3.

258 18 7
                                    

Na wstępie! Przepraszam za brak aktywności w ostatnim czasie lecz dojazdy do nowej szkoły i powroty mnie wykańczają. rozdziały będą się raczej pojawiać na weekendy. Przepraszam jeszcze raz, miłego czytania..❤

Z rana obudziłam się przy łóżku uśmiechniętego. Kręgosłup mi odpada normalnie.. Spojrzałam na jego "uśmiechniętą" twarz kiedy spał. Coś w nim musiało być co mnie do niego ciągnęło. Przez cały czas wiedziałam, że kogoś kocham, jednak nie umiałam wypuścić tego uczucia z otchłani mojej duszy.
Postanowiłam przejść się do swojego pokoju i ogarnąć pare rzeczy, przecież jakieś musiały tam zostać..
Kiedy przekroczyłam próg mojej twierdzy spodziewałam się dużej warstwy kurzu oraz wielu pająków które zrobiłyby sufit z pajęczyn.
Jednak nie. Tu było wszystko wysprzątane. Ładnie ułożone. Jestem w szoku normalnie!
Usiadłam na łóżku. Tęskniłam za tym miejscem. Tak cholernie mi go brakowało, choć go nie pamietałam.
Ehh.. Właściwie wszystko jest na swoim miejscu. Tak jak pamiętam, że zostawiłam.

Ile ten pierdolony frajer musiał go tam trzymać? Chyba dlatego też przenieśli rozprawę. Mogłam więcej bólu mu zadać, żeby wiedział, że jest popierdolonym frajerem który na nic nie zasługuje. A ja przywróce Jeffowi normalność. Nie będzie zabijał. On będzie człowiekiem. Ja do tego doprowadze. Wszystkich ich ogarne..

<♡>

Jestem w rezydencji już tydzień. Jeff udaje twardziela, gada, że go nic nie boli a ma złamane dwa żebra.
Głupek. Mój głupek.
Chłopcy z rezydencji się tak cholernie pozmieniali.
Niektórzy nawet przefarbowali włosy.
Na przykład Toby ma zielone końcówki włosów. Zaczął je prostować i robić przedziałek.
Albo Helen który ma ciemno-niebieske włosy. Uh oni wszyscy tak wymężnieli! To nie są już upośledzone dzieci, które zostały w mej cholernie słabej pamięci.
Dziewczyny wypiękniały. Niektórym rany się zagoiły- na przykład Liu nawet blizn nie ma po swojej przeszłości.
Tylko Jeff to cholerny czub który ciągle rozcina na nowo policzki.
Ja mu na to już nie pozwole. Odcienie kremowego już mu wchodzą na buźke. Włosy przybierają brązowej barwy a on sam je ściął zostawiając samą grzywkę. Wygląda o niebo lepiej niż z długimi (jak na chłopaka) włosami.
Zmienił styl ubierania nawet. Nie jest już typowym Emo-kid.
Stał się cudownym chłopakiem.
Szkoda mi Eyeless Jack'a. Nikt mu wzroku nie wzróci. Nikt nie wymyśli leku na przywrócenie czerwieni jego krwi by skóra mogła wrócić do kremowej barwy. Jest jeden plus. Dowiedziałam się, że jakoś dwa lata temu przestał jeść ludzkie mięso. Jestem z niego taka dumna!
~
Siedzę u Jeffa w pokoju razem z nim rozmawiając o nas. Nic ciekawego. Musimy w końcu dowiedzieć się o naszych uczuciach.
Po tym wszystkim wynika, że narazie musimy zobaczyć czy to nadal jest to samo jak przed moim "porwaniem" do psychiatryka.
Oficjalnie nie jesteśmy parą, jednak zachowujemy się jakbyśmy nią byli.

I tak też mijają mi kolejne dni. Jeff zdrowieje. Proxy się kłócą. Ben gra. E.J nic nie robi. A The Slendy's grają nałogowo w karty. Laski plotkują i robią wiele ciekawych rzeczy. Bliźniaczki wzraz z Clownami toczą bitwę w dalszym ciągu.
Anabelle jest z Candym a Sophie z Jasonem. Cieszy mnie to. Shipowałam od samego początku CandyAnall(XD) Oh god, musze inną nazwe na nich wymyśleć bo aż się zaczynam śmiać kiedy o tym myślę. Za to JaSophie było od początku wiadome.
Toby mi wczoraj wykrzyczał "JEFFOLKA IS REAL PRAWDA?! PRAWDA! WIEDZIAŁEM!" A ja go zgasiłam "TicciWork też?"
Spojrzał na mnie wzrokiem typu "bitch please. Prosze przestań bo będę płakać. Nigdy w życiu"
Tak. Ich całe "JeffOlka" is real i guess.
Dowiedzą się później. Później, czyli jak sami się domyślą.

Z zamyśleń wyrwał mnie pocałunek w usta od Jeffa. Zszokowana po chwili oddałam pocałunek. Ćmy w brzuchu zaczęły latać. Zaczął się przysuwać przez co zaczęłam się kłaść na jego łóżko. Zamknęłam oczy i podparłam się łokciami. Nie przestawał mnie całować. Wsadził dłonie pod mój sweter i powoli zaczął go ciągnąć ku górze.

Not this day, bitch.

Spojrzałam na niego i się odsunęłam.

- chyba nie myślisz, że my..- zaczęłam jednak.. Coś jakby..

- ANABELLE I SOPHIE LEGENDS. CO WY TU ROBICIE?!

Wydarł się uśmiechnięty a ja parsknięłam śmiechem.

- czekamy aż skończycie się fufać byśmy mogły porwać Olczena do Offena który przechodzi załamanie.

- O JAKAŚ DRAMA?!- wskoczyłam do szafy zostawiając napalonego Jeffa samego.

Wyskoczyłam u Offendera w szafie. Siedział w szlafroku, zajadając się lodami i płacząc.

- Offesiuu..- podeszłam do niego i go przytuliłam.- co za sucz się tym razem zraniła?

- ona była ideaalnaaa...- zaczął ryczeć. ŻEBYM JA MIAŁA JAKIŚ BYT OGARNIAĆ BY NIE PŁAKAŁ ZA LASKĄ.

- nie była. Bitch please przed tobą stoi ideał. Anaś to ideał. Sophie, Clocki, Jane, Zero, Nina.. Nie wróć. Nina nie. ALE Sally.

- wiem, ALE WSZYSTKIE SĄ ZAJĘTE. Żadna nie chce chłopa który w przeszłości gwałcił.

Czekaj. CO? Offendermanos już nie gwałci?!

- SŁUCHAM? OFFENDER NIE GWAŁCI?!

- skończyłem z tym kiedy poznałem ją. Klaudie. Zerwała ze mną bo powiedziała, że jestem dziwką. BO JESTEM FACETEM I PODOBAJĄ MI SIĘ INNE LASKI. Ona była ideałem.

*w tym czasie w mojej głowie*
Była była była
Była była była
Była moim ideałem.

Struś pożarny lampa gaśnicza frytek wyjebał ci z cyca.

co.

-HAHAHHAHAHAHAHAHAH

Usłyszałam w głowie śmiech Slendermana.

Boże, co ja wymyślam.

- słuchasz mnie? Bo widzę, że jesteś zajęta wymyślaniem tekstów.- powiedział Offenos.

- słucham cie. Chuj dupa cycki, wyjebie ci zaraz w te plastiki. Tak powiem tej Klaudii. CZY JA TO POWIEDZIAŁAM NA GŁOS?

- tak.

- upss.. Ja was jeszcze zgodze.

- ONA NIE MOŻE POZNAĆ..- wydarł się i zaczął mówić szeptem.- bliźniaczek i moich braci.

- dlaczego?- zapytałam zdziwiona.

- pogadamy innym razem.- spojrzał na szafę gdzie siedziały siostry.

<♡>

Pluskwa mała, dzięcioł duży, patrz, tam wyjebał się gruby.
Maka paka akałaka twoja stara rzuca ptaka.

- ALEKSANDRO PRZESTAŃ BO ODDYCHAĆ NIE MOGE.- a ten dalej mi siedzi w umyśle.

Siedze przed toaletką, wymyślając disy na Jeffa szykując się na spotkanie z Klaudią. TAK! Offen nas umówił a ja na nią mam takiego disa..

Rura ciągła twarda kupa wyjebie ci zaraz krzesłem w płaskobrzucha..

- Idziemy.- wbił Offen.

Zaśmiałam się.

- COŚ TY UBRAŁ?!- jak ja rykłam śmiechem.

- co? JAKIŚ PROBLEM?!

- HAHAHAHAHAH ZDEJMIJ TO IDIOTO.

Zobaczyłam Proxych w drzwiach.

- HAHAHAHAHAHA OFFEN WYGLĄDASZ JAK TYPOWY PIJANY WUJEK NA WESELU SWOJEJ SIOSTRZENICY!- Toby zaczął się dusić powietrzem.

Timothy lał ze śmiechu a Brian to nagrywał.

Dom wariatów, ludzie. Dom wariatów..




🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌

Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz