X

4.6K 444 957
                                    

*Deku*

Spuściłem głowę. Do moich oczu napłynęły łzy. Nawet nie próbowałem ich powstrzymać, więc już po chwili kilka z nich wylądowało na podłodze. Pociągnąłem nosem i zakryłem twarz.

— Wiem, że ci przykro, ale tak musi być — położył dłoń na moim ramieniu.

— WCALE NIE MUSI! — strzepnąłem z siebie jego rękę — KACCHAN NIE ZASŁUŻYŁ SOBIE NA TAKIE TRAKTOWANIE! CZY NAPRAWDĘ TY, ALL MIGHT, NIE STANIESZ PO STRONIE PRAWDY?! — wybuchnąłem. Najwidoczniej nie spodziewał się po mnie takiej reakcji, bo aż się cofnął.

— Młody Midoriya, ja naprawdę...

— JEST PAN MI W STANIE POMÓC! DLACZEGO PAN TEGO NIE ZROBI?! CZY TO, ŻE PRZESZEDŁ PAN NA EMERYTURĘ, UPOWAŻNIA PANA DO NIE POMAGANIA INNYM?! — zwróciłem się już bardziej oficjalnie. Co jak co, ale nawet podczas napadu gniewu, nie wypada zwracać się do nauczyciela i idola na "ty" — KATSUKI MA WSPANIAŁY QUIRK I NIE MOŻE ZOSTAĆ WYRZUCONY STĄD PRZEZ JAKIEŚ NIEPOROZUMIENIE! A CO Z JEGO PRZYSZŁOŚCIĄ?! CO, JEŚLI WSTĄPI NA ŚCIEŻKĘ ZŁA?! POMYŚLAŁ PAN O TYM?! — nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak wściekły. Mojej uwadze nie uszło to, że ciało przez chwilę promieniowało mi na zielono, wydzielając dziwne iskierki. Wyglądało to tak, jakbym szykował się do ataku. Gdybym nad sobą nie zapanował... Czy byłbym w stanie zaatakować samego All Mighta?

Mężczyzna głęboko westchnął, a zaraz potem spojrzał na mnie z uśmiechem. Tym charakterystycznym dla niego uśmiechem.

(Kurwa, aż usłyszałam w myślach tą muzyczkę ~ autorka)

— Twoje słowa potrafią dotrzeć do mnie jak żadne inne... Tak jak przy naszym drugim spotkaniu, udało ci się obudzić we mnie ducha walki... — odpowiedział, podnosząc na mnie wzrok — Pomimo tego, że ja nie widzę wyjścia z tej sytuacji, to ty jesteś moim następcą i masz prawo stać w obronie sprawiedliwości. Dlatego właśnie... — sięgnął do szuflady i wyciągnął z niej mój zeszyt. Podał mi go — Pozwalam ci dalej prowadzić to śledztwo.

Zaniemówiłem. Po raz kolejny udało mi się zmotywować All Mighta. A na dodatek przekonać go, co do słuszności moich poglądów! Chwyciłem notatnik w rączki, zwinąłem w rulonik i włożyłem do tylnej kieszeni spodni. Tam, gdzie zawsze.

— Dziękuję panu! — wykrzyknąłem i całkowicie zapominając o jakichkolwiek manierach, rzuciłem mu się na szyję.

Nim zdążyłem odskoczyć i zacząć go przepraszać, o dziwo mężczyzna odwzajemnił gest i również mnie objął. Trwaliśmy w tej pozycji przed chwilę, po czym oboje zgodnie odsunęliśmy się do siebie i równie zgodnie uśmiechnęliśmy.

— Możesz prowadzić swoje dochodzenie pod warunkiem, że informacje zawarte w tym zeszycie, pozostaną znane jedynie tobie. Zgadzasz się na taki układ?

— Tak jest proszę pana! — przyłożyłem rękę do czoła, by zasalutować.

— Pomogę ci, jeśli tylko będę w stanie, ale niech to zostanie między nami.

— Tak jest proszę pana! — powtórzyłem się równie energicznie.

Po kilku minutach wyszedłem stamtąd szczęśliwy jak nie pamiętam kiedy. Teraz musiałem tylko jeszcze wstąpić do Bakugou, by poinformować go o wydaleniu ze szkoły. Tak, All Might pozwolił mi akurat o tym powiedzieć. Uznałem, że warto byłoby go też zapytać o to, co dokładniej widział w moim notatniku, bo jak go znam, to z pewnością zajrzał do środka.

Powoli podszedłem do drzwi. W tym momencie wspomnienia sprzed kilkunastu minut uderzyły we mnie jak ja w ławkę podczas sprzątania starych gum.

𝚃𝚎𝚗 𝚓𝚎𝚍𝚎𝚗 𝚙𝚘𝚌𝚊ł𝚞𝚗𝚎𝚔 [𝙱𝚊𝚔𝚞𝚍𝚎𝚔𝚞]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz