12. Misja

4.1K 331 303
                                    

Po tym co wydarzyło się w biurze rudowłosego, Naoki stał się dziwnie spokojny co dziwiło cały oddział oraz jakąś część Mafii, która zdążyła już go poznać. Nakajima musiał się uspokajać przez pół godziny i nie pomagały mu nawet w tym obietnice Chuuyi, że już więcej nie wybuchnie w tak dziwny sposób. Ostatecznie gotowi do zadania byli z trzygodzinnym opóźnieniem. Po tym czasie udali się pod umówiony klub, gdzie już czekał na nich Dazai wraz z Akutagawą i o dziwno niepewnie stojącym Ito.

- O jak pięknie wygląda moja księżniczka! - Brunet powitał przybyłych.

- Nie nazywaj mnie tak! - Podniósł głos Nakahara. - Nie jestem księżniczką. - Dodał stanowczo, krzyżując ręce na piersiach.

- A skąd pewność, że mówiłem do ciebie, może zwróciłem się do Atsushiego-kun, hm? - Zapytał cwaniacko się uśmiechając.

- Ponieważ, Nakajima jest jak już ''księżniczką" Aku. - Odpowiedział patrząc wyzywająco na partnera, a Akutagawa tylko minimalnie się zarumieniał, nie spłonął rumieńcem jak białowłosy.

- A tak, racja. Ty jesteś moją Królową. Tytuł księżniczki miałeś jeszcze w czasie naszego narzeczeństwa. - Uśmiechnął się zwycięsko.

- Waszego, czego?! - Zapytała stojąca i ignorowana przez całą rozmowę trójka.

- Narzeczeństwa. Ale to już przeszłość. - Objaśnił Dazai i wyjął obrączkę zawieszoną na łańcuszku spod swojej koszuli. - Teraz już jesteśmy małżeństwem. - Zaśmiał się i kontem oka patrzył na reakcje czarnowłosego nowicjusza, który okazał się zmieszany.

- Ta, ja nie wiem co mnie podkusiło na odpowiedź twierdzącą, kiedy mi się o to zapytałeś... - Kapelusznik załamał ręce.

- Mój urok osobisty. - Posłał niższemu zadziorny uśmieszek po czym szubko przytulił. - Uważajcie tam na siebie. - Napomknął podczas uścisku.

- Jak zawsze... - Wywrócił oczami i uwolnił się od bruneta. - Choć dzieciaku. Zróbmy przedstawienie. -Chciał złapać Nakajimę za dłoń ale przeszkodził mu w tym brązowooki.

- Chwila, nie pali się. - Osamu ukradkiem pokazał na rozmawiających Akutagawę i Atsushiego, oddalonych od nich o kilka metrów. - Daj im jeszcze chwilę.

- Nie daj się tam zabić, tygrysołaku. Pamiętaj, że tylko ja mogę dokonać morderstwa na tobie. - Powiedział czarnowłosy do kolorowookiego.

- To słowa otuchy, czy zapewnienie, że jeśli wyjdę z tego cało to mnie zabijesz? - Zapytał nadal wyraźnie zdenerwowany chłopak.

- Powiedziałbym, że druga opcja... ale jak na ciebie patrzę, kiedy jesteś w takim stanie, powiem, że pierwsza. - Uzdolniony próbował na swój sposób dodać młodszemu otuchy, ale nie wychodziło mu to zbyt dobrze.

- Mogę wiedzieć, dlaczego wszyscy mnie ignorują i do czego jestem w ogóle potrzebny? - Odezwał się w końcu Ito.

I tak bez odpowiedzi, po kilku chwilach został pozostawiony sam sobie przed klubem "Rose". Dazai wraz z Akutagawą zostali wysłani do już dobrze im obu znanej furgonetki na niedalekim parkingu, a ich partnerzy do klubu.

- Nakahara-san, tak w ogóle to co my mamy tu robić aby nas dostrzegli? - Dopytał niedoinformowany Atsushi.

- Nikt Ci nie powiedział? Cholerny Dazai... Masz się "dobrze bawić", albo chociaż udawać. Spróbujemy się też wokół nich trochę pokręcić. - Streścił starszy.- Potem, jeśli się nam uda, prawdopodobnie spróbują nas wyciągnąć z klubu.

- Dokąd? - Dopytał wystraszony tą informacją.

- Nie wiem... Samochód, krzaki w parku... jest wiele opcji. - Odpowiedział niewzruszony i przeszedł z coraz bardziej wystraszonym chłopakiem przez klubowe wrota.

Zabawa trwała w najlepsze. Obydwie "panie" cały czas próbowały podejść jak najbliżej loży należącej do gangu aż do momentu, kiedy Nakahara dostrzegł znajomą twarz, kiedy ją zauważył szybko odciągnął towarzysza na bok.

- Mamy problem. - Szybko powiedział widząc pytające spojrzenie tygrysołaka. - Widzisz tamtą dziewczynę? - Mówiąc to wskazał krótko obciętą, niebieskowłosą młodą kobietę siedzącą w loży "Czarnej róży".

- Co z nią? - Zdziwił się, nadal nie wiedząc o co chodzi niższemu.

- To Kato Ai. Moja dawna przyjaciółka... nienawidzi mnie, ale tak prawdziwie. - Objaśnił. - Ale problem w tym, że on pochodzi z Owiec.

- Owiec? Tego gangu nieletnich? - Dopytał, bo kojarzył organizacje.

- Trafiłeś. Musimy się skontaktować z Osamu. - Zarządził i wyszedł razem z młodszym przed klub. - Jeśli Owce chcą połączyć się z Czarnymi różami, możemy się spodziewać, że po krótkim czasie powstanie kolejna Mafia w mieście. Jeśli oczywiście połączą się na dobrych warunkach. Inaczej to im nie wypali. - Mówiąc to zadzwonił do bruneta.

- Halo, Chuu... Coś się stało? Już porwali Atsushiego-kun? - Wypytywał po odebraniu połączenia.

- Nie, idioto. Mamy inny problem. Pamiętasz Kato Ai? Tą z Owiec? - Zapytał lekko zestresowany sytuacją rudzielec.

- Tą tak brzydko obciętą? - Dopytał o szczegół.

- Tak, tą. Jest tutaj, siedzi w loży Czarnych róż. Nie mogę się tam zbliżyć w takim wypadku, jest zbyt duże ryzyko, że mnie rozpozna. - Obawiał się katastrofy misji.

- Wracaj do furgonetki, podmienimy Cię z... Akutagawą. - Zarządził młodszy, a Chuuya parsknął.

- Że co?! Zwariowałeś samobójco?! Nigdzie nie idę! - Odezwał się czarnowłosy w tle.

- Idziesz, inaczej będziemy musieli wymyślić coś innego... A na to, nie mamy aktualnie czasu. - Wyjaśnił Osamu. - A i Chuu, twój uczeń gdzieś się zapodział. - Dodał.

- To dobrze, jak zginie przynajmniej nie będzie, że go zabiłem. - Odpowiedział mu ucieszony partner.

Niestety po powrocie Nakahary do furgonetki, właściciel Rashoumona nie dał się namówić na zamianę i misję trzeba było odwołać, gdyż Atsushi nie chciał jej sam kontynuować. Niestety musieli wrócić do budynków Mafii.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz