4. Wspólna misja

5.6K 381 461
                                    

- C-co tu się przed chwilą wydarzyło? - Wydukał po kilkunastu minutach od wyjścia rudzielca i bruneta, Tanaka.

- Nie mam bladego pojęcia. - Również wykrztusił z siebie starszy Watanabe.

- A ja wiem, co się stało. - Zagwarantowała czarnowłosa. - Było buzi... i cmok, cmok! A potem cios w twarz! - Powiedziała rozmarzona z ogromnym uśmiechem.

- Ty nie masz się czym podniecać? - Zapytał nadal zazdrosny i zły Naoki, rozmasowując swój krwawiący nos.

- A żebyś wiedział, że nie! - Krzyknęła i pobiegła w stronę siłowni.

Ludzie Nakahary potrzebowali prawie godziny, aby się otrząsnąć z tak niecodziennej sytuacji. Kilku z nich nawet musiało pójść na dłuższy spacer, aby ochłonąć. W tym samym czasie w gabinecie głowy Mafii trwały rozmowy na różne tematy, dopóki w drzwi do pomieszczenia ktoś nie zapukał.

- Wejść. - Powiedział Mori w stronę wejścia.

- Przepraszamy szefów, że przeszkadzamy... - Zaczął Kunikida wchodząc razem z Tanizakim do gabinetu.

- ...ale Dazai nam się gdzieś zapodział, jak tylko mógł po prostu gdzieś uciekł. - Dokończył rudowłosy.

- To zrozumiałe, w końcu to Dazai Osamu. - Zaśmiał się czarnowłosy. - Zaraz go znajdziemy. - Zapewnił i wyjął telefon z kieszeni swoich czarnych spodni. - Tachihara, sprawdź na kamerach monitoringu gdzie aktualnie jest Dazai-kun. To ważne. - Powiedział do urządzenia, kiedy jego podwładny odebrał połączenie.

- Z tego co widzę, właśnie wyszedł z winy na poziomie mieszkalnym. - Powiedział po chwili Michizou. - Jest z... Nakaharą! - Dodał wyraźnie zdziwiony.

- Rozumiem. - Zagwarantował rozmówcy. - Nic z tym nie rób, chodziło tylko o informację. - Powiedział i się rozłączył.

- Wiadomo gdzie jest? - Zapytał ze spokojem białowłosy mężczyzna w kimonie.

- Jest na poziomie mieszkalnym. Zakładam, że zmierza do apartamentu numer dwadzieścia dwa. - Oznajmił posyłając porozumiewawcze spojrzenia Fukuzawie. - Zapewne nie wróci dzisiaj z wami do Agencji. Wydaje się, że jest bardzo zajęty. Może lepiej go nie odrywać od tego, czym się zajmuje, gdyż będzie chodził niezadowolony. - Uśmiechnął się po czym poprawił jedną ze swoich białych rękawiczek.

- Tak, zgadzam się z Morim. Nie przeszkadzajcie mu. - Dodał białowłosy, nie spuszczając wzroku z Mafiozo.

Pracownicy Agencji tylko spojrzeli po sobie po czym przeprosili i wyszli. Mimo rozkazu szefa, chcieli udać się pod wcześniej wspomniany apartament, aby sprawdzić czym ich współpracownik jest tak bardzo zajęty, ale niestety mafijne psy nie pozwoliły im wejść nawet do windy prowadzącej na wyższe piętro, bo "bez pisemnego pozwolenia szefa, nie wpuszczą ich do mieszkań egzekutorów". Przez to postanowili następnego dnia zapytać o "zajęcie" samego Osamu.

- Gdzie ty się wczoraj włóczyłeś, samobójco?! Jak mogłeś nas zostawić na pastwę psów Mafii?! - Wrzeszczał od samego rana Kunikida na Dazaia.

- Musiałem załatwić kilka rzeczy. - Odpowiedział mu ze spokojnym uśmiechem na ustach brunet.

- Kilka rzeczy?! Nie wróciłeś na noc do swojego mieszkania, Atsushi sprawdził! - Krzyczał dalej szarpiąc mumię za brązową kamizelkę.

- Jak miło, że się o mnie martwicie, ale obawiam się, że jakbym zdradził szczegóły zostałbym boleśnie pozbawiony życia. A tego nie chcę. Bardziej preferuję bezbolesne samobójstwo. - Uśmiechnął się rozglądając po biurze.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz