ...!
— To nie pomoże — skrzyżował ręce. Miał nade mną władzę i dobrze i dobrze o tym wiedział...
— Czego chcesz, ty żółta kurwo, he? — spytałem w miarę spokojnie. Swoją złość przełożyłem na zaciskanie pięści oraz zębów.
— Niewiele. Możesz postawić mi obiad.
— POSTAWIĆ, TO JA CIĘ ZARAZ MOGĘ DO PIONU! — wrzasnąłem. Jakoś nie widziało mi się, by wydawać swój hajs na to bezmózgie, elektryczne coś.
— Skoro tak się sprawy mają, to cena idzie w górę — wskazał palcem w sufit.
— KPISZ SOBIE ZE MNIE?!
— Chcę, żebyś ogarnął mi jakąś laskę na jutro wieczór — nie wytrzymałem i parsknąłem śmiechem, opluwając go przy okazji przez przypadek. On widząc moją reakcję, natychmiast wytarł z twarzy resztki śliny i postanowił się poprawić — Znaczy tak nie do końca...
— He? — uspokoiłem się i uniosłem jedną brew.
— Konkretnie... Chodzi tu o...
— Przestań się jąkać cwelu!
— O Kirishimę... — no i kolejny napad śmiechu. Chodź w tym jakby było więcej współczucia i żalu w stosunku do chłopaka. To, co powiedział, odpowiadało prawie że mojej sytuacji z Izuku — Proszę, sekret za sekret... To nie musi być prawdziwa randka... Jedynie spotkanie...
— Jesteś zjebany, wiesz? — przeczesałem włosy, przez co te trochę się ulizały. Natychmiast znów je rozczochrałem, by nie wyglądać jak ostatni debil — Zobaczę, co da się zrobić, a teraz spierdalaj i morda w kubeł.
Blondyn podskoczył radośnie i w mgnieniu oka zniknął za drzwiami.
Znów zostałem sam na sam z tym burdelem w głowie...
CZYTASZ
𝚃𝚎𝚗 𝚓𝚎𝚍𝚎𝚗 𝚙𝚘𝚌𝚊ł𝚞𝚗𝚎𝚔 [𝙱𝚊𝚔𝚞𝚍𝚎𝚔𝚞]
FanfictionKacchan i Deku - przyjaciele z dzieciństwa. Odmienne charaktery, jeden cel. Czy jedna głupia zabawa może zmienić ich całe życie? Czy Izuku uda się rozwiązać zagadkę i pomóc Katsukiemu?