Dodatek 2

3.2K 231 191
                                    

Jak wiecie Kunikida wziął ślub. Ten dodatek będzie właśnie mu poświęcony. Dowiecie się też jak Osamu i Chuuya zostali parą, a później małżeństwem. Sami o tym opowiedzą.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minęły trzy miesiące od wieczorku zapoznawczego. Przyszedł czas na inny wieczór. Na ślub. Kunikida niesamowicie się stresował. Ten dzień był cholernie dla niego ważny. Spędzony z najbliższymi. Byli w tym gronie Członkowie Agencji i nawet kilku członków Mafii. Miał spędzić resztę życia z zakochaną w nim kobietą - Nobuko Sasaki. Sam się zastanawiał jak to się w ogóle stało, że zapałała do niego takim uczuciem jak miłość. Przez stras nie wiedział też jak to się stało, że się zaręczyli. Wszystko działo się tak szybko... poznali się, pewnego dnia Nobuko zaprosiła go na spotkanie. Nawet mu nie powiedziała, że to randa, załapał dopiero pod koniec. Zaczęli się z czasem spotykać regularnie. Dobrze im się rozmawiało. Skradli sobie kilka całusów. Przestał nawet patrzeć na swój ideał damy, po prostu się zakochał. Nie minęła chwila, a w początkach współpracy Mafii z Agencją jej się oświadczył. Za pierwszym razem odpowiedziała "nie", ale się nie poddał. Kilka dni później ponowił pytanie i usłyszał twierdzącą odpowiedź. Cieszył się.

Część formalna minęła szybko i bez jakichkolwiek komplikacji. Idealnie. Tak jak planowali. Nabuko wraz z mężem mieli na sobie tradycyjne japoński kimona. Dziewczyna kremowe z czerwonymi kwiatami na dole i dodatkami srebrnej nici. Za to Doppo założył granatowe z dodatkiem szarości. Wyglądali razem ładnie, choć Ozaki uznała, że gdyby to ona wybierała ubrania, wyglądaliby jeszcze lepiej.

Po formalnościach przyszedł czas na wesele, które odbywało się w jednej z lepszych restauracji. Sala była duża i podzielona na dwie części. Tą gdzie goście jedli i na parkiet. Blondyn na początku wzbraniał się przed alkoholem, ale oczywiście został potem przekonany przez gości. Swoich kolegów z pracy i nie tylko. Impreza się rozkręcała.

- Wiesz, Kunikida-kun... Małżeństwo to najpiękniejsze co może człowieka w życiu spotkać. - Osamu się rozmarzył i objął przyjaciela ramieniem.

- Doprawdy? Dlaczego tak uważasz? - Zagadał Tahichara, kiedy do nich podszedł. Wszyscy już byli lekko pijani, ale nadal potrafili prowadzić sensowną konwersację. Nie było źle.

- Codziennie budzisz się obok osoby, którą kochasz. - Zaczął brunet. - Kiedy obudzisz się przed nią, możesz obserwować jak wtulona w ciebie, smacznie śpi. Zaciska dłonie na twojej klatce piersiowej. Wiesz, że z każdym dniem kochasz ją coraz bardziej. Masz ochotę znów się jej oświadczyć, choć wiesz, że już jesteście po ślubie. - Spojrzał w stronę zmierzającego ku niemu Chuuyi. Zabrał dłoń z ramienia Doppo. - I najlepsze jest to, że możecie się kłócić ile się da, ponieważ wiesz, że się z tobą nie rozwiedzie... bo to ty masz papiery, które musiałaby użyć przy rozwodzie. Możesz ją całować, tulić i wkurwiać. - Złapał rudzielca w pasie kiedy już dotarł i musnął ustami jego czoło. - Zakochujesz się każdego dnia od nowa. - Błękitnooki się w niego wtulił.

- Interesujące. Pierwszy raz słyszę, że mówisz coś takiego. - Kunikida opar się o stół, a Osamu mocno objął ukochanego.

- Jak to się stało, że jesteście tak zgraną parą... Jak się znaleźliście? - Podeszła do nich Yosano. - I mówicie, że jesteście małżeństwem, a macie inne nazwiska.

- To dość skomplikowane... - Odpowiedział jej wymijająco Chuuya.

- Więc opowiedz. - Przyłączyła się Ozaki. Sama była ciekawa, jak to się wszystko stało i jaki błąd popełniła.

- Nie macie innych zajęć, tylko słuchanie tego ile musiałem przejść? - Zaśmiał się Dazai.

- Nie tylko ty cierpiałeś, tak przypominam. - Błękitnooki pacnął partnera w ramie.

- Gadaj. - Podszedł go grupy Akutagawa wraz z Nakajimą.

- Dobra. Opowiemy wam to w skrócie. - Rudzielec usiadł na jednym z krzeseł przy stole i posadził sobie bruneta na kolanach. Reszta towarzystwa również usiadła i przysunęła się bliżej pary.

- Nie wiem czemu was tak bardzo interesuje to, jak cierpiałem, ale niech będzie. - Czekoladowooki potarł palcami skroń. - Sześć lat temu byliśmy razem na misji. Standardowo. Wybiliśmy całą wrogą organizacje w jedną noc. Chuuya wpadł w wir swojej zdolności i musiałem użyć mojej anulacji, aby go uspokoić. Pocałowałem go. Choć już dawno się uspokoił, ja nadal trzymałem go w swoich objęciach i nie przerywałem. Dostałem w twarz. Uderzył mnie resztkami swoich sił. - Dał starszemu znać aby kontynuował.

- Tak... pamiętam to. Byłem tak zaskoczony jego ruchem, że nie wiedziałem jak zareagować. To był nasz pierwszy pocałunek. Potem jakieś dwa tygodnie było między nami niezręcznie. - Przerwał. - Ostatecznie to ja się przełamałem i zaprosiłem go do siebie.

- Serio to był twój sposób aby zakończyć niezręczność? Dałeś się zaciągnął do łóżka? Albo nie... sam go zaciągnąłeś. - Przerwał mu Tahichara.

- Nie. Zaprosiłem go, aby pogadać o pocałunku, idioto. - Skarcił go Nakahara. - Ale wracając. Jakoś udało nam się porozmawiać. Z rozmowy oboje wywnioskowaliśmy, że ten drugi nie czuje tego co pierwszy. Nawet nie wiecie jak bardzo się pomyliliśmy. - Zaśmiał się.

- W takim przekonaniu żyliśmy kilka miesięcy. Zakochani w sobie nie wiedzieliśmy, że drugi czuje to samo. Myśleliśmy, że to nieodwzajemniona miłość, choć wtedy nawet nie potrafiliśmy powiedzieć definicji "miłości". - Kontynuował brunet. - Ale to ja się przełamałem i zaprosiłem go na randkę.

- Na której mnie upiłeś i nic nie pamiętałem. - Dodał błękitnooki.

- Oi tam, szczegół. Z reszty naszych spotkań już większość pamiętasz. - Dazai wywrócił oczami. - Po którejś randce z kolei powiedziałem mu, że się w nim zakochałem... i znowu dostałem w twarz. 

- I znowu się do siebie nie odzywaliśmy. Musiało to wszystko do mnie jakoś dotrzeć, potrzebowałem czasu. Osamu robił do mnie podchody. Wysłał jakieś kwiaty czy też słodkości. Po jakimś czasie odpuściłem i znowu zgodziłem się na spotkanie, okazało się, że ja chciałem, on już nie. To akurat zabawne. Potem ja już nie chciałem, a on znowu chciał być ze mną. Po jakimś czasie jednak nam się udało i zostaliśmy parą. - Zaśmiał się i objął mężczyznę w pasie.

- Rok później mu się oświadczyłem. - Streścił Dazai.

- Kiedy braliśmy ślub, urzędniczka nie pozwoliła nam zmienić nazwisk. Gdyż ślub był nielegalny. Powiedziała, że możemy zmienić na jedno dopiero kiedy pójdzie na emeryturę. - Kapelusznik wzruszył ramionami.

- Tak oto poznaliście naszą jakże interesującą historię. Oczywiście pominęliśmy momenty naszych przerw, kłótni, rozstań i seksu. Nie jest wam to potrzebne, a i dzieci będą mogły spać. - Brunet spojrzał na Nakajime.

- Nie jestem już dzieckiem, Dazai-san! - Atsushi się zarumienił, a Akutagawa na niego wymownie spojrzał. - Dobra, może trochę... ale tylko mentalnie!

- Tak, tak... - Czarnowłosy poklepał go po ramieniu.

- A tak zapytam z ciekawości. Który z was robi za małżonkę? - Akiko uśmiechnęła się w stronę Chuuyi i Osamu.

- Mój wieszak! - Zaśmiał się brunet, a błękitnooki spłonął rumieńcem i zepchnął go ze swoich kolan.

- Za to ty robisz za podnóżek! - Rudzielec położył nogę na plecach partnera, czym uniemożliwił mu wstanie z podłogi. Towarzystwo się zaśmiało i później powtarzało, iż para jest małżeństwem idealnym. Takiego też, życzyli blondynowi.

Po tym wesele trwało dalej. Wszyscy, nawet szefowie, poza Nakajimą oczywiście skończyli nieprzytomni, ale jeszcze przed padnięciem tańczyli i świetnie się bawili.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz