Podróż na miejsce zbiórki zajęła im około godziny. Kiedy dojechali był już wczesny wieczór.
- To jak chłopaki? Jak było na pierwszej, oficjalnej, wspólnej misji? - Zapytała Akiko Yosano zaraz po powrocie czwórki, razem z byłym zakładnikiem.
- Tragicznie... - Powiedział zmęczony Atsushi wychodząc z samochodu.
- Nigdy więcej z nim... - Wymamrotał zmęczony Akutagawa wychodząc zaraz za jasnowłosym.
- Było wspaniale! Na takie misje to ja mogę jeździć! - Wykrzyczał wyskakując z furgonetki znacznie ożywiony Dazai.
- Znośnie i... ciekawie. - Chuuya spojrzał na bruneta, zaraz za nim wychodząc z pojazdu.
- A zakładnik? Co z nim? - Dopytała czarnowłosa w lekarskim kitlu.
- Żyje, ale jest nieprzytomny. Ocknął się jak byliśmy już w drodze powrotnej, ale kiedy zauważy Akutagawe znowu zemdlał. - Roześmiał się Osamu.
- Nic nie poradzę, że facet się mnie wystraszył! - Wykrzyczał zły czarnowłosy.
- A gdzie ten blondyn co wyruszał z wami? - Zapytał dopiero do przybyły Tahichara. Po jego słowach zapadła cisza.
- Zapomnieliśmy o Kunikidzie. - Zauważył oczywiste Dazai.
- Wracamy po niego? - Zapytał już ledwo stojący na nogach Nakajima.
- A nie możemy jutro? - Zapytali dwaj członkowie Mafii.
- Możemy, albo przyjedzie autobusem... - Zamyślił się brunet przykładając palec wskazujący do ust.
- Jesteście okropni, ale odpocznijcie. Ja po niego pojadę, albo wyślę twoich ludzi, Chuuya. - Zakomunikowała stojąca obok Ozaki.
- Wyślij Ito, niech się w końcu do czegoś przyda. I pod żadnym pozorem nie wysyłaj Chie, bo się zgubi, a nie potrzebujemy znowu jej wyciągać z psychiatryka. - Rudzielec chciał machną ręką już trzeci raz tego dnia, lecz złapał go za nią Osamu.
- Dzięki Kouyou-kun, idziemy odpocząć Chuu... - Powiedział brunet i zaczął ciągnąć starszego na piętro mieszkalne budynku Mafii. Nakahara zdążył powiedzieć tylko niemo słowo "pomocy" do towarzyszy, zanim zniknął razem z brunetem za drzwiami windy.
Tak jak kazał rudowłosy, Naoki został wysłany po odbiór Doppo. Oczywiście obydwoje byli niezadowoleni, co wypominał blondyn drugiego dnia przy śniadaniu w jadalni Mafii Portowej.
- Jak mogliście mnie tam zostawić?! - Z rana, jak tylko członkowie Agencji Detektywistycznej pojawili się na wspólnym śniadaniu z członkami Mafii Portowej, Kunikida zaczął besztać Atsushiego oraz Dazaia. - Jesteście nieodpowiedzialni!
- Kunikida-kun, byliśmy wszyscy tak bardzo zmęczeni, że tak jakoś nam wypadłeś z głowy. - Tłumaczył się uśmiechnięty brunet rozglądając po dużej, urządzonej w jasnych kolorach jadalni.
- To nie zmienia faktu, że mnie tam zostawiliście! A gdyby coś się stało?! Zamordowaliby mnie i nawet byście o tym nie wiedzieli! - Wykrzykiwał dalej Doppo.
- Ale Cię nie zabili, więc ja nie widzę powodu tego besztania. - Mówił dalej ciemnooki. - Z resztą, miałem lepsze zajęcia niż martwienie się twoją podwózką.
- Niby jakie?! - Wykrzyczał pytanie wściekły blondyn nerwowo gniotąc okładkę swojego "Ideału".
- Za dużo tu ludzi, żeby o tym opowiadać. - Zaśmiał się.
- Przepraszam, Kunikida-san. Naprawdę nie chcieliśmy cię zostawić, przepraszam w imieniu wszystkich, którzy byli w furgonetce. - Wtrącił się wystraszony kłótnią Nakajima.
- A właśnie, gdzie są ci dwaj co byli z wami? - Zapytał już spokojniej okularnik.
- Akutagawa pewnie odsypia wczorajszą walkę, a Chuuya próbuje się ogarnąć. Jestem ciekaw ile lakieru do włosów zużyje, żeby ułożyć to co mu zro... - Ciemnooki przerwał. - Znaczy, to co ma na głowie po nocy. - Szybko dokończył odwracając wzrok.
- Hej, wiecie gdzie jest Chuuya? Jego ludzie się o niego pytają... - Zaczepił choleryka i samobójcę Michizou.
- U siebie, zaraz przyjdzie. - Poinformował go Osamu rozsiadając się na jednym z krzeseł.
- Już jestem. Co się znowu dzieje? - Zapytał kapelusznik.
- Twoi podwładni zgubili swoją mamusię. - Wyszczerzył się w stronę Nakahary, Dazai za co został uderzony w ramię.
- Nie jestem matką podwładnych, idioto. - Powiedział po czym poprawił swój poprzedni cios. - I dostaniesz jeszcze później za moje włosy. - Poinformował go.
- Co dostanę? - Nagle wstał z krzesła i zbliżył się do niższego.
- W ryj. - Posłał mu lekki uśmiech i poszedł do swoich ludzi.
- Ach, co ja z nim mam... - Rozmarzył się i usiadł z powrotem na krześle.
- Co Agencja ma z tobą. - Fuknął Kunikida i usiadł na krześle obok doktor Yosano.
- Tygrysołaku, ostatni raz wystraszyłeś w nocy moją siostrę! Żegnaj się z życiem! - Nagle do jadalni wparował Akutagawa.
- Ja nikogo nie wystraszyłem, może to ty ją wystraszyłeś swoją gębą, a na mnie zwalasz! - Wykrzyczał nie patyczkując się Atsushi w jego stronę.
- Nie straszę Gin! Powiedziała, że widziała tygrysa w kuchni, więc to na pewno byłeś ty! - Krzyknął szarooki.
- Mnie nawet nie było w jej kuchni, więc niby jak miałem to zrobić?! - Bronił się dalej białowłosy.
- Uciszcie się obydwoje. Wczoraj z pobliskiego zoo uciekł tygrys, więc pewnie to był on. - Wtrącił się Ranpo. - Dzisiaj rano został złapany, około szóstej.
- Ale jak niby on się znalazł na jedenastym piętrze dobrze strzeżonego biurowca? - Dopytał czarnowłosy mafiozo.
- Są różne sposoby na dostanie się do tego budynku. Najprostszy to winda. - Stwierdził Edogawa.
- Ta, tygrys wchodzi do budynku, następnie do windy, wciska guzik i wchodzi akurat do mieszkania mojej siostry. To bardzo prawdopodobne. - Powiedział sarkastycznie.
- Ale prawdopodobne. - Uśmiechnął się członek Agencji. - A tak naprawdę to pewnie był Atsushi, tylko nic nie pamięta.
- A już się cieszyłem, że chcesz mi pomóc... - Wymamrotał tygrysołak. - Mogę przeprosić twoją siostrę? Zrobiłem to nieświadomie. Nie chciałem jej wystraszyć.
- Siedzi przy stoliku z Tahicharą, jeśli ci wybaczy, dzisiaj nie umrzesz. - Powiedział beznamiętnie wskazując stolik.
- Em, Akutagawa-san. - Podszedł i postukał dziewczynę palcem po ramieniu.
- Tak? - Spytała odwracają się w jego stronę.
- Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć. - Nakajima upadł przed Gin na kolana. - Błagam o wybaczenie! Jesteś siostrą mojego wczorajszego partnera i nie chciałem cię wystraszyć. Błagam przyjmij moje przeprosiny, bo inaczej zginę z rąk twojego brata.
- Zaraz... - Zaczął Tahichara, ale został zignorowany i przerwał mu cichy chichot młodszej Akutagawy.
- Wybaczam Ci, nic się nie stało. Mój brat wyolbrzymia. Proszę wstań. - Powiedziała z lekkim uśmiechem Gin, a jasnowłosy wykonał jej polecenie.
- Zaraz, chwila, stop. - Zarządził Michizou. - Ty jesteś dziewczyną?! I kogo ty jesteś siostrą?! - Wykrzyczał.
- No... tak, jestem dziewczyną. Gin Akutagawa, Ryuunosuke to mój brat. - Wskazała na stojącego pod ścianą zirytowanego czarnowłosego.
- Co?! - Wrzasnął rudowłosy po czym zemdlał.
CZYTASZ
Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //Fanfiction
FanfictionTo powinno być przejmujące i poważne, ale... nie jest. To Fanfiction o prawie wszystkim. Życie Port Mafii widziane inaczej, relacja Soukoku i budująca się relacja Shin Soukoku, współpraca Zbrojnej Agencji Detektywistycznej z Port Mafią, wiecznie zde...