19. Uczucie

4K 315 204
                                    

Kolejnego dnia Dazai już niestety nie miał warkoczyków, zepsuły się podczas snu. Za to miał coś innego. Mianowicie problem z uczuciami Nakajimy.

- Dazai-san! Błagam, pomóż mi! - Osamu usłyszał błagalny krzyk Nakajimy zaraz po tym, jak wyszedł z windy na hol.

- Co się stało, Atsushi-kun? - Zapytał, choć domyślał się o co młodszemu może chodzić.

- Nie wiem! W tym jest problem. Nie wiem co się stało. Akutagawa mnie... pocałował i potem tak po prostu odszedł. Ja już dłużej tak nie mogę. Niech mi pan coś doradzi, błagam. - Złożył dłonie niczym do modlitwy. Był spanikowany i zdesperowany.

- Eh... wiedziałem, że tak będzie. - Ciemnooki złapał się za głowę. - Słuchaj, Akutagawa jest specyficzny. Wydaje mi się, że wystarczy jak się do tego przyzwyczaisz. Ewentualnie możesz spróbować z nim porozmawiać, choć pewnie niewiele to da, tak jak w przypadku mojego wieszaka na brzydkie kapelusze. - Objaśnił. - Zapytam z ciekawości. Poczułeś coś czy było to dla ciebie nieznaczące?

- S-serce zaczęło mi walić jak oszalałe, ale co to ma do rzeczy? - Zdziwił się pytaniem.

- Doprawdy, jesteś aż tak nieświadomy... - Powiedział do siebie. - To ma bardzo wiele do rzeczy. To znaczy, że zaczęliście do siebie czuć coś więcej niż nienawiść czy przyjaźń. - Brunet uśmiechnął się ciepło w kierunku młodszego i odszedł. Zostawił go z jeszcze większym mętlikiem w głowie.

Nakajima naprawdę nie wiedział co robić. Nawet nie wiedział co czuł. Wcześniej Akutagawa był jego wrogiem i już wtedy to wszystko było skomplikowane, a teraz to się jeszcze gorsze. W tym momencie nawet już nie mógł go nazwać przyjacielem, swoim chłopakiem też nie, gdyż nawet między nimi nie padło takie słowo, a co dopiero propozycja zostania parą.

Ryuunosuke wcale nie czół się lepiej od białowłosego. Doskonale wiedział, że namieszał swoim ruchem, ale co już się stał, już się nie od-stanie. Musiał coś wymyślić, nie chciał aby między nim a kolorowookim była napięta atmosfera, jak wtedy kiedy to Chuuya i Osamu mieli pierwszy pocałunek. Swoją droga, zastanawiało go to, czy Nakajima już wcześniej go "zaliczył". Myśl, że czarnowłosy był jego pierwszym pocałunkiem, nawet go po części cieszyła, ale też przerażała. Dodatkowo jeszcze straszyła go wizja tego, że mógł się zauroczyć, albo jeszcze gorzej... Zakochać. Nie wiedział co ma zrobić, nawet nie wiedział czy ma się komuś poradzić... nawet nie miał komu. Uroki samotności...

- Ne, Chuuya. - Zaczepił rudzielca Dazai. - Nasi szefowie zarządzili wieczorek zapoznawczy. - Zaśmiał się. - Podobno ma na nim być cała Mafia i Agencja. Mamy to przekazać twoim ludziom.

Dazai zaczepił Nakahare kiedy ten tylko wyszedł z windy na głównym holu w budynku Mafii. Kapelusznik słysząc jego słowa prychnął i ciężko było wywnioskować czy to z zachwytu czy niezadowolenia.

- Kiedy i gdzie? I najważniejsze. Po co? Przecież współpraca już trwa kilka tygodni. - Wypytywał rudzielec poprawiając swój czarny płaszcz.

- Z tego co wiem to dzisiaj wieczorem w sali bankietowej. Powiedzieli, że jeszcze niektórzy członkowie nie dogadują się zbyt dobrze i muszą to zmienić. - Odpowiedział w skrócie. - Mają być gry, tańce i rozmowy. Obecność obowiązkowa. - Dodał szybko kierując się razem z niższym do magazynu oddziału Nakahary.

- Świetnie. - Oznajmił sarkastycznie. - Czyli będę musiał zajmować się swoimi ludźmi przez cały wieczór, aby niczego nie zepsuli. - Warknął niezadowolony.

- Nie będziesz musiał... Dadzą sobie radę. Przecież potrafią się zachować w towarzystwie. - Zauważył.

- Niby tak, ale jeśli w grę wejdzie alkohol, to możesz się spodziewać, że Chie rozniesie całą salę. - Mruknął wchodząc z mężczyzną do o dziwo, pustego magazynu. - I gdzie jest ta zgraja, mieli na mnie czekać!

Pomieszczenie było puste i ciche. Za ciche. To było niepokojące i zdenerwowało kapelusznika. Jeśli jego oddział znowu planował jakąś "niespodziankę" dla niego, wiedział doskonale, że to się źle skończy. Ostatnio kiedy ową zrobili, wysadzili w powietrze magazyn Czarnych jaszczurek i oczywiście to Chuuya musiał się tłumaczyć szefowi.

- O, Nakahara-san. Witaj. - Przywitał się Akio wychodząc z siłowni. Był spocony, na pewno ćwiczył.

- Ta, cześć. Gdzie reszta tych oszołomów? - Zapytał nadal zmieszany.

- Wszyscy na siłowni, nawet Naoki. - Oznajmił i podszedł bliżej przybyłych. - Swoją drogą, cieszę się, że dał mu pan drugą szansę... - Zaczął niepewnie.

- Cóż, musiałem. Nic nie zrobił, to my go nie sprawdziliśmy... ale i tak będę go obserwował. I chciałbym abyś ty też to robił. Nadal mu nie ufam. - Wydał jasny dla chłopaka rozkaz, wyminął go i wszedł razem z brunetem na siłownie. - Czego nie rozumiecie w rozkazie "Czekajcie na mnie."? - Zacytował i spojrzał na dość sporą grupę.

- Długo Pan nie przychodził i postanowiliśmy się sobą zająć. - Oznajmiła Chie nie przerywając podnoszenia ciężarków.

- I strasznie nam się nudziło. - Dodał Ito niosąc sztangę.

- Jesteście najgorszym a zarazem najlepszym moim oddziałem... - Powiedział do siebie rudzielec. - Mam dla was informację. Wieczorem odbędzie się "wieczorek zapoznawczy" z członkami Mafii i Agencji. Macie się zjawić wszyscy, wieczorem w sali bankietowej Mafii. - Zakomunikował, a jego ludzie zareagowali różnie. Jedni się cieszyli, inni mamrotali niezadowoleni. Tylko czarnowłosa pisnęła z radości.

Oczywiście informacje otrzymał każdy, a sami szefowie zaangażowali się w organizację. Sala była ogromna i urządzona w jasnych kolorach. Z boku stał bogato zaopatrzony stół, koło niego były inne, mniejsze stoliki przy których siadali goście, a w tle grała jak na razie spokojna muzyka. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, a ludzie zaczęli się zbierać już przed dwudziestą pierwszą.

- Pan Nakahara przyjdzie? - Zagaił Saburo do Ito.

- Tak. Przypominam, że obecność jest obowiązkowa. - Oznajmił ze spokojem i rozejrzał się po sali.

- Dobra, ty coś planujesz. Widzę jak go szukasz, nawet bardziej niż ja. - Zauważył jego zestresowanie.

- Mam ze sobą kartkę i ołówek, narysuję dla niego to co będzie chciał i swoją zdolnością sprawię, że to się zmaterializuje. - Wyjaśnił pokazują wymienione przedmioty.

- Ta, nakaże ci narysować czołg i co zrobisz? Nie zmieści ci się to na kartce A4. I jeszcze ci mało po tym jak miał zamiar cię zabić? - Zmartwił się. Polubił czarnowłosego, a wiedział, że przełożony miał krótkie nerwy.

- Nie jest mi mało, ale kazał mi zapracować na swoje zaufanie. Może to nie pomoże, jednak chcę sprawić mu w jakimś sensie radość. - Schował przedmioty do lewej kieszeni marynarki.

- Radość... - Mruknął jego towarzysz. - Będzie kazał ci narysować jakoś broń i cię z niej zamorduje. - Dodał i spojrzał w kierunku drzwi wejściowych do pomieszczenia. Po chwilowym wpatrywaniu się w nie, w końcu ujrzał niebieskookiego rudzielca, jednak na nieszczęście jego oraz Ito, przyszedł w towarzystwie bruneta.

- I tyle by było z twojego planu. - Parsknął fioletowowłosy. - Dazai Osamu nie opuszcza go na krok. - Zaśmiał się, choć sam nie był z tego zadowolony.

- Jeszcze się przekonamy. - Posłał cwaniacki uśmiech w stronę Tanaki.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz