9. Nie-randka

4.7K 386 410
                                    

- I gdzie jest ta dwójka niewyżytych kłótników? - Zapytał Chuuya podchodząc po sytuacji z czarnowłosą do Dazaia.

- Akutagawa zabrał Atsushiego na "zwiedzanie" magazynów. - Zaśmiał się wyższy.

- Świetna randka, naprawdę nie miał innego pomysłu jak go poderwać? - Spytał ironicznie.

- Chyba nie, ale i tak to już postęp. - Stwierdził. - Idziemy ich pośledzić i dopingować, cucić Tahichare czy wolisz coś innego? - Dopytał wyższy podchodząc bliżej rudzielca.

- Najpierw chcę Ci dać kopa za moje dzisiejsze włosy, a potem idziemy ich pośledzić. - Zakomunikował rudzielec, szykując się do uderzenia chłopaka.

- Okrutny, nie możesz mi tego odpuścić, a ja odpuszczę ci szramy na plecach? - Zaproponował Osamu z uśmiechem.- Tobie udało się ułożyć fryzurę, mi tak szybko to nie zejdzie...

- Eh, niech ci będzie. - Poddał się Nakahara i ruszył w stronę magazynów, a za nim Dazai.

- Jak myślisz, Chuu. Do którego poszli? - Zadał pytanie brunet.

- Poszli przez mój drugi magazyn na siłownie... Tam nikogo nie ma. I twojego podopiecznego pewnie przestraszyło "koło tortur". - Odpowiedział pewnie rudy.

- Atsushi nie lubi się bawić w podnoszenie ciężarów. - Poinformował młodszy.

-Przez siłownie przechodzi się też do małej salki, w której czasami Chie tłucze się z Saburo, więc może tam będą? - Wymienił kolejną opcje.

- Pewnie tak. - Z tym twierdzeniem przeszli przez pierwszą i drugą sale, aż w końcu doszli do trzeciej.

- Nie ma ich. - Powiedział Dazai zaglądając przez szparę w drzwiach. - Dziwne. Byłem pewien, że gdzieś tu będą... Uciekli nam. - Osamu tupnął nogą jak małe dziecko.

- To by było na tyle z naszego szpiegowania... - Rudzielec rozłożył ręce w geście poddania się i ruszył do wyjścia z sal.

- A ty dokąd?

-Do Pani doktor z waszej Agencji, Yosano.

- Nie idziemy na koło tortur? - Zapytał brunet ze swoim typowym uśmieszkiem.

- Później. Teraz trzeba się dowiedzieć który z gangów porwał tego mdlejącego od byle czego faceta, bo Kunikida czy jak mu tam, nic nie znalazł. - Westchnął starszy. Dobrze wiedział, że brunet próbuje się wymigać od pracy.

- Racja, musimy się dowiedzieć i załatwić w końcu tę sprawę. - Po tych słowach oboje poszli do części szpitalnej budynku Mafii. Co prawda Dazai sam przyznał niższemu rację, lecz i tak musiał być tam ciągnięty przez kapelusznika, gdyż szedł bardzo wolnym, jak na niego tempem.

- Śledzili nas, prawda? - Zapytał Akutagawa siedząc po turecku na dachu.

- Tak. - Szybko mu odpowiedział towarzysz. - Sprawdzili pomieszczenia i sobie poszli.

- Szybko odpuścili. - Stwierdził szarooki.

- To aż niepodobne do Pana Dazaia... - Pomyślał na głos białowłosy i usiadł obok starszego.

- Pewnie poszli sprawdzić inne magazyny, albo zobaczyć czy są jakieś nowe informacje. - Objaśnił lekko znudzony.

- Oni poszli szukać nie wiadomo czego, a my co będziemy robić? -Zadał kolejne pytanie. - Chcesz mnie zrzucić z tego dachu? -Dopytał, choć nie wątpił w swoje przypuszczenie. 

- Interesująca propozycja, ale nie. Nie zrzucę Cię. Może jutro, nie dzisiaj. - Posłał mu mały uśmiech.

- Ty potrafisz się ładnie uśmiechać! Ludzie, świat się kończy. - Zaśmiał się białowłosy, lecz dostał za to cios w ramie.

Byle przeżyć (Bungou Stray Dogs - Soukoku and Shin Soukoku) //FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz