Pora obiadowa tego dnia była dosyć ciężkim przeżyciem. Usiadłam dla otuchy z dziewczynami, chcąc zapomnieć o poprzednich wydarzeniach, lecz wyleciało mi z głowy, że mam z tego miejsca idealny widok na szanownego pana kaprala. Miałam ochotę palnąć sobie za to w łeb. Z jakiegoś powodu nie mogłam powstrzymać się przed zerkaniem na niego ukradkiem, jakby moje oczy były na uwięzi. Nasze spojrzenia spotykały się wtedy tylko po to, by każde z nas potem odwróciło niezręcznie głowę i udawało, że nic się nie stało.
- Halooo! Ziemia do Kori! - Sasha machała mi dłonią przed nosem, śmiejąc się od ucha do ucha - Wiemy, że nie możesz przestać na niego patrzeć, ale to nie znaczy, że możesz nas tak bezczelnie ignorować!
Przewróciłam oczami na żarty koleżanki i dałam jej rozbawionego kuksańca w ramię, usiłując wrócić do jedzenia. Gdy tylko jednak podniosłam łeb znad talerza, spostrzegłam wyczekujące spojrzenia czterech dziewcząt wlepione w moją skromną osobę.
- Co? O co wam chodzi? Zaraz wam gały z czaszek powypadają. - zakpiłam, odkładając widelec na bok i starając się obrócić sytuację w żart. Musiałam się trochę dzisiaj wyluzować, a robienie sobie jaj, nawet w tak małym stopniu, rozładowywało część nieznośnego napięcia.
- Może na przykład chciałybyśmy wiedzieć, jak Ci poszła twoja randka z kochasiem? Taka luźna sugestia. - odparła równie sarkastycznie Ymir, bawiąc się rozbabranymi kartoflami na talerzu - Dzień później nie mogłyśmy Cię znaleźć, a dziś rano Mikasa widziała Cię wychodzącą z jego sypialni, po tak długim czasie nieobecności... No i niziołek też się nigdzie stamtąd nie ruszał... Wnioski nasuwają się same.
Dziewczyny spojrzały na mnie, każda z chytrym uśmieszkiem. Zaczerwieniłam się, czy też raczej przetransformowałam swoją gębę w dojrzałego pomidora, krztusząc się przy tym porcją ziemniaków. Chciałam im wytłumaczyć, że to nie tak, że ja byłam przez ten czas chora i to dlatego, lecz słowa uwięzły mi w gardle. Spojrzałam w stronę mężczyzny, który został przedmiotem naszej rozmowy i zauważyłam nikłe skupienie na jego twarzy. Cholera, a co jak podsłuchiwał?! Serce podskoczyło mi do gardła, miałam ochotę się ewakuować w trybie natychmiastowym. Zacieśniałam i rozluźniałam pięści, chcąc ochłonąć oraz przeanalizować na spokojnie mój następny ruch.
- Dobra, po obiedzie mamy wolne, spotkajmy się u was w pokoju i wszystko wam wyjaśnię, może być? - zaproponowałam, dalej lekko spanikowana. Grupka potaknęła entuzjastycznie i wróciła do szamania obiadu. Ulżyło mi. Po raz ostatni zdecydowałam się rzucić okiem na Leviego. Opierał się łokciami o blat i zaciskał dłonie, spoglądając w dół na swoje kolana. Nawet z takiej odległości mogłam dostrzec po ruchu jego klatki piersiowej, iż jego oddech był prędki i nieregularny. Przełknęłam ślinę zdenerwowana. Nie byłam w stanie stwierdzić, czy była to złość, czy coś innego w jego wykonaniu, ponieważ większość jego facjaty zakrywały opadające ciemne włosy.
Po skończonym posiłku zostałam zaprowadzona przez moje koleżanki do ich kwatery. Nie chciałabym się w tym momencie bez sensu powtarzać, więc oszczędzę wam opisu rozmowy o zajściach sprzed dwóch dni oraz z wczoraj i przejdę od razu do chwili, gdy podjęłam bardzo, ale to bardzo złą decyzję. Naprawdę złą.
- Łał, ale to ekscytujące! Na pewno będziecie razem, mówię Ci! - krzyknęła roztrzepana brunetka, obejmując moją szyję ramionami w geście radości.
- Hej, skoro nie mamy dziś już nic więcej do roboty, to wyciągamy towar? - zaproponowała niespodziewanie Ymir, co wywołało niemałą konsternację u mnie, Sashy oraz Christy. Mikasa tylko spojrzała na nią i kiwnęła głową na potwierdzenie.
- Ale jaki towar? O czym ty mówisz? - zapytała niewinnie blondynka, ciągnąc pieguskę za rękaw, gdy ta schylała się, aby wyciągnąć coś spod łóżka. W skupieniu obserwowałam jej ruchy, by niemal zakrztusić się własną śliną na widok skrzynki z butelkami wina w dłoniach dziewczyny. Na ogół stroniłam od alkoholu, ale taka jego ilość na raz naprawdę wzbudziła moje uznanie. Jakim cudem udało jej się tyle go zgromadzić? I ważniejsze... Czy ona naprawdę chciała to wszystko wypić?
CZYTASZ
Don't you dare die ~ Levi Ackerman x OC
FanfictionJakim cudem tak niezdarna i zakręcona kadetka przeszła szkolenie i stanęła w szeregach Korpusu Zwiadowców? Nikt nie jest tego do końca pewien, oprócz jednej osoby... Ale to, czy uda jej się tam przetrwać, może okazać się prawdziwym wyzwaniem, kiedy...