SEZON DRUGI. 0.1.

291 16 9
                                    

Ile już minęło od kąd trafiłam do szpitala psychiatrycznego?
Nie wiem.
W mojej głowie obraz czarnych postaci.
Kim oni byli?
Nie wiem.
Nie istnieją. To wymysł mojej choroby.
Tak mi wmawiają lekarze.
Nie pamiętam ich imion, nie pamiętam mojej przeszłości. Rodziny, przyjaciół.. Nic. Nawet swojego imienia nie pamiętam.
Pamięć została mi wyczyszczona.
I tak wiem, że za wszelką cenę dowiem się kim są czarne postacie z mojej głowy.

Kolejne porażenie prądem.
Mój stłumiony krzyk. Nie boli mnie to, jednak nie chce by mi tak robili. Kaftan bezpieczeństwa, jedyna rzecz która od niepamiętnych czasów mnie przytula.
Czy ze mną jest już naprawde tak źle?
Nie umiem kochać, nie umiem nienawidzić. Nie pamiętam jak to jest.
Ja nic nie pamiętam.
Mimo wszystko, lekarze ze mną rozmawiają, jednak uważają, że nie nadaje się już na człowieka. Co mają na myśli? No co?!

Metalowe drzwi się otworzyły.
Wszedł dobrze mi znany psycholog, chociaż mam wątpliwości czy aby napewno psycholog mi pomoże.
Nazywa się Pan Doktor Tanner.
Skądś znam tego faceta. On też mi powiedział, że mnie zna jednak nie może mi powiedzieć skąd, tajemnica lekarska- tak się broni. Usiadł na podłodze naprzeciwko mnie i uśmiechnął się promiennie. W ręku trzymał jakieś kartki a sam się przywitał.

- witaj moja droga. Jak się dzisiaj czujesz?- zapytał odkładają papiery. Dlaczego oni mi nie powiedzą jak mam na imię? Przecież je znają! Co to za problem?!

- dzień dobry doktorze Tannerze. Nic się nie zmieniło od pana ostatniej wizyty..- chętnie z nim rozmawiałam, z nikim innym nie chciałam gadać.

- hmm.. Dobrze. Dzisiaj muszę ci przekazać bardzo istotne informacje na twój temat.

Moje oczy rozszerzyły się.

- więc, zacznijmy od pytania które zadajesz ciągle. Jak masz na imię. Twoje imię to Aleksandra.

Nagle jakby piorun we mnie strzelił. JAK JA MOGŁAM TEGO NIE ZAPAMIĘTAĆ?

- Aleksandra..- powtórzyłam szeptem.

- następnie. Ile jesteś w szpitalu psychiatrycznym i ile cię już leczymy. Dokładnie dzisiaj mija 6 rocznica od kąd tutaj trafiłaś. Czyli akutalnie masz 22 lata.

- słucham?!- wykrzyczałam.

- dalej.. Twoi rodzice nie żyją od kąd skończyłaś 18 lat.

- c-co?- mój głos się zaciął, jednak w ogóle mi nie było przykro z tego powodu. Można powiedzieć, że ich nie znałam. Więc.. Za czym miałam tęsknić?

- myślimy, że jesteś gotowa opuścić szpital dokładnie za dwa tygodnie.

- NAPRAWDĘ?!- wykrzyczałam prostując się. Miałam ograniczenie przez kaftan bezpieczeństwa..

- tak. Mam dla ciebie list. Otwórz go proszę dopiero po opuszczeniu terenu szpitala. Dołączone jest tam zdjęcie. Tyle mam ci do powiedzenia. Zaraz wracam, muszę coś zrobić i przyjdę na chwilę.

Kiedy doktor Tanner opuścił mój pokój spojrzałam na list leżący na podłodze przede mną. Nie miałam nawet jak go wziąć w ręcę. Co w nim może być?

Doktor Tanner po chwili wszedł do mojego pokoju i odpiął mi kaftan. W końcu poczułam ulgę. Był on mocno zaciśnięty przez co krew słabo mi dopływała do rąk. Były lekko sine i zimne. Co czułam? Nic nie czułam. Szczęścia, smutku.. Troche dziwne, ale jednak prawdziwe.

<♡>

Nawet nie wiem kiedy dostałam wypis ze szpitala.
Powiedziano mi, że przyjedzie po mnie mój chłopak, ale ja miałam chłopaka?

- hej kochanie.- podszedł do mnie facet w moim wieku. Miał czarne oczy, czarne włosy, ubrany w strój policjanta z bladą cerą. Ja tylko spojrzałam na niego lekko zdziwiona.
- nie pamiętasz mnie? To ja, Zack. Twój chłopak. Czekałem na Ciebie tak długo..

- nie przypominam sobie bym w ogóle była w związku.- powiedziałam.

- co ty taka oschła? Mówiłaś, że po wyjściu z tego miejsca rzucisz się na mnie nie puszczając mnie. Więc..- rozłożył ramiona na znak bym go przytuliła. Muszę się nauczyć ponownie kochać.. Bo nawet nie pamiętam swojego chłopaka..

Podeszłam do niego i go przytuliłam. Nie brakowało mi tego, ani trochę.

- jedziemy teraz coś zjeść, czy chcesz odrazu do domu?- zapytał.

- na grób moich rodziców.- powiedziałam wsiadając do samochodu Zack'a.

- tak bardzo za tobą tęskniłem.- powiedział kładąc rękę na moim udzie.

- ja za t-tobą też.- powiedziałam niepewna tego co czuję, albo czy w ogóle coś czuję.

Droga nie była długa. Zack rozmawiał ze mną a ja mu przelotnie odpowiadałam. Poszliśmy na grób moich rodziców. Ukłękłam przy jednym z nich nawet nie poznając ich twarzy.

- nie znam tych ludzi.- powiedziałam szeptem.

- słucham?- zapytał jakby nie usłyszał.

- nic. Nieważne. Możemy pojechać do domu?- zapytałam wstając i podchodząc do mojego chłopaka.

- jasne.- złapał mnie za rękę i razem opuściliśmy cmentarz.

Dotarliśmy do domu po zrobieniu niewielkich zakupów.
Heh, tego miejsca również nie pamiętam chociaż Zack mówił, że często do niego przychodziłam przed trafieniem do psychiatryka.
I teraz sobie przypomniałam o liście. Miałam go w torbie z niektórymi rzeczai które Zack mi przywiózł do szpitala.
Otworzę go kiedy on pójdzie spać.. Teraz nie mogę.

Zjedliśmy razem kolacje jednak w chłodnej atmoswerze. Chciałabym wiedzieć jak to jest być szczęśliwym.
Jak to jest w ogóle coś czuć. Zack uśmiecha się, śmieje się, martwi. Ja też chce.

Zmusiłam się do uśmiechu na twarzy kiedy Zack mi powiedział, że mnie kocha.
Nie umiałam mu odpowiedzieć. Nie znałam odpowiedzi na to..

W mojej głowie obraz czarnych postaci. Każda wygląda tak samo.. różnią się wzrostem..

🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌

Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz