13.

299 23 9
                                    

- BUDŹ SIĘ!!!- poczułam jak na moje łóżko wskakuje jakiś chłop łamiąc je.

- co jest kurwa...- podniosłam się na ramionach a obok mnie leżał Toby.

- trochę ci łóżko połamałem ale to nic, naprawie je.

- ciebie do końca pojebało?

- tak. Masz 10 minut by stawić się u Slendziora.- klasknął w dłonie.- ogólnie to my się już znamy znaczy ty mnie znasz znaczy ty wszystkich znasz i Slendzior ciebie nam również przedstawił i twoją sytuacje i tak dalej. Wiemy o twojej śpiączce, o tym że się zajebiście z nami dogadywałaś, że jesteś zauroczona w Jeffie, tylko on o tym nie wie więc spoko.

- yy..

- no coś ty taka zdziwiona?

- hmm.. Tobiś, a ty byś nie był zdziwiony gdybyś się wzbudził ze śpiączki i dowiadujesz się że chłopak w którym się zauroczyłaś nic do ciebie nie czuje a do tego osoby do których się jako tako przywiązałaś prawdopodobnie nie istnieją nagle one cie porywają z powrotem do siebie i nie wiesz jakie mają zamiary?

- no śmiesza akcja, racja.

Rozczesałam włosy i przemyłam twarz wodą.
Wyszłam z pokoju.
Tobiasz siedział pod ścianą i gadał z L.J

- idziemy?- zapytałam.

- tak tak, do później Jack.

- no siema.

Ruszyliśmy w ciszy pod gabinet Slendermana.
Był w innym miejscu niż w śnie.
Toby otworzył mi drzwi a ja weszłam.

- siadaj Ola.

- co ode mnie chcesz?

- chcę byś była jedną z nas. Proste.

- jak się nie zgodzę to mnie zabijecie ta? Przechodziłam to już.

- to była próba czy dasz znieść.. Warunki panujące tutaj. W sensie.. Tych ułomów, krew, śmierć.

- przez te pare dni co u was byłam zadomowiłam się strasznie.

- problem jest taki, że zachowania naszych tu domowników różnią się od tych co miałaś w śnie. Chce cię uświadomić że Jeff.. On nie jest miły. Mam na myśli to zimna suka.

- to też zrozumiałam..

- jeśli już się zdecydujesz zostać to przydziele ci chłopaków do treningu. Myślę że zostaniesz.

- zastanowię się. Bo w końcu to nie jest to samo co przeżyłam we śnie.

- masz czas do jutra wieczora.

- i do tej pory mam siedzieć tutaj, w domu pełnym morderców? To chore.

- musisz zobaczyć czy chcesz zostać. Jeśli tak,  jutro zaczynasz ostry trening.

- wow, super.

- za godzinę obiad.

- świetnie!- powiedziałam wychodząc.

Wyszłam na korytarz. Tobiego już nie było. Zeszłam na dół.

- ANABELLE ZOSTAW GO!

- SIOSTRA, ZARAZ WYRWIESZ MU WŁOSY.

- P O M O C Y!

Stanęłam w progu salonu.
Wszyscy zastali się w jedej pozie.

Anabelle trzymała Candiego za włosy a Sophie, Jason, Offen, Puppet i L.J próbowali ją odciągnąć.

- hejka.- powiedzieli wszyscy na raz.

- hej?- spojrzałam na Candiego i Anabelle.

- nie przejmuj się to norma, z resztą to już wiesz.

- taa, nie wiem czemu mnie to zdziwiło.

Ruszyłam do kuchni a pisk Candiego i krzyki by Anabelle przestała nie ustały.

Gdy weszłam do kuchni to uznałam iż już nic mnie nie zdziwi.
Tim, Toby i Brian w zgodzie robili obiad. Wow. Piękny widok.
Nie przeszkadzajmy im. Do póki jest spokój to niech on zostanie.
Skierowałam swój krok na górę.
Minęłam.. Jeffa. Spojrzał na mnie chłodno i zszedł na dół.
Wygląda lepiej niż we śnie.
Wbiłam do swojego pokoju powoli zamykając drzwi.
Usiadłam na łóżku.

Co ja tu robie? Nie ma sensu już tutaj siedzieć. Nie ma go. Nie ma tego Jeffa na którego czekałam.
Zachowuje się jak psychofanka która się dowiedziała że jej ukochana postać z anime nie istnieje.

Auć?

Obiad. Czas na obiad. Mam się bać?

Usiadłam na "moim" krześle.
Wszyscy siedzieli jak we śnie.
Zaczęliśmy jeść. Oczywiście wszyscy ze sobą rozmawialiśmy. Tylko Jeff siedział cicho.
Ale nie mogło być tak pięknie.

- debilu!- krzyknął Tim.

- zamknij łeb to tylko woda. Wody się boisz?

- hahahah- Sally zaczęła się śmiać.

- dzban głupi.- powiedział Tim.

- chyba ty zwierzaku zjebany.

- chłopaki.. Spokój.- powiedział Hoodie.

- nie wtrącaj się, my tu dyskutujemy.

- kłócicie się jak stare małżeństwo.- powiedziała Sophie.

- i dobrze nam z tym!- krzyknęli na raz.

- papuga jebana!- krzyknął Tim.

- podłoga psie!- krzyknął Toby.

Komedia roku. Slender załamany. Wszyscy się śmieją. Nagle zabawe przerwał Jeff.

- zamkniecie te mordy? Przechodzimy zawsze to samo co śniadanie, obiad i kolacje.- powiedział ze spokojem.

- dzban.

- wazon.- zakończyli kłótnie.

Te dwa dni będą meegaa długie. Szykuję się na to..  




⛼⛼⛼⛼⛼⛼⛼⛼⛼⛼

Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz