17.

276 18 10
                                    

Wstaje, jem, trening, odpoczynek, chlanie spanie.
Tak wyglądają moje dni teraz.
Jeff jest cholernie niemiły dla mnie. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Wywalone na to mam. Na treningach mnie wyzywa i w ogóle jakoś się do tego wszystkiego nie przykłada. Nie chce bym wygrała. Zajebie mu dzisiaj takiego kopa że się złoży w pół.

Właśnie związałam włosy i zbiegłam na dół. Siedział na trawie i nic nie robił. W sumie.. sama sobie zrobie trening. Zaczęłam biegać na rozgrzewkę. Ominęłam uśmiechniętego i przebiegłam przez dziurę w płocie. To moja szansa! Mogę.. Uciec.. Ale czy ja chce uciec? To jest dobre pytanie. Nie. Nie chce by mnie wariaci z którymi mieszkam śledzili. Biegałam wokół małej polany.
Zrobiłam z 10 okrążeń i padłam na ziemie łapiąc oddech. Co się dzieje.

- co raz lepiej z twoim bieganiem, Olka.- powiedział Jeff siadając na ławeczce której nie zauważyłam.

Nic nie odpowiedziałam i wstałam kontynuując trening.
Kopnięcia, uderzenia, uniki. We wszystkim pomagało mi drzewo. Biedne drzewo.

W pewnym momencie, uderzając w drzewo, na białej korze ujrzałam czerwone ślady. Spojrzałam na moje kostki na rękach. Były całe zdrapane i leciała z nich krew. Nagle poczułam, że Jeff za mną stoi. Odwróciłam się i spojrzałam na chłopaka który się uśmiechnął na widok moich rąk z których nie przestawała lecieć krew.

- tak wiem, śmieszne rozwaliłam sobie kostki. hahha.- usiadłam pod drzewem.

- nie śmieje się przecież. Wiem, że jesteś ofiarą losu, więc nie mam się z czego śmiać.- usiadł naprzeciw mnie.

- Jeff? O co ci chodzi? Jesteś dla mnie niemiły, wyzywasz mnie, odnosisz się chamsko, w ogóle nie przykładasz się do treningów. Czy ja ci coś zrobiłam?- spojrzałam mu w oczy.

Zamilkł. Teraz to mu języka w gębie zabrakło? Tak to po mnie jeździ, a teraz nic nie powie.

- no słucham.- powiedziałam.

- a czy ja ci się muszę tłumaczyć? Dziewczyno, teraz jesteśmy rywalizacją. Myślisz iż będę ci pokazywać moje taktyki? Nie dam ci wygrać. Sama się naucz, ucz się jak masz się bronić, jak walczyć o życie. Nie będę delikatny w tej walce. A i jeszcze jedno.- wstał.- proszę daj z siebie wszystko, bo chciałbym mieć dłuższą walkę niż tylko 30 sekund.- odszedł w stronę rezydencji.

Wkurwił mnie.

- TO JA CI NIE DAM WYGRAĆ!- krzyknęłam za nim, a ten się tylko zaśmiał.

Rozjebie go jak żabe!
Nienawidzę go! Tak bardzo go nienawidzę!
Jak ja mogłam się w kimś takim zauroczyć..?

Wstałam i ruszyłam w stronę rezydencji. Wzięłam długą kąpiel i postanowiłam dzisiaj nic nie robić. Mam dość. Wszystko mnie boli..
Wskoczyłam na łóżko i mimowolnie zasnęłam..

<♡>

- Aleksa! Idziemy wszyscy nad jezioro się kąpać, idziesz z nami?- usłyszałam głos Tobiego który  rzucił się na moje łóżko.

- nie mam ochoty.. Śpię..- odpowiedziałam nie otwierając oczu.

- no proszę.. Dla mnie.- Przytulił mnie.- CZEKAJ CO? TOBY?!- zerwałam się z łóżka.

- wróciłem!- przytuliłam go.

- w końcu, Jezu jak się cieszę!

- co, aż tak źle trenowało się z Jeffem?- zaśmiał się.

- było cholernie źle..- nie puszczałam chłopaka.

- opowiesz mi jak będziemy szli nad jezioro, zbieraj się! Czekam na ciebie.- powiedział i wyszedł z pokoju. Nigdy bym się tak nie ucieszyła z powrotu jednego z porywaczy, ale Toby to genialny chłopak.

Przebrałam się w kostium kąpielowy na to założyłam bluzę i spódniczkę, połączenie idealne. Wzięłam plecak a do niego włożyłam ręcznik by się wytrzeć oraz ręcznik by na nim siedzieć. Do tego szczotkę, okulary przeciwsłoneczne i krem. Założyłam trampki i wyszłam z pokoju. Tobiasz z Timothym oraz Brianem czekali na mnie na dole.

- gdzie reszta?- zapytałam.

- oni już poszli. My czekaliśmy na ciebie.- powiedział Tim z którym się przytuliłam. To samo zrobiłam z Brianem.

- dlaczego tak wcześnie wróciliście?- zapytałam kiedy ruszyliśmy w drogę.

- ah, jednak misja była prostsza niż się wydawać mogło. Poradziliśmy sobie z tymi ludźmi w pare dni i tak o to wróciliśmy o wiele wcześniej, mamy również czas by się przygotować to bitwy!- powiedział radośnie Tobiasz.

- no więc opowiadaj co się działo kiedy nas nie było.- powiedział Brian.

Powiedziałam im wszystko. Każdy szczegół jak Jeff się zachowywał. Widać, że chłopaków to wkurzyło więc zaczęłam mówić jakie akcje Offen odwalał. Śmialiśmy się aż dotarliśmy nad ogromne jezioro.
Magiczne miejsce.
Super się bawiliśmy.
Wróciliśmy dopiero kiedy słońce kompletnie zaszło. Nawet Jeff z nami był ale przesiadywał w gronie bliźniaczek oraz Jasona i współki.
I dobrze. Nie zniosłabym jego obecności przy nas.
Teraz, jak chłopacy wrócili będę mogła się nowych rzeczy nauczyć. Oni mi pomogą ze wszystkim.
Tak samo Jane, Clockwork i Zero.
Byłam taka wykończona, że pamiętam tylko to iż Toby niósł mnie na rękach do rezydencji i zasnęłam w połowie drogi.
Mam grubą nadzieję iż teraz się wszystko ułoży..

Miałam bardzo, ale to bardzi dziwny sen..
Spojrzałam na Jeffa, stał z Niną i ją trzymał za ręce.
Powoli się do niej zbliżał aż ich usta się zetknęły. Chciałam to przerwać, krzyczałam.. Prosiłam.. Nic. Nie reagowali.
Nagle znalazłam się w moim pokoju u siebie w domu. Siedziałam przy biurku i malowałam Jeffa. Wszędzie wisiały kartki Slendermana wraz z Jeffa tekstem "go to sleep"
W końcu zostałam oderwana od kartki i postawiona na równe nogi. To był Jeff.

- jutro cię zabiję. Nie licz na litość kochanie.- patrzyłam na niego ze strachem w oczach.

- nie Jeff, to ja ciebie zabije.- wyrwałam mu się.- kocham cię, ale jednocześnie nie mogę cię strawić. WYJDŹ Z MOJEGO DOMU!

Zerwałam się z łóżka. Obok mnie leżał.. Jeff..?


👑👑👑👑👑👑👑👑👑👑
Przepraszam za przerwę ale byłam na wakacjach i musiałam odpocząć po powrocie. Dziekuje za tak dobry odbiór tej książki❤! I do tego, wow! 800 odczytów w tak krótkim czasie! Dziękuje!🌸
👑👑👑👑👑👑👑👑👑👑

Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz