Rozdział 3 ,,To ty?"

9.6K 304 15
                                    

Następnego dnia.

Obudziły mnie odgłosy zza okna, a dokładniej sygnał straży pożarnej. Leniwie przeciągnęłam się w łóżku i przypomniałam sobie co wczoraj robiłam. W sekundę obróciłam głowę w prawą stronę i co zastałam? Puste miejsce. Uff widocznie mój wczorajszy partner, Paul, zmysł się już stąd i to już dawno bo miejsce obok mnie, tam gdzie spał, było już zimne. Może to i lepiej. Zjadłby ze mną śniadanie i co? No i oczywiście by wyszedł. Więc dobrze, że poszedł.
Wstałam z łóżka i poszłam się ogarnąć do toalety. Założyłam sportowy strój bo miałam zamiar iść pobiegać. Lubiłam to robić, zwłaszcza gdy miałam dzień wolny.
Zeszłam na dół i poszłam do kuchni aby na wziąć ze sobą wodę. Na blacie zauważyłam karteczkę, może Izzy zostawiła mi wiadomość?

,,To była miła noc, zadzwoń 875123085~Paul"

-No to może mi wyjaśnisz co to jest? Widziałam to gdy wróciłam.- usłyszałam za sobą głos przyjaciółki, odwróciłam się w jej stronę, a ta stała oparta o drzwi w szlafroku.

-Poznałam go wczoraj na imprezie, tańczyłam z nim dość długo. Później zrobiło mi się słabo, więc wyszłam na dwór. On wyszedł za mną, pogadaliśmy, potem odwiózł mnie do domu, a właściwie to jego kierowca. No i tak wyszło, że został, ale rano jak się obudziłam to już go nie było.- wyjaśniłam, a ona się uśmiechała.

-No to co się wczoraj działo w domu? - zapytała przygryzając dolną wargę.

-Nie myśl sobie, że ci powiem. - rzuciłam biorąc wodę z lodówki.

-No jak wolisz. To co kiedy do niego zadzwonisz? - zapytała.

-Nigdy. Nie mam takiej potrzeby. - powiedziałam.

- A co było aż tak źle? - zapytała.

-Nie, to był najlepszy seks jaki miałam. - powiedziałam przypominając sobie wczorajsze wydarzenie.

-No to w czym problem? - zapytała nie rozumiejąc mnie, ja sama nie rozumiałam tego.

- Dobra Izzy odpuść, to nie ma sensu. Zadzwonię i co powiem ,,hej pamiętasz mnie wczoraj się bzykaliśmy, chcesz się spotkać? "- mówiłam sarkastycznie.

-Tak. - odpowiedziała krótko.

- Nie, to był jeden raz i tyle, więcej go nie spotkam. - powiedziałam.

-No jak wolisz, żebyś nie żałowała. - powiedziała biorąc jabłko.

-No dobra, a teraz ty powiedz z kim wczoraj zniknęłaś. - zapytałam, przypominając sobie, że ona również kogoś wczoraj poznała.

-No więc ma na imię Ben, jest bardzo słodki, to kobieciarz, ale jest słodki. - zaczęła opowiadać o mężczyźnie, którego poznała i tak dzięki temu poszłam biegać dopiero godzinę później.

*Poniedziałek.

Dobra zdążę mam jeszcze dziesięć minut, a więc jestem przed czasem.
W pośpiechu weszłam do firmy, w której dziś zaczynałam pracę. Założyłam dziś na siebie dopasowany, czarny, elegancki garnitur i sandały na szpilce. Weszłam do windy i skierowałam się na ostatnie piętro, a następnie do gabinetu prawej ręki szefa, gdzie podpiszę umowę.
Zapukała do jego drzwi, a gdy usłyszałam pozwolenie na wejście, otworzyłam drzwi i weszłam do środka.

-Dzień Dobry, miałam przyjść do pana aby podpisać umowę. - powiedziałam, a on uśmiechnął się w moją stronę.

-A tak Stella? - zapytał.

-Tak. - opowiedziałam, zapomniałam się przedstawiać.

-Usiądź, zaraz pokażę ci umowę i będziesz mogła ją na spokojnie przejrzeć. - powiedział, a ja zrobiłam to co kazał. Podał mi umowę i zaczęłam ją czytać.

Szef z San Francisco Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz