6.

189 14 4
                                    

Zabunkrowałam się w swojej norze, zakryłam kocem, otuliłam poduszkami i włączyłam muzykę.
Czy to możliwe, że ja jestem w..
Nie. Nie jestem.
Aż tak mnie nie pojebało by wczoraj w nocy z Jeffem..
O BOŻE.
O KURWA.
Nie. Poczułam jakbym zaraz miała.. Uh niedobrze mi. Pieprzony alkohol..
Siadłam przy kiblu i zamknęłam oczy. Zaraz dusze zwymiotuje.
Co się ze mną dzieje? Bez przesady, aż tyle nie wypiłam.. Złapalam się za głowę i w tym samym momencie zgłodniałam. Umyłam zęby i spojrzałam w lustro.
Delikatnie podniosłam bluzkę odsłaniając brzuch.
Ktoś zapukał a ja podskoczyłam. Przestraszyłam się.

- co jest?- zapytałam patrząc na Tobiego który stał we framudze drzwi.

- obiad za chwilę. Ola, co ty taka blada?- chłopak odrazu do mnie podszedł

- nie jestem blada. Ze mną wszystko okej. Gorzej się czuję po wczorajszej imprezie.- Toby mnie przytulił.

- chodź na dół, Slender zrobił specjalnie dla ciebie spaghetti.

- oo, kocham go!- złapałam Tobiasza za rękę i ściągnęłam go na dół.

Kiedy byliśmy już w jadalni spojrzałam na Smileya a on na mnie. Zestresowałam się i usiadłam powoli na moim krześle. Jadłam. Dokładka. Deser. Jeszcze dwa banany.

Kurwa.

Po trzech dniach ciągłego żarcia i wymiotowania stanęłam pod drzwiami Smileya.
Wejść czy nie wejść.
Zapukałam.

- proszę!- usłyszałam Doctora.

- hej Smiley.. Ja przyszłam bo mi się nie polepszyło.

- oh. Siadaj.- wskazał na krzesło i zaczął czegoś szukać po szafkach.

- czego szukasz..?- zapytałam nie spuszczając z niego wzroku.

- muszę cię zbadać. Najpierw zrobisz test ciążowy.- wyciągnął z szafki pudełeczko z testem.

- pogrzało cię? Nie podejrzewasz chyba, że jestem w ciąży.

- właśnie nie mam pewności, jesteś blada, wymiotujesz ciągle, żresz kanapke z nutellą i ogórkiem kiszonym, ukrywasz się w pokojach.

- Smiley p-proszę cię.

- Ola, idź zrób test.

Wstałam i wzięłam od niego pudełko.

- p-pójdę do siebie, zaraz wrócę.

- w porządku.

Wyszłam z jego pokoju chowając pudełko w bluzie. Na korytarzu nikogo nie było.
Zamknęłam łazienkę na klucz. To tylko test. Nic ci nie wyjdzie.
Aleksandra nie jesteś w ciąży.

Zrobiłam to. Pobiegłam tak szybko jak umiałam z kawałkiem plastiku do Smileya. Na szczęście na nikogo nie wpadłam.

- masz.- nie patrzyłam na plastik.

Doctor był cicho przez dwie minuty.

- Smiley, proszę powiedz coś bo zaraz zejdę.

- Ola. Spójrz na test.

- nie.

Do oczu napłynęły mi łzy.

- w porządku. Siadaj na krześle, pobiorę ci krew.

Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na kawałek plastiku.
Dwie kreski. Mój świat świat się zawalił. Generalnie wszystko jebło.
Zakręciło mi się w głowie.

- Aleksa, siadaj.- Doctor mnie posadził na krześle. Nie wiedziałam co się dzieje.

Smiley wbijał mi igły w rękę a ja tego nie czułam. Wstrzykiwał mi coś a ja patrzyłam się w jeden punkt.

- Olka.- otrząsnełam się.

- hmm?

- wszystko okej?

- em. Zniszczyłam sobie życie bachorem którego nie chcę, zniszczyłam życie swojemu dziecku bo jego ojcem są seryjni mordercy tak samo wujkowie. Zniszczyłam życie Jeffowi w tym momencie.

- co ty gadasz dziewczyno? To jest twoje dziecko.

- ale chcę usunąć te dziecko.

- spokojnie. Przemyśl to. Porozmawiaj z Jeffem.

- NO WŁAŚNIE. JAK JA TO JEFFOWI POWIEM?

- ja ci pomogę.

- naprawdę?

- tak. Najpierw powiesz o tym Slendermanowi. Później, jak będziesz gotowa to pójdziemy do Jeffa. Uspokój się i nie płacz.- wytarł mi łzy z policzków.

- niedobrze mi.- pobiegłam do toalety Smileya.

To niemożliwe.

Po mojej jak iż długiej przesiadówce w toalecie wraz z Smileyem poszłam do Slendermana. Chłopak zapukał do jego gabinetu i przepuścił mnie pierwszą.

- Slender, Olka ma ci coś do powiedzenia.- oboje usiedliśmy na fotelach.

- słucham cię Ola.- jego (brak) twarzy był skierowany w moją stronę.

- no.. Ostatnio jak była moja impreza urodzinowa..- znów poczułam łzy w oczach.- ja i Jeff.. No i wyszło t-tak, że..- zaniosłam się płaczem.

- spokojnie, Aleksa..- Smiley mnie przytulił.

- Aleksandro, co się dzieje?

- powiesz mu?- zamknęłam oczy próbując się uspokoić.

- Aleksandra jest w ciąży.

Slender zamkilkł.

Proszę Slendi powiedz coś.

- ja nie wiem co powiedzieć. Jestem w szoku. Takiej sytuacji jeszcze nie miałem.

Wtedy usłyszaliśmy pukanie do gabinetu.

- proszę..- powiedział Slendi.

Weszli Toby i Eyeless Jack.

- co się stało Ola?!- Toby odrazu do mnie podbiegł.

- co się dzieje chłopcy?- zapytał Slendi kładąc dłonie na blacie.

- dowiedzieliśmy się..

- że od roku..

- jesteśmy ojcami.- powiedzieli równocześnie.

Spojrzeliśmy na nich dziwnym wyrazem twarzy.

- znaczy.. Ja mam syna z tą dziewczyną co kiedyś przyprowadziłem.- powiedział Toby.

- ja również mam syna, ale z dziewczyną która mnie oszukała i wrobiła.

- która cię wrobiła?- zapytałam.

Wydłubie jej oczy.

Nawet o tym nie myśl dziecko moje.

Pff..

- opowiem ci o niej później. A co ci się stało?

- myślę, że mamy ten sam problem chłopaki.- powiedziałam.

- słucham?- zapytał Toby.

- jestem w ciąży.




Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz