6. Zboczenie

4.6K 435 331
                                    

- Puść mnie, zaraz tu będzie twój podopieczny. - Nakahara pacnął Dazaia w ramie.

- Ma do przejścia cztery duże magazyny i posiada dodatkowy balast. Zajmie mu to minimum dwadzieścia minut. Czyli innymi słowy, na razie nie muszę cię puszczać. - Powiedział poprawiając rudowłosego na swoich kolanach.

Nakahara siedział na nim w rozkroku już tak od dobrych kilku minut. Podobało mu się, ale gdyby któryś z ich kolegów wszedłby do samochodu, zrobiłoby się niezręcznie, a tego wolał uniknąć.

- Ale to nie zmienia faktu, że może wcześniej przyjść tu Akutagawa. - Stwierdził niższy machając nogami w powietrzu.

- Nie przyjdzie tu wcześniej, bo aktualnie się bawi. - Brunet wywrócił oczami i przytulił do siebie starszego.

- A ten twój partner? Jak mu tam było... Kunikida? - Dopytał szukając jakiejkolwiek wymówki na opuszczenie swojego aktualnego miejsca.

- Chodzi po lesie i szuka szczęścia, czyli kryjówki szefa tych piesków, z którymi walczy wasz Mafijny pies. - Chuuya zmrużył oczy na te słowa.

- A... - Kapelusznik chciał zadać kolejne pytanie, ale Osamu mu przerwał.

- Nikt na razie tu nie przyjdzie. Chyba, że wróg weźmie nas z zaskoczenia, choć naprawdę w to wątpię. - Zakomunikował mu ciemnooki poprawiają kołnierzyk od swojej błękitnej koszuli.

- Ha, ja też w to wątpiłem jakieś dwie godziny temu i co? - Powiedział, a bardziej zapytał z wyczuwalną ironią w głosie Nakahara.

- Jakieś pięć minut temu ci się jeszcze podobało. - Zauważył pokazując malinkę na obojczyku złośnika.

- Nie miałem jak zaprotestować, bo miałem twój język w ustach! - Podniósł głos rudzielec.

- Więc mogłeś mnie odepchnąć!

- ... Fakt. - Przyznał opierając czoło o te bruneta.

- I nie krzycz, chcę się jeszcze trochę nacieszyć tą chwilą ciszy razem z tobą, dopóki ich nie ma. - Po tych słowach nastała upragniona cisza, dosłownie kilka sekund, w której rudzielec zakładał swój choker.

- Są podobni do nas. - Powiedział cicho Chuuya.

- Tak, ale i tak my jesteśmy od nich lepsi. - Zaśmiał się i pocałował niższego w policzek.

- Em, Dazai-san, Nakahara-san... Może mi ktoś otworzyć drzwi od samochodu? Trochę mi ciężko samemu to zrobić, kiedy mam tego faceta na plecach. Byłbym wdzięczny gdyby ktoś mi pomógł. - Przerwał im Atsushi.

- Już Ci otwieram. - Powiedział rudy schodząc z kolan wyższego chłopaka, posyłając mu zwycięski uśmiech.

- A było tak miło... - Zamarudził jak pięciolatek Dazai.

- ... Ale się skończyło. - Dokończył jego słowa Nakahara, otwierając młodszemu tylne drzwi.

- Zakładnik jest nieprzytomny, ale żyje. - Powiedział Atsushi kiedy drzwi się otworzyły.

- To świetnie, przynajmniej nie będziemy musieli wysłuchiwać jego marudzenia "to mnie boli", "to też mnie boli". - Zamarudził przedrzeźniająco brunet.

- Czy coś się stało panie Dazai? Kiedy rozmawialiśmy chwilę temu promieniał pan radością. - Zauważył jego nagłą zmianę Nakajima.

- Dazai jest zmienny. Aktualnie ma ból dupy. Nie zwracaj uwagi. - Machną ręką niebieskooki.

- Ja mam ból dupy, a nie ty? - Posłał rudzielcowi znaczące spojrzenie, na co ten tylko warknął i wytknął na niego język.

- O co chodzi? - Dopytał niczego nieświadomy jasnowłosy, kładąc Fumio na podłodze furgonetki.

- O nic! - Wykrzyczeli chórem starsi.

- Aha... Akutagawa zaraz pewnie przyjdzie. - Jak na zawołanie czarnowłosy wszedł do furgonetki.

- Jestem wykończony. Możemy jechać już na miejsce zbiórki do budynków Mafii? - Zapytał cały brudny od krwi siadając na jednym z foteli.

- Tak, ale najpierw się chociaż trochę ogarnij, bo jak ten facet się obudzi i Cię zobaczy to dostanie zawału. - Powiedział błękitnooki podając mu jakiś ręcznik.

- Chuuya, nie matkuj mu. - Upomniał rudzielca Osamu.

- Bo co mi zrobisz? - Spojrzał na niego wyzywająco.

- Zdziwisz się co zrobię, ale nie będę tego mówił przy tym dzieciaku. - Wskazał na siedzącego z boku Atsushiego.

- Nie jestem już dzieckiem! - Zakomunikował tygrysołak nadal nie ogarniając o co starszym chodzi.

- Ale powiem Ci tylko tyle, że to co było wcześniej to tylko namiastka. - Dodał brunet ignorując jasnowłosego i posyłając jednoznaczne spojrzenie Nakaharze.

- Jesteście zboczeni, jedźmy już. Nie chcę z wami przebywać więcej niż to konieczne, bo jeszcze to na mnie przejdzie. - Stwierdził zmęczony walką Akutagawa.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedy to publikuje, ten fanfic ma 69 gwiazdek. Dobrze się to dopasowało do tytułu rozdziału 😂.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz