Wolnym krokiem maszerowaliśmy przez ulice Los Angeles, które mimo wieczora wciąż przepełnione były ludźmi. Oglądałam kilka wystaw sklepowych w tym z torebkami i butami, ale Paul mnie ponaglał chcąc iść dalej, mówiąc, że zaraz będzie za późno na tak daleką wycieczkę. Następnie zatrzymałam się na trochę dłużej przy wystawie sklepu jubilerskiego, gdy w moje oczy rzucił się blask ślicznego łańcuszka z zawieszką w kształcie półksiężyca.
-Podoba Ci się? - wyszeptał zza moich pleców do mojego ucha Paul.
-Yy już idę, wybacz. - mówiłam wiedząc, że nie chce znowu na mnie czekać.
-Czekaj. Pytam czy Ci się podoba? - zapytał wskazując na wisiorek. Zmarszczyłam brwi nie wiedząc po co i to pyta.
-No tak, jest ładny. Możemy iść dalej. - odpowiedziałam, a Paul zamiast iść dalej wszedł do środka sklepu jubilerskiego.
-Co robisz? - zapytałam idąc za nim, ale nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
-Witam, poproszę wisiorek z wystawy z półksiężycem. -powiedział pewnie Paul do sprzedawczyni, ta jedynie uśmiechnęła się, powikła głową i skierowała się po wisiorek.
-Co robisz? - zapytałam podchodząc bliżej niego. Byłam zła. Po co to robił? Kupował go dla mnie? Nie chciałam żeby mi kupował łańcuszek.
-Kupuję łańcuszek. - powiedział i podszedł do kobiety, która pakowała wisiorek. Nie chciałam tam być i pożegnałam się z kobietą i wyszłam na zewnątrz. Stałam na chodniku nerwowo tupiąc nogą. Po chwili pojawił się przy mnie Paul z szerokim uśmiechem, zniewalającym uśmiechem.
-No co? - zapytał. Wyciągnął z torebki czerwone pudełko, otworzył je i chwycił łańcuszek w dłoń.
-Mogę? - powiedział chcąc założyć mi wisiorek. Patrzył na mnie przenikliwym spojrzeniem, postanowiłam dowiedzieć się w jakim celu był ten zakup.
-Dlaczego go kupiłeś? - zapytałam patrząc na niego, przeczesując swoje potargane od wiatru czarne włosy.
-Bo widziałem, że ci się spodobał. Nie bądź zła. Powiedzmy, że to w podziękowaniu za pomoc z projektem Becka. -powiedział ruszając ramionami, pochyliłam głowę w lewy bok patrząc na niego ze zmrużonymi oczami.
-Nie chcę od ciebie prezentów. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
-To tylko przyjacielski gest, podobał cie się i chciałem Ci sprawić przyjemność. W dodatku ostatnio dużo pracujesz po godzinach, pomagasz mi i kiedyś przyniosłaś mi pączki. - mówił śmiejąc się, zaśmiałam się słysząc ostatnie słowa. Patrzył zachęcając mnie do przyjęcia prezentu. Westchnęłam zebrałam włosy odsłaniając szyję i odwróciłam się do niego, tak aby mógł założyć mi łańcuszek.
-Dziękuję. Ale oddam ci pieniądze. - powiedziałam, a potem poczułam jak łańcuszek dotyka mojej szyi. Poczułam przyjemny dreszcz gdy poczułam jego dotyk na karku.
-Niestety, nie znam jego ceny w dodatku to prezent. - wyszeptał do mojego ucha, a potem swoimi dłońmi przesunął po moich ramionach. Czułam jak moja skóra płonie pod wpływem jego dotyku. Zamknęłam na chwilę oczy, ale już po chwili zdałam sobie sprawę z tego, co robię.
-W takim razie, w podziękowaniu będę Ci przynosić codziennie pyszne pączki. - odwróciłam się w jego stronę i zaśmiałam się widząc jak kręci głową na nie.
-Nie ma mowy. - mówił robiąc śmieszną minę i dalej głową.
-I tak to zrobię. - powiedziałam.
CZYTASZ
Szef z San Francisco
RomanceStella Jalali, to młoda, szalona i pewna siebie kobieta. Gdy zostaje zwolniona z pracy, szybko znajduje nową ofertę pracy i zostaje asystentką właściciela największej firmy architektonicznej w San Francisco. Aby uczcić nową pracę, udaje się z przy...