19.

301 15 2
                                    

Dzień turnieju. Razem z dziewczynami siedzimy i się szykujemy. Nikt nie wie o mojej i Jeffa rozmowie, gdzie wszystko sobie wyjaśniliśmy i wyznaliśmy swoje uczucia. Nie licząc bliźniaczek. One o wszystkim wiedzą.
Co ze mną i Jeffem? Wychodzimy na nocne spacery.. Można powiedzieć, że zahowujemy się jak para. Chodzimy za rękę, śmiejemy się, tulimy.. Nawet całujemy. Jesteśmy nierozłączni. Nawet się przełamał i pokazał mi niektóre triki do samoobrony.

A co do trenignów-Tobiasz, Timothy i Brian wycisnęli ze mnie wszystko. Wymęczyli, nauczyli, pokazali, sprawdzali. Przez chłopaków nauczyłam się tyle rzeczy, iż czuję się gotowa na pójście na pierwsze morderstwo. Bez wątpliwości, sa to najlepsi nauczyciele.
Teraz jestem przekonana, że Toby, Tim i Brian są moimi najlepszymi przyjaciółmi w rezydencji. Na nich mogę zawsze polegać, mogę im wszystko mówić.. Musze im powiedzieć o Jeffie. Źle się z tym czuje, bo oni nie wiedzą. Nawet nie podejrzewają. Albo to ukrywają.. Nie wiem.

Zaczynamy o 20:00. Jest godzina 15:40. Właśnie Jane i Nati kończą mi robić dwa dobierańce by było mi wygodnie podczas walki. Boję się. Stresuję się..
Dziewczyny podchodzą do tego na luzie, jednak ja tak nie umiem. Posiadam dość dużą już wiedze na temat walk jednak Jeff to morderca z krwi i kości. Jak to powiedział, nie da mi wygrać, on nie ma litości.
Ja mu pokaże. Dzisiaj to ja zajmę pierwsze miejsce a nie on. Ja wygram.

Wszyscy chodzili podekscytowani. Każdy chciał by już była godzina 20. Tylko nie ja.. Cały dzień mi uciekł. Nawet nie wiem kiedy!
Poszliśmy jakiś kilometr od rezydencji na opuszczoną szkołę. Dokładnie na boisko. Było ogromne i przypominało pole do treningów. Były tam trybuny i miejsce dla sędziego, którym był oczywiście Slendi. Ubrany był w krótkie spodenki typowego wuefisty i w luźną sportową koszulke. Do tego miał czapke z adidasa i sportowe buty. Nie zapominajmny o gwizdku który miał zawieszony na szyi.
Reszta była ubrana tak jak im było wygodnie, jednak każdy miał swoją bluze do morderstw na sobie. To była tradycja. Oraz każdy musiał mieć swoją broń, ja wybrałam dwie siekiery, którymi Toby nauczył mnie poprawnie wymachiwać by mi się nic nie stało.
Obowiązkowo każdy miał butelke wody.
No i się zaczęło..

- zapraszam dwóch pierwszych uczęstników.- Slender wstał.- Laughing Jack oraz Kagekao!

Wszyscy zaczęli klaskać.
Z jednej strony wszedł Jack a z drugiej Kage.
Kiedy Slender dał oznakę że mogą zacząć, chłopcy się na siebie rzucili. Jack zadawał wiele ciosów Kagekaowi ale tamten również dawał z siebie wszystko. W końcu po nie za długiej walce Jack wziął Kage i go wywrócił do tyłu. Wbił mu w nogę pazury.

- ogłaszam, iż Kagekao nie może już wlaczyć.- piwiedział Doctor Smiley i razem z Vanillem zabrali go z boiska.

Slendi powiedział że tę rundę wygrał Jack. Wszyscy klaskali a Clown udał się do Kage sprawdzić co z nim.

Następna walka..

- zapraszamy Eyeless Jack'a oraz Ticci Tobiego na boisko!- powiedział Slendi i chłopcy wbiegli na wskazane miejsce. Toby poprawił ostatni raz gogle i wziął mocno w ręce swoje topory. Skupił się na Jack'u który mógł narazie polegać tylko na słuchu.

Kiedy Slender ogłosił start Toby podbiegł do Jack'a. Ten się jednak odchylił i uniknął zderzenia z jednym z toporów. Toby złapał za rękę bez-okiego i mu ją wykręcił. Jack pociągnął Tobiego za sobą. Chłopak usiadł na brzuchu Jack'a i złapał za swój topór. Wbił mu go w nogę co ogłosiło wygraną Tobiego. Toby na starcie przeprosił E.J i pomógł mu usiąść na wózek inwalidzki przyprowadzony przez Smileya. Razem poszli do sali obok.

- trzecia walka już! Idzie nam to szybko! Zapraszam Bena Drowneda oraz Puppeteera!

Ben teleportował się na swoje miejsce a Puppeteer przyleciał ze swoimi złotymi nićmi.

- START!- krzyknął Slendi i się zaczęło.

Pierwszy wystartował Puppet ze swoją złotą naostrzoną nicią w stronę Bena. Jednak chłopak teleportował się za Puppeteera i pociągnął go w dół. Szary upadł na plecy a Ben podbiegł do niego lecz Puppet odepchnął go i obwinął wokół nadgarstków nićmi.
Ben był bezbronny- tak myślał lalkarz jednak się mylił. Ben teleportował się znówi i łapiąc go za rękę wykręcił mu ją tak samo jak Toby Jack'owi.
Lalkarz dość mocno uderzył o ziemie ponieważ nie mógł już wstać. Coś poważnego musiało mu się w rękę stać.
Tę rudnę wygrał Ben!

- lecimy z czwartą walką! Przywitajcie Liu oraz Clockwork!

Dziewczyna weszła na boisko pierwsza. Po chwili ujrzałam również Liu. Oboje mają te same bronie- dwa noże. Jestem ciekawa tej walki..

Po ogłoszeniu startu Nati pobiegła w stronę Liu. Kiedy dziewczyna zaczęła wymachiwać nożami w jego stronę chłopak zaczął się cofać, jednak też próbował zadać jej cios. W końcu Clocki drasnęła jego ramie a w tym samym czasie Liu przejechał nożem po policzku dziewczyny. Clocki wskoczyła na niego przez co Liu upadł do tyłu. Jeden nóż mu z ręki wypadł, Clocki to wykorzystała i go kopnęła jak najdalej. Drugą nogą przytrzymała drugą rękę by ten nic nie mógł zrobić.
Zaczęła go bić po twarzy lecz Liu wyślizgnąl jedną dłoń, akurat tą z nożem i wbił dziewczynie w udo. Ta jęknęła z bólu lecz nie poddała się zgarnęła swoje dwa noże i wbiła je w ramiona chłopaka. Mieli remis bo Smiley i Vanill musieli ich od siebie odciągnąć. Po zakończeniu pierwszej rundy i opatrzeniu ich dokładnie, Slendi da im zdecydować o wygranej w inny sposób.

Rudna piąta.
Hoodie przeciwko Sophie. To też może być ciekawa walka.

Biało-włosa bez zastanowienia się na starcie rzuciła się na Briana. Jednak ten zdążył odbezpieczyć broń i strzelić jej w nogę. Dziewczyna kulała ale i tak atakowała. Zamachnęła się swoim wielkim mieczem wbijając go w ramie Hoodiego. Chłopak oddał kolejny strzał tym razem w drugą nogę dziewczyny.
Sophie ostatni raz, już siedząc zamachnęła się mieczem uderzając w kolano Briana powodując jego upadek. To była jej szansa! Skoczyła na niego i ptrzytrzymała mu ręce nad głową.
Slendi ogłosił jej zwycięstwo.

Teraz mamy 10 minutową przerwę..

🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌🌌

Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz