3.

173 14 3
                                    

Jestem w drodze do szkoły w samochodzie Alana. Razem z nami jadą Adam, Betty i.. Tymon.
Z Tymkiem ani jednego zdania nie zamieniłam. Jest poniedziałek, mój pierwszy dzień w szkole. Jedziemy przez gęsty las, za nami jadą Alex, Nathaniel, Sky, Rita, Wera i Lou. Prowadzi Weronika. Ma ona duży samochód.
Droga trwała jakieś 30 minut. Zdążyliśmy zajechać do sklepu i jeszcze załatwić w sekretariacie moje sprawy, że nowa i tak dalej.
Ruszyłam pod moją klasę z Betty i Ritą. Dziewczyna naprawdę jest miła dla bliskich jej osób!
Oczywiście każdego wzrok lądował na mnie, co było krępujące. Pierwszy rok zawsze jest trudny, a wbiłam się w październiku.
Weszłyśmy do klasy, co za przypadek, mieliśmy akurat lekcje wychowawczą.

- dzień dobry moi drodzy.- weszła niska nauczycielka.- mamy nową koleżankę w klasie. Może wstaniesz i się przedstawisz?

Niechętnie i nieśmiale to zrobiłam.

Wyszłam na środek.

- em.. Mam na imię Emilia Woods.. Mam 16 lat. No jak prawie każy tutaj. Lubię rysować i czytać.- spojrzałam na nauczycielkę.

- do jakiej szkoły wcześniej uczęszczałaś?- zapytała jedna dziewczyna z tyłu.

- do liceum numer 2 o profilu biologiczno medycznym.

- oh, okej, siadaj proszę. Dzisiaj porozmawiamy o..

I przestałam słuchać. Betty specjalnie się dosiadła do mnie bym nie czuła się samotnie. Słodko.

Kiedy w końcu usłyszałam dzwonek mogłam pójść zapalić. Wraz z Alexem, Nathanem i Sky spotkaliśmy się przy tylnim wyjściu ze szkoły. Dużo osób się kierowało na tak zwaną palarnie. Zobaczyłam Tymona z jakąś dziewczyną i sześcioma chłopakami. Kleiła się do niego a on ją obejmował. Zagapiłam się na nim bo nagle odwrócił wzrok i spojrzał się na mnie dziwnie. Feck. Feck. Feck.

- hej, Emilie, wszystko w porządku?- zapytała Sky.

- tak tak, wszystko okej.- na moich policzkach pojawiły się rumieńce.

- chodźmy już bo zaraz dzwonek. Mówiłem ci, Emilie o fejmach tej szkoły? Kto jest tą "elitą"?

- nie.- spojrzałam na Alexa.

- powiem ci tak, należymy do tej "grupy" więc nie musisz się bać o brak akceptacji.- rzucił krótko Nathan.

- nie zbliżaj się tylko do Jordan, Layly i Sindy. Jordan to dziewczyna Tymona. Tymon należy, tak samo jak my do drużyny futball'owej.- powiedział Alex.

- hmm.. W porządku, kogoś jeszcze mam się obawiać?

- nie, chyba nie. PANI OD MATEMATYKI. TO JEST SUCZ.- krzyknął Nathan.

- matma to zło.- powiedziała Sky.

- zgadzam się.- powiedział Alex.

- wytrzymam.. Matma aż taka zła nie jest.- wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatke. Dosłownie wszyscy obok których przeszłam. Ups..

<♡>

Wyszłam ze szkoły z Betty i Ritą. Jako pierwsze skończyłyśmy lekcje z naszej "paczki"
Ruszyłyśmy w stronę KFC kupić dla wszystkich obiad. Chłopaki i dziewczyny dołączyli do nas i w końcu mogliśmy jechać do naszego "internatu"
Rzuciłam plecak w kąt i pobiegłam do kuchni za Betty. Byłam taka padnięta. Slenderos zrobił nam obiad i tak minął ten dzień. Odrobiłam lekcje z Betty, pomogłam jej.

- Emi, pójdziesz ze mną, Adamem, Nathanem, Alexem i Tymonem do naszej bazy? Musisz poznać teren!

- ale, że teraz?

- tak! Teraz jest najlepsza pora!

- uh no nie wiem..

On tam będzie, twoja szansa by z nim porozmawiać.

- proszę.. Będzie fajnie, zobaczysz.

- no okej, okej.

Dziewczyna się ucieszyła i wybiegła z pokoju by po chwili wrócić z Adamem.

- więc idziesz z nami?- chłopak usiadł na krześle przy biurku.

- tak.- ze względu na niego. Uspokój się.

- świetnie, Nathaniel i Alex są już gotowi, czekamy na Tymona.

Uśmiechnęłam się. Ubrałam czarną bluzę bez nadruku.
Kiedy każdy był gotowy do wyjścia, Alex tylko Slendiemu powiedział, że wychodzimy.
Droga minęła w super atmosferze. Każdy się śmiał, nawet Tymon. Boję się cokolwiek do niego powiedzieć.
A chuj co mi szkodzi.

- daleko jeszcze?- zapytałam spoglądając na młodych psychopatów idących obok mnie.

- jeszcze troche, zobaczysz, spodoba ci się to miejsce.- odpowiedział Tymon.

On ma taki spokojny głos. Taki czysty.

Zachwycam się tym jak jakaś mała dziewczynka.

Nagle weszliśmy na jakis bardzo stary most. Po bokach były skały obrośnięte przeróżnymi roślinami, a pod nami gigantyczna przepaść. Most miał drewniane szczeble które widać, że były cholernie stare, tak samo poręcz, tylko, że ona była pełna w różnych wyrytych imionach, inicjałach i tak dalej. Magiczne miejsce.
Na most, najpierw wszedł Nathan. Następnie Betty, Alex, ja, Tymon i Adam.
Czułam się niepewnie. Powoli stawiałam kroki w obawie, że ten most zaraz runie w dół.
Kiedy byliśmy na środku mostu wydawało mi się, że zaraz zemdleję. Tu jest jakieś 100 metrów w dół.
Lekko się zawahałam czy dalej iść.

- chodź.- Tymon mnie objął a ja się go tak mocno złapałam, że myślałam, że mu żebra połamałam.

Powoli prowadził mnie przez most a ja nie skapnęłam się kiedy udało nam się przejść. Nadal obejmowałam Tymona a on mnie.
Delikatnie mnie puścił i wtedy ja od niego odskoczyłam. Kocham już jego perfumy.
Droga minęła w ciszy. Tylko Betty i Adam sobie rozmawiali.
Dotarliśmy do starego opuszczonego domu, ruszyliśmy na podwórko, które znajodwało się na tyłach i wtedy każdy z nas po kolei wchodził przez okno. Najpierw Nathan, Alex, Betty, ja, Adam i Tymek.

- tutaj chcieliśmy zrobić imprezę halloweenową. Taki bal. Nie wiemy tylko jak sprowadzić tutaj ludzi, by po alkoholu nie pamiętali jak tutaj trafić.- powiedział Adam siadając na kanapie. Jest tutaj cholernie przytulnie.

Halloween już w tym tygodniu.
Podoba mi się ich plan.

- możemy zrobić imprezę halloweenową, tylko z bliskimi wam osobami ze szkoły.- zaproponowałam.

- no właśnie! Na przykład jedno z nas, które ma prawko nie będzie pic, dajmy przykład Wera, ona w ogóle nie pije, ona wszystkich odwiezie.- ucieszyła się Betty.

- Tymek weźmie swoją dziewczynę plus jej koleżanki.- mmm chętnie poznam sucz.- my weźmiemy kilka osób, pogramy w butelkę, poopowiadamy straszne historie, fajnie będzie.- Alex usiadł na krześlę tak, że oparcie było z przodu.

- no i impreza zaplanowana.- powiedział Tymek.

Przesiedzieliśmy tam do późna. Nie wiem o której wróciliśmy, ale było późno.
Znowu ten most. Było cholernie ciemno przez co się podwójnie bałam. Kiedy wszyscy weszli na most, prócz mnie i Alexa zawahałam się. Tymek się odwrócił do tyłu i spojrzał na mnie.

- idź Alex.- powiedział i podszedł do mnie. Kiedy Alex ruszył ten wyciągnął do mnie rękę.

Niepewnie ją chwyciłam i stanęłam na pierwszy szczebel.. No prawie stanęłam. Czułam już jak lecę te 100 metrów w dół..

Pomocy?

~♡~

Powiedz.. Jak mnie zabijesz?/Dlaczego Mnie Kochasz?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz