VI

4.8K 390 379
                                    

*Bakugou*

Pokazałem swoją słabość. Pokazałem, jak bardzo jest mi ciężko. Pokazałem swoje prawdziwe ja, ukryte pod grubą warstwą nienawiści do wszystkich. I komu to pokazałem? Pokazałem to Deku... Czyli ostatniej osobie, która miałaby się o tym dowiedzieć. Nie mam słów na to, by opisać, jak się teraz czuję... Wiem tylko, że z jednej strony dosyć mocno się we mnie gotuje, za to z drugiej... Odczuwam coś pomiędzy smutkiem a wstydem. Coś na wzór strasznego zażenowania, choć nie jestem do końca pewien. No i jest jeszcze coś. Coś, co najtrudniej jest mi wyjaśnić... Po tym, jak wyszedł... Jak zwaliłem go z łóżka... Jestem taki pusty... Wręcz chciałbym, żeby on tu wrócił i sprawił, żebym na nowo czuł się normalnie.

Położyłem się na łóżku i rzuciłem kapciem w światło, by zgasło, co na szczęście udało się za pierwszym razem, toteż nie musiałem ruszać dupy na drugą stronę pokoju. Zamknąłem oczy i czekałem, aż wyobraźnia podsunie mi coś ciekawego, bo nie do końca chciało mi się spać, choć nie ukrywam, że po tej całej "rozmowie" byłem dość zmęczony.

Pod powiekami ujrzałem Izuku. Na początku próbowałem odpędzić od siebie tę myśl, ale po chwili dotarło do mnie, że taki widok był nawet przyjemny. Miałem nadzieję, że "ja" z wyobraźni, za chwilę rzucę się na niego i zamorduję, natomiast... Nic takiego się nie stało. Postać zielonowłosego podeszła do mnie, usiadła obok i patrzyła się na mnie z tym swoim idiotycznym uśmiechem. Niby wiem, że to moje myśli i mogę z nimi zrobić co chcę, ale... Niekoniecznie byłem w stanie przerwać tak ciekawy i jednocześnie w jakiś sposób przyjemny moment...

*Midoriya*

Zatrzasnąłem drzwi w swoim pokoju, zapaliłem światło i zjechałem na podłogę, głośno wypuszczając powietrze.

Było blisko. Znów od śmierci dzieliły mnie sekundy, chociaż... Gdyby tak się nad tym zastanowić, to po tym, co się stało wątpię, by Katsuki chciał mnie zabić... Ale z nim to właściwie nigdy nic nie wiadomo. Ma problemy z agresją i może nad sobą nie panować.

Otworzyłem zeszyt na losowej stronie. Na kartce znajdowały się informacje o Urarace. Zamyśliłem się przez chwilę... Może to od niej powinienem zacząć "przesłuchania"? Jakby nie patrzeć, jest to chyba najlepsza opcja z uwagi na to, że jestem pewny, że ta dziewczyna będzie współpracować. Dokładnie! Coś łatwego na początek, a później przejdę do nieco... "Trudniejszych" osób.

*time skip*

Z samego rana, jeszcze przed lekcjami, pobiegłem do pokoju Ochaco. Oczywiście zapukałem, bym nie wyszedł na niewychowanego, a gdy usłyszałem pozwolenie na wejście, od razu wpadłem do środka, zamykając za sobą drzwi.

— D-Deku?! — pisnęła szatynka i aż podskoczyła. Zarzuciła na siebie kołdrę, wszak jeszcze leżała w łóżku w samej piżamie — Nie spodziewałam się tu ciebie! Hehe... — zaśmiała się nerwowo, a zaraz po tym oblała solidnym rumieńcem. Niestety nie ona jedyna.

— Przepraszam, że budzę! — ukłoniłem się szybko, niemal do ziemi — Chciałem tylko zadać ci kilka pytań! — krzyknąłem i wyprostowałem się z powrotem.

Dziewczyna nieco się uspokoiła. Usiadła na materacu, nadal kryjąc się pod pościelą i poduszkami, a jej twarz znów nabrała normalnego odcieniu.

— Jakich pytań? — uniosła jedną brew w górę.

— Uh... Na początku chciałbym wiedzieć, czy powiedziałaś komukolwiek o tym, co mówiłem ci o sytuacji z Kacchanem? — zapytałem dosyć pokrętnie, choć wystarczająco zrozumiale.

— Nie rozumiem... — przekrzywiła głowę. A jednak niezrozumiale.

— O tym pocałunku — sprecyzowałem tak szybko, by rumieńce nie zdążyły ponownie wstąpić na moje policzki.

— C-cóż... Uh... Nie — odpowiedziała w końcu. Kamień spadł mi z serca. Sekret jest bezpieczny. Bakugou mnie nie zabije.

— No dobrze... — otworzyłem notatnik na odpowiedniej stronie i nacisnąłem długopis, by ten zaczął pisać — Co robiłaś po lekcjach w godzinach popołudniowych?

— Huh? Robisz jakieś przesłuchanie? — skrzywiła się, a ja tylko przytaknąłem — Nie pamiętam, chyba sprzątałam w pokoju — zapisałem jej słowa w notatniku, po czym zorientowałem się, że długopis wcale nie pisze. Pospiesznie wyciągnąłem z kieszeni drugi i tym razem udało mi się wszystko spisać.

— Ktoś może to potwierdzić? — czułem się jak prawdziwy detektyw, gdy tak wypytywałem o szczegóły.

— Tak, Mina mi pomagała — odpowiedziała od razu.

— Mhm... Wdałaś się z Kacchanem ostatnio w jakiś konflikt lub znasz kogoś, kto się z nim pokłócił?

— Wydaje mi się, że Katsuki ma całkiem sporo wrogów — przyłożyła palec do brody — Ale nie jestem pewna, czy ktokolwiek chciałby mu zaszkodzić w ten sposób. Weź też pod uwagę, że te czekoladki mogły być zwykłym prezentem od kogoś, kto niekoniecznie miał złe intencje.

No i w tym momencie mój mózg eksplodował. To, co powiedziała Ochaco kompletnie zmienia wszystko, co do tej pory ustaliłem. Dziwię się, że nie udało mi się na to wpaść wcześniej. Ta opcja wydaje się być oczywista, a jednak o tym nie pomyślałem.

I co ja mam teraz zrobić? W tym momencie powinienem wziąć pod uwagę wszystkie dziewczyny, a nawet chłopaków z całej szkoły. Generalnie wszystkich, którzy mają dostęp do akademika. Chyba zaraz oszaleję. Nigdy nie uda mi się dowiedzieć tego, kto podrzucił mu czekoladki. Przez jakąś osobę, która może nawet nie miała złych intencji, Bakugou może zostać wyrzucony ze szkoły! To okropne!

— Deku? Wszystko w porządku?

— Aa! Tak! — aż podskoczyłem, gdy Uraraka wyrwała mnie z zamyślenia.

— Znowu zacząłeś mamrotać — westchnęła — Nie chcę cię wyganiać ale powinnam już szykować się do szkoły.

— Oh, jasne. Rozumiem. Urarakasan, nie wiesz może, czy któraś z dziewczyn z naszej klasy mogła podarować mu to pudełko? — zapytałem na wszelki wypadek.

— Na pewno nie. Wszystkie tego dnia pomagałyśmy sobie nawzajem w sprzątaniu. Chodziłyśmy grupkami, więc nie było szans, by któraś nagle zniknęła nam z oczu — opowiedziała krótko.

— Dziękuję za pomoc! — ukłoniłem się, uśmiechnąłem i pomachałem, wychodząc z jej pokoju.

Gdy zamknąłem drzwi za sobą, zacząłem intensywnie myśleć o całej tej sprawie. Nie było szans bym wypytał całe liceum, więc trzeba było znaleźć lepszy sposób. Coś jak droga na skróty. Praktycznie zawsze istnieje jakaś inna opcja. Wystarczy jej tylko mocno poszukać. Póki co, mogę jedynie spróbować dowiedzieć się od Kacchana nieco więcej. Na przykład jak wyglądało to pudełko przed otwarciem lub czy był w nim jakiś liścik miłosny. Taka informacja z pewnością wykluczyłaby niektóre osoby. W końcu jeżeli czekoladki były prezentem miłosnym, to ktoś by je najprawdopodobniej ozdób nie zapakował. Znaczy zwykle tak robią. Jeśli było to po prostu zwykłe pudło, to ktoś albo nie potrafił dekorować, albo był na tyle odważny, by pozwolić domyślić się detektywowi o swoim planie. Taka osoba działałaby z pełną premedytacją lub po prostu była troszeczkę tępa.

___________

Jak myślicie, kim jest sprawca? 😏

𝚃𝚎𝚗 𝚓𝚎𝚍𝚎𝚗 𝚙𝚘𝚌𝚊ł𝚞𝚗𝚎𝚔 [𝙱𝚊𝚔𝚞𝚍𝚎𝚔𝚞]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz