3. Zazdrość

5.7K 416 594
                                    

- Dzisiaj on się spóźnia. - Powiedział Ito. - A mnie wczoraj za to zbeształ. - Obrażony splótł ręce na klatce piersiowej.

Był wczesny ranek. Wczesny zależy dla kogo, gdyż była dziewiąta rano. Chuuya powinien być w magazynie już godzinę temu, ale jak widać nadal się nie zjawił. Chie chodziła już od szóstej jak w skowronkach, jakby była pewna, że stanie się tego dnia coś dobrego. Akio biegał za nią i próbował uspokoić, a reszta... cóż, coś tam robili, ale ciężko było określić co dokładnie.

- Przyjedzie. Dziś już aż tak nie promieniejesz jak wczoraj, jakaś laska nie dała Ci się poderwać? - Zaśmiał się fioletowowłosy. - A może to dlatego, że Pan Nakahara wczoraj gdzieś uciekł? - Wymieniał swoje przypuszczenia i chyba trafił. Czarnowłosy na jego słowa wyraźnie się spiął, co oczywiście nie umknęło uwadze Saburo.

- Nakahara-san na pewno zaraz będzie i zgotuje nam trening jakiego w życiu nie mieliśmy! Będzie ból, pot, krew i łzy! - Skakała radośnie i wykrzykiwała czarnowłosa.

- Bez przesady, nie chcę tu żadnego płaczu. - Powiedział wchodzący do pomieszczenia kapelusznik.

- Spóźniłeś się. - Wytknął mu Naoki.

- Ja się nie spóźniam, to inni przychodzą za szybko. Dodatkowo, jak mogłem się spóźnić, skoro to ja ustalam godziny spotkań z podwładnymi? - Zapytał retorycznie po czym go wyminął i podszedł do skrzyni z bronią.

- Gdzie byłeś? - Zadał pytanie Ito, a wszyscy w magazynie wydali się jakby wstrzymali oddech.

- Nie powinno Cię to interesować. - Nakahara odwrócił się w jego stronę z wyraźnym znudzeniem wypisanym na twarzy. - Powiem tylko tyle, że załatwiałem swoje sprawy. - Wzruszył ramionami i odbezpieczył broń.

- Interesuje mnie, bo już noszę tytuł twojego partnera. - Oparł się o ścianę.

- Jesteś moim partnerem? Zachowujesz się jak mój uczeń. I przypominam, że partnerami jesteśmy tylko w Mafii, nie w życiu prywatnym. - Zirytowany strzelił kilka razy do tarczy na jednej ze ścian.

- A może powinniśmy. - Uśmiechnął się znacząco w stronę niższego, na co ten zmarszczył brwi.

- Nie. Nie szukam sobie nikogo. - Odłożył broń i chciał odejść do swojego biura, ale...

- Nakahara-san! Wrócił Pan! To co?! Robimy morderczy trening?! Proszę! - Rzuciła się na jego plecy Chie.

- Kobieto! - Powiedział Chuuya próbując zrzucić młodszą ze swoich pleców. - Jestem twoim przełożonym, miej trochę szacunku.

- Ale Nakahara-san, jest Pan dla mnie jak starszy brat, a nie przełożony! - Wykrzyczała, a jej rzeczywisty brat tylko przewrócił oczami.

- Eh, pozwolę Ci pomóc mi przy papierach, ale najpierw zejdź. - Zaproponował układ.

- Dobrze! - Zgodziła się i zeskoczyła z mężczyzny.

Po chwilowym kazaniu rudowłosego, dziewczyna razem z nim, poszła wypełniać raporty. W magazynie, pozostawionym przez nich na pastwę reszty podwładnych panował gwar. Niektórzy ćwiczyli, inni rozmawiali i zajmowali się swoimi zadaniami , przez samych siebie wyznaczonymi. Ito głównie myślał nad tym jak przekonać do siebie Nakaharę i przez następne trzy dni próbował wymyślonych sposobów, niestety z marnym skutkiem.

- Dzisiaj Mafia Portowa będzie miała ważnego gościa, tak przynajmniej powiedział Szef. Macie się zachowywać. - Powiedział poważnie Nakahara swoim podwładnym. - A w szczególności ty, "partnerze". - Zwrócił się do czarnowłosego. - Po tych ostatnich trzech dniach, rozważałem zamknięcie Cię w izolatce, ale Ozaki powiedziała, że w wypadku, jakby gość chciał poznać mnie i pozostałych wyżej postawionych, musisz tu niestety być. - Powiedział wyraźnie niezadowolony.

- A ja, Nakahara-san? - Przypomniała o sobie Chie.

- Zachowuj się... grzeczniej. - Poklepał ją po głowie.

- Czyli? - Dopytała z iskierkami w oczach.

- Eh... nie ważne. - Uderzył się mentalnie otwartą dłonią w czoło.

Spotkanie szefów zaczęło się o dziesiątej i trwało dobre cztery godziny. Po upływie tego czasu i po podpisaniu papierów, szef Agencji Detektywistycznej powiedział swojej "ochronie", że mają pozwolenia na porozglądanie się w budynkach Mafii Portowej. Dazaiowi nie trzeba było dwa razy powtarzać, kiedy usłyszał słowa pozwolenia od razu ruszył w stronę magazynów, zostawiając swoich towarzyszy na pastwę pracowników Mafii.

- Czy ty możesz mnie łaskawie nie dotykać?! - Wrzasnął wściekły Nakahara na rozbawionego jego zachowaniem Ito. - Powtarzam Ci to już chyba setny raz, łapy przy sobie! - Krzyczał dalej.

- Ale ja mam ręce, nie łapy i tylko próbowałem Ci pomóc. - Czarnowłosy podniósł ręce w geście poddania z rozbawionym uśmiechem.

- Jak chciałeś mi pomóc, próbując włożyć mi dłoń pod koszulę?! - Wykrzyczał jeszcze bardziej rozjuszony uaktywniając swoją zdolność i nawet nie zauważył kiedy drzwi od magazynu się otworzyły, oraz kiedy wszedł przez nie szatyn.

- Chuu... - Zaszedł wściekłego chłopaka od tyłu i położył mu dłonie na biodrach dezaktywując przy okazji jego dar. Otaczająca go czerwona poświata zniknęła. Zastąpiła ją błękitna zdolność Osamu. Anulacja darów, "Zatracenie". - Co Cię tak zdenerwowało? - Zapytał miękkim głosem, próbując tym uspokoić rudzielca.

- Ten kretyn mnie wkurwił! Cały czas próbuje mnie dotykać! - Krzyknął cały czerwony ze złości i nie tylko, nadymając policzki. Odwrócił się przodem do wyższego i oparł głowę o jego klatkę piersiową, w celu próby uspokojenia się i zasłonięcia sobie widoku na podwładnych.

- Oi, nie denerwuj się. Tylko ja mogę być powodem twojego wkurwienia. - Kiedy powiedział drugie zdanie, Chuuya wyczuł lekką zazdrość w jego głosie. - Kim jesteś? - Dazai zwrócił się zimnym jak lód tonem do zdziwionego całą sytuacją Ito.

- Jego partnerem, ale nie muszę Ci tego mówić. Nie znam Cię i nie przypominam sobie abyś był członkiem Mafii. - Powiedział poważnie czarnowłosy, mierząc detektywa wzrokiem.

- A ja jestem Chie! - Krzyknęła dziewczyna z drugiego końca magazynu, wesoło machając dłonią w stronę Osamu. Niestety została zignorowana.

- Racja, nie musisz mi się tłumaczyć. - Brunet nie zmieniał tonu i posyłał w jego stronę sztuczny uśmiech. - Ale jeśli wkurwiasz mojego ślimola, mam ochotę cię rozstrzelać. - Dodał z tym samym uśmiechem, poprawiając swój bandaż na nadgarstku.

- Mumio, nie nazywaj mnie ślimakiem, przy ludziach, a zwłaszcza moich. - Odezwał się już wyraźnie uspokojony niebieskooki.

Dla Nakahary ta sytuacja była zawstydzająca. Miał ochotę zapaść się pod ziemię, jednak przeszkadzały mu w tym oplatające go dłonie bruneta, który swoją drogą na pewno był wściekła, lecz tego nie okazywał.

- Dobrze, dobrze... - Powiedział poprawiając beżowy płaszcz i łapiąc niższego jedną ręką za podbródek.

- Co ty robisz w tym momencie, ja się pytam? - Zapytał widząc szybki ruch wyższego.

- Witam się z tobą... - Odpowiedział i delikatnie musnął usta rudzielca tymi swoimi, a czując, że kapelusznik oddaje pieszczotę, pogłębił ją. - ...ślimolu. - Dodał, kiedy się od siebie oderwali.

- Słodziutko! - Krzyknęła Chie na cały magazyn. - Powtórzcie, chcę to nagrać!

- Choć stąd. - Wyszeptał rudzielec do Dazaia i próbował go pociągnąć w stronę wyjścia.

- Za chwilkę. Muszę jeszcze coś zrobić. - Powiedział i nim ktoś się zorientował uderzył Ito z pięści w twarz. Chłopak upadł, a reszta oddziału wyjęła broń i wycelowała w ciemnookiego. Może i czarnowłosy był irytujący, jednak już zdążył się stać częścią drużyny. - Jeśli jeszcze raz tkniesz mój wieszak na brzydkie kapelusze choć palcem i się o tym dowiem... Nie przeżyjesz naszego następnego spotkania. - Dodał Osamu po czym go dodatkowo kopnął i podszedł do rudzielca.

- Schować mi to, bo sam was rozstrzelam! - Rozkazał Chuuya. Pięćdziesiątka z ociąganiem wykonała rozkaz, choć nadal trzymali swoje dłonie blisko broni. - A ty, idziesz ze mną. - Pociągnął bruneta ku wyjściu.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz