* Paul.
-Nancy naprawdę mam dość tego, że przyczepiasz się o każdą asystentkę. - powiedziałem gdy wróciłem z nią ze stołówki. Irytowała mnie bardzo.
-Misiu boje się, że cię stracę. - ta, chyba moją kasę.
- Słuchaj to tylko asystentka, nawet nie mój typ poza tym wiem, że kogoś ma. - skłamałem, chciałem, aby dała spokój i mi i jej. Nie pozwolę, aby znowu kazała mi zwolnić asystentkę. To już było chore. Męczyła zawsze i mnie i moje asystentki, uprzykrzając im życie. Już miałem tego dość, w każdej widziała zagrożenie i zarzucała mi zdradę. No fakt może z kilkoma z nich spałem, ale nie mogła o tym wiedzieć.
-Ma chłopaka? - zapytała bardziej spokojnym głosem.
-Chyba jest zaręczona. - dalej kłamałem.
-A skąd wiesz takie rzeczy? Czemu się tym interesujesz? - znowu zaczęła.
-Bo jest to w umowie. - powiedziałem tracąc cierpliwość.
-No dobra, niech zostanie ale gdy tylko zobaczę, że patrzy na ciebie maślanymi oczami, albo ty na nią to zniszczę ją i już ja tego dopilnuje. - powiedziała, a potem podeszła aby mnie przytulić.
-A właśnie misiu. Wybieram się na zakupy z przyjaciółkami. Pożyczysz mi swoją kartę swoją gdzieś zapodziałam? - zapytała, robiąc ,słodką", sztuczną minkę. Oczywiście już jest miła.
-Ostatnio ci dawałem. - powiedziałem.
-A no tak zapomniałam. Musi być w torebce.- zaśmiała się ucałowała mój policzek i wyszła. To by było na tyle ze spotkania z Nancy. Przynajmniej mam spokój.
Spojrzałem w prawo na gabinet mojej asystentki i zobaczyłem jak właśnie do niego wchodzi. Wróciła z lunchu.
Usiadła przy swoim biurku poprawiając swoje czarne włosy. Była bardzo atrakcyjną kobietą i miała tego świadomość. Biła od niej pewność siebie. Przypomniałem sobie naszą sobotnią noc i uśmiechnąłem się pod nosem, niestety kobieta kazała mi o tym zapomnieć, a ja postanowiłem uszanować jej decyzję. Skoro nie chce, nie będę nalegać. Widać, że jest inna i przyszła tu pracować, a nie mnie podrywać. Mam nadzieję, że uda mi się utrzymać łapy przy sobie. Chodź jest ciężko zważywszy na to, że bardzo mnie pociąga jej osoba. Jest w moim typie, brunetka, ciemne oczy i piękna figura. Wyobraziłem sobie jak leży na moim biurku.
Longford przestań tak o niej myśleć, zapomnij o tym, to tylko twoja asystentka, nikt więcej. Tak powinno pozostać. Masz narzeczoną, irytującą narzeczoną, ale ją masz. Niestety.-Stary stoję tu pięć minut, a ty ciągle gapisz się na Stelle co ci? - z moich rozmyślań wyrwał mnie Ben.
- Zamyśliłem się. - odparłem, a ten się zaśmiał.
-Spodobała ci się. Dobrze wybrałem. - zaśmiał się siadając na fotelu.
-Nawet nie żartuj. Chyba tobie sądząc po tym jak siedziałeś obok niej na lunchu.- powiedziałem i przypomniałem sobie jak cieszył do niej gębę.
-Widzę, że nawet tam ją obserwowałem. Spokojnie nie mój typ, jest ładna i inteligentna ale wolę raczej inny typ kobiet. Ostatnio pewną poznałem, ale o tym później. Stella to fajna kobieta i lepiej trzymaj się od niej z daleka, nie jest jak poprzednie asystentki. - powiedział.
-Co masz na myśli?- zapytałem zaciekawiony groźba przyjaciela.
-Chodzi o to, że raczej nie zasługuje na jednorazowy numerek. - owszem nie, ale już go dostała.
-Spałem z nią. - wypaliłem i od razu tego pożałowałem.
-Co? - zapytał w szoku.

CZYTASZ
Szef z San Francisco
RomanceStella Jalali, to młoda, szalona i pewna siebie kobieta. Gdy zostaje zwolniona z pracy, szybko znajduje nową ofertę pracy i zostaje asystentką właściciela największej firmy architektonicznej w San Francisco. Aby uczcić nową pracę, udaje się z przy...