Rozdział 1 ,,asystentka"

16.2K 341 21
                                    

Środa

*Stella.

Jak ten kretyn mógł mnie zwolnić z pracy, za drobne opóźnienie? To było tylko dziesięć minut.
No dobra, to już drugi raz w tygodniu, ale to nie moja wina, że w San Francisco są takie korki. Nawet nie chciał słuchać wyjaśnień, nienawidzę go od zawsze miał do mnie jakiś problem, stary kretyn.

-Pajac. - weszłam do swojego mieszkania i położyłam na komodzie swoje rzeczy z pracy. Jeszcze wczoraj pracowałam w kawiarni, a teraz jestem bezrobotna, ale tak łatwo się nie poddam. Usiadłam przed swoim laptopem i zaczęłam szukać nowej pracy.

-Stel ty nie w pracy? - usłyszałam głos swojej przyjaciółki i współlokatorki Isabelle, mieszkamy razem od studiów i nawet po ich zakończeniu postanowiliśmy razem zamieszkać. Znam się z Izzy od przedszkola, była moją sąsiadka w San Jose, potem razem postanowiłyśmy wyjechać na studia do San Francisco, tak bardzo nam się tu spodobało, że postanowiliśmy zostać tu na stałe. Tęsknię za rodzicami, którzy zostali w San Jose, ale mam ich wsparcie i staram się ich odwiedzać. Mój ojciec jest prawnikiem, a mama prowadzi butik z ubraniami, ja postawiłam na coś zupełnie innego i poszłam na studia architektoniczne i jestem bardzo zadowolona z wyboru. Może tym razem uda mi się dostać do firmy, która właśnie tym się zajmuje, ale jak na razie słyszę tylko,
,,Ludzi bez doświadczenia nie przyjmujemy."  Przestałam rozmyślać i spojrzałam na przyjaciółkę.

-Zwolnił mnie z pracy, szukam nowej. - wyjaśniłam szybko.

-Jak to? - zapytała Izzy.

-Spóźniłam się dziesięć minut, stwierdził, że to już nie pierwszy raz i kazał mi zabrać swoje rzeczy. - powiedziałam.

-A to kretyn. Dobra dziś mam wolne i pomogę ci znaleźć nową pracę. - Isabelle pracowała w domu mody jako sekretarka, skończyła studia o kierunku projektantki mody, ale jej też trudno znaleźć pracę w tym zakresie.

-Boże tu są same kelnerki albo robotnicy. Nic nie znajdę. - powiedziałam.

-Czekaj coś nowego, dodane trzy minuty temu, asystentka Paula Langforda, w firmie architektonicznej?- zapytała

-Asystentka? Jestem architektem wnętrz, a nie jakąś asystentką. - stwierdziłam niezadowolona.

-No tak, ale zawsze blisko tego kierunku, może jak pójdziesz i powiesz, że mam ukończone takie studia, to po jakimś czasie kto wie może jakiś awans. - mówiła i skusiła mnie tym.

-No dobra, a co mi tam. Podaj numer. - powiedziałam.

-No więc numer jest do prawej ręki prezesa jakiegoś Bena Evensa. - powiedziała i podała numer, a ja wpisałam w telefonie i już po chwili słyszałam sygnał.

-I co Stel? - zapytała Izzy gdy skończyłam rozmowę.

-Jutro mam rozmowę o jedenastej, też z nim bo tego całego Langforda nie ma do piątku. - powiedziałam to co usłyszałam.

-To świetnie. - powiedziała zadowolona.

Następny dzień.

Właśnie wyszłam z biura po rozmowie w sprawie pracy i powiedzieli, że skontaktują się ze mną gdy podejmą decyzję, czyli nie zadzwonią. Zazwyczaj gdy nie chcą cię przyjąć do pracy mówią ,,Odezwiemy się do pani", a i tak się nie odzywają. Już przerabiałam to kilka razy.
Wróciłam do domu i zaczęłam szukać czegoś innego bo to oczywiste, że nie zadzwonią. Potem zrobiłam obiad i czekałam, aż Isabelle wróci z pracy.

- I jak dostałaś tą pracę? - zapytał gdy weszła do naszego mieszkania.

-Mają zadzwonić, ale to oczywiste, że tego nie zrobią więc szukam nowej pracy.- wyjaśniłam.

Szef z San Francisco Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz