Kobieta uśmiechnęła się do nas.
-Tu macie łazienkę. Ręczniki są już w łazience.- wskazała na drzwi znajdujące się w pokoju. Potem wyszła uśmiechając się do nas pogodnie.
-A może oni są jacyś dziwni? - zapytał nagle Paul.
-Co, dlaczego tak myślisz? Przecież bardzo nam pomogli, jak możesz tak mówić?- zapytałam zdziwiona jego wypowiedzią.
-Wiem, są cudowni ale mało kiedy widzi się ciągle uśmiechniętych ludzi.- zaśmiał się.
-Może są po prostu zadowoleni ze swojego życia. Uśmiech to nie choroba. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego demonstrując uśmiech.
-Uśmiechaj się częściej. - powiedział mrużąc oczy.
-To ja pójdę się wykąpać i przebrać. - powiedziałam i zniknęłam za drzwiami.
Po piętnastu minutach byłam już przebrana w koszulę nocną od Grace. Wyglądała naprawdę bardzo dobrze i seksownie. Ma kobieta gust.
Trochę krępował mnie fakt, że musiałam zdjąć swoją mokrą bieliznę, no ale nie miałam wyjścia. Zawiesiłam ją na grzejniku z resztą ubrań.
Wyszłam z łazienki, a Paul popatrzył na mnie z otwartymi ustami. Zrobiłam to samo bo stał bez koszulki w samych spodniach od garnituru.-Wow. Wyglądasz seksownie jak na koszulę od starszej pani. - podszedł do mnie bliżej. Skrępowana założyłam ręce na biuście. Popatrzyłam na jego twarz i poczułam ciepło w swoim ciele.
-Rozebrałeś się? - palnęłam patrząc na jego wyrzeźbioną klatkę piersiową.
-Było mi zimno w tych ubraniach. - powiedział uśmiechając się i widząc moją reakcję. Cieszy, się z tego jak na mnie działa, mnie to nie bawi.
-Teraz twoja kolej. - powiedziałam, a on pokiwał głową i minął mnie po czym wszedł do łazienki. Spojrzałam na zegary i byłam w szoku, bo była już dwudziesta pierwsza, a deszcz dalej lał. Jak tak dalej pójdzie to nas zaleje.
Po piętnastu minutach Paul wyszedł z łazienki, przebrany w rzeczy wnuka Grace i Petera.-No proszę bez garnituru też potrafisz funkcjonować. - zaśmiałam się, a on podszedł bliżej, stając ze mną twarzą w twarz.
-Nawet nie wiesz jak bardzo potrafię funkcjonować bez niczego. A nie czekaj już się przekonałaś. - w jego oczach dostrzegłam zadowolenie. Ale z niego żartowniś.
-Czy ja wiem czy tak dobrze. - postanowiłam się z nim podroczyć.
-Och czyżby? Chcesz to mogę ci przypomnieć. - i już zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, a ja czekałam na pocałunek, gdy do pokoju weszła Grace. Popatrzyła na nas speszona tak jakby wiedziała co miało nastąpić. Odsunęłam się od mężczyzny.
-Zrobiłam wam kanapki i kakao. - powiedziała, a my podziękowaliśmy i poszliśmy razem z nią na dół. Siedzieliśmy na dole ponad godzinę, bo tak miło nam się rozmawiało ze starszym małżeństwem. Potem Grace stwierdziła, że pora już spać i razem z mężem poszło do swojej sypialni. Oczywiście dalej okropnie padało, ale całe szczęście burza minęła. Tyle dobrego. Zasięgu dalej nie było.
-A co jeżeli nie będzie zasięgu? - zapytałam siadając na łóżku podczas gdy Paul odkładał swój telefon, portfel i klucze na szafkę nocną.
-Jest kilka opcji. - powiedział.
-Niby jakie? - zapytałam ciekawa jego opcji.
-Pierwsza to będziemy czekać na ich wnuka. Druga, będziemy szli w stronę drogi i może jakaś dobra dusza zawiezie nas do domu albo będziemy też szukać zasięgu. - powiedział i stanął naprzeciw mnie.
CZYTASZ
Szef z San Francisco
RomanceStella Jalali, to młoda, szalona i pewna siebie kobieta. Gdy zostaje zwolniona z pracy, szybko znajduje nową ofertę pracy i zostaje asystentką właściciela największej firmy architektonicznej w San Francisco. Aby uczcić nową pracę, udaje się z przy...