Rozdział 14,, Chyba Nie Jestem Tu Mile Widziany ''

6.2K 232 18
                                    

Dzień bankietu, piątek.

Stałam gotowa przed lustrem i przyglądałam się swojemu odbiciu. Byłam zadowolona z efektu jaki osiągnęłam. Długa, niebieska satynowa sukienka wygrzebana z dna szafy, okazała się idealnym wyborem, nie miałam kiedy pójść na zakupy. Delikatne loki i makijaż podkreślający oczy to również dobry wybór.

-Wow ślicznie wyglądasz. - powiedziała Isabelle, gdy przekroczyła próg mojej sypialni.

- Ty również wyglądasz pięknie. - popatrzyłam na jej piękną beżową sukienkę. Cieszę się, że zgodziła się towarzyszyć Benowi, będziemy tam razem.

- Szkoda tylko, że idziesz sama.- powiedziała siadając na łóżku.

- Daj spokój, nawet nie miałabym z kim pójść. - powiedziałam wywracając oczami.

- Wiesz, zauważyłam, że odkąd pracujesz w tej firmie coś się w tobie zmieniło. - powiedziała nieśmiało.

- Niby co. Czuję się tak samo jak wcześniej. - wyjaśniłam biorąc torebkę z garderoby.

- Ostatnio rzadko chodzimy do klubów, nie chodzisz na randki. - powiedziała.

- Izzy, po prostu jestem zapracowana, to dla mnie ważne, ta praca to dla mnie dużą szansa. Może pewnego dnia dostaje stanowisko architekta. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Myślałam, że może ma to związek z Paulem. - poruszała dwuznacznie brwiami.

- Daj spokój. Między nami nic nie ma i nie będzie, ewentualnie przyjaźń. Z resztą sama dziś zobaczysz jaka szczęśliwa z niego para z Nancy. Wrócili do siebie, a ta teraz codziennie przychodzi do biura i muszę patrzeć na ich czułości, nie raczą nawet zasłonić rolet i sama muszę to robić. - powiedziałam czując jak żyłka na moim czole zaczyna pulsować.

- Wkurza cię to. - stwierdziła z satysfakcją.

- Tak, bo to jest biuro i każdy może wejść i to zobaczyć. Ja na przykład nie chcę na to patrzeć i wolę pracować.- zaczęłam się bronić. Dziewczyna już chciała coś powiedzieć, ale zadzwonił dzwonek do drzwi co oznaczało, że przyjechał Ben. Na bankiet jechałam razem z nim i Isabelle. Szybko zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy, aby nie musiał czekać.
Na miejscu byliśmy po dwudziestu minutach. Muszę przyznać, że miejsce robiło wrażenie. Bankiet odbywał się w nowym hotelu Paula, było to takie oficjalne otwarcie.

- Nieźle- skomentowałam gdy weszliśmy do środka. Zaczęłam się rozglądać.

- Wow- powiedziała Isabelle. Szliśmy długim korytarzem aż w końcu doszliśmy przed salę bankietową. Przed wejściem do sali zobaczyłam Paula z jego przylepą Nancy. Stała i kleiła się do niego. Spojrzał w naszą stronę, a jego wzrok zatrzymał się na mnie. Odwróciłam wzrok. Mało rozmawialiśmy od dnia w którym podsłuchałam jego rozmowę z Nancy. W zasadzie to rozmawialiśmy tylko o pracy i gdy było to konieczne. Nie wiem czemu. Grzecznie się z nimi przywitaliśmy i weszliśmy na salę.
Znaleźliśmy swoje miejsca przy stoliku i grzecznie czekaliśmy na przemowę Paula. Było tu mnóstwo osób, których nigdy wcześniej nie widziałam na oczy. Po niecałych trzech godzinach, ludzie zaczęli czuć się swobodniej, a ja stałam przy barze i piłam kolejnego drinka patrząc jak Isabelle tańczy z Benem, a mój szef z tym czymś.

- Mogę panią prosić do tańca. - spojrzałam w prawą stronę aby zobaczyć do kogo należy ten głos. Moim oczom ukazał się bardzo przystojny mężczyzna z zarostem.

- A kto prosi? - zapytałam uśmiechając się w jego stronę.

- Nick Ferro. - uśmiechnął się szarmancko. Kojarzyłam jego nazwisko, chyba również prowadził firmę architektoniczną.

Szef z San Francisco Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz