3.

1K 63 16
                                    


A M S T E R D A M

Sobota, 15 luty 2020

Kate

Przystanęłam przy obrazie o nazwie Widok morza w Scheveningen i to było chyba jedno z najciekawszych arcydzieł w muzeum Van Gogha. Skupiłam się na kolorystyce, detalach, ruchach pędzla i ogólnie na wszystkim. Stwierdziłam, że może jestem ignorantką, ale jego styl za cholerę mnie nie przekonywał. W porównaniu do Nialla próbowałam to jeszcze jakoś ukryć, bo on ostentacyjnie chodził i mówił, że mu się nie podoba nie zwracając uwagi, że ktoś stoi obok. W pewnym momencie przestałam się do niego przyznawać, bo ludzie patrzyli z oburzeniem wymalowanym na twarzach.

Przeszłam do kolejnego obrazu, który nazywał się Pole pszenicy z krukami. Zignorowałam Horana, który stanął obok mnie z dłońmi wciśniętymi w kieszenie od spodni.

- Daj mi zioło, farby, pędzel, płótno i sam coś takiego namaluje. - prychnął krzywiąc się, na co przewróciłam oczami.

- Jesteś nieczuły na sztukę. - powiedziałam kręcąc głową.

- Jestem nieczuły na gówno. - stwierdził zerkając na mnie kątem oka. - Ten co wieszał te obrazy, to był zjarany? Bardzo możliwe. - dodał rozbawiony i rozejrzał się dookoła. Przymknęłam zażenowana oczy, bo jego głos niósł się po przestronnym pomieszczeniu w którym panowała cisza i spokój.

- Mam dość tego muzeum. - powiedziałam mając na myśli oczywiście go, ale zignorował moją kąśliwość w głosie i stwierdził, że on również. Wyszliśmy z budynku, po czym wyjęłam telefon z kieszeni i spojrzałam na listę, którą utworzyłam dzisiaj rano. - To teraz idziemy do domu Anny Frank? - zapytałam patrząc na Nialla, który właśnie rozpalał papierosa, ale marnie mu to wychodziło przez wiejący wiatr.

- Kogo? - zmarszczył brwi, ale nawet na mnie nie spojrzał, tylko odwrócił się w drugą stronę i zakrył dłonią ogień.

- Serio nie wiesz kto to jest? - sapnęłam z niedowierzaniem.

- A wyglądam jakbym wiedział? - spojrzał na mnie marszcząc brwi. - Znaczy kojarzę, ale kto to był? - zapytał wypuszczając dym spomiędzy ust.

- O mój boże, twój brak wiedzy mnie czasem zadziwia. - pokręciłam głową. To było dziwne, że mieliśmy kompletnie inne zainteresowania, byliśmy różni, a i tak jakoś się dogadywaliśmy.

- W takim razie zaszczyć mnie swoją wiedzą, pani mądra. - zakpił, a w tym samym momencie ruszyliśmy w stronę metra, które na szczęście się zatrzymywało obok atrakcji. Wczoraj jak szukaliśmy coffeeshopu* zgubiliśmy się, a to nie było aż tak daleko od hostelu.

- To niemka żydowskiego pochodzenia, która uciekła do Holandii razem z rodziną, gdy Hitler doszedł do władzy. - zaczęłam mówić, a on zaczął patrzeć na mnie z zainteresowaniem. - Jej ojciec założył firmę w kamienicy w której mieszkali, ale gdy Niemcy przejęli Holandię, to musieli się ukryć. Przenieśli się na tył budynku w którym były odizolowane, ciasne pokoiki do których prowadziło tajne przejście za szafą z książkami. W trakcie ukrywania dołączyła do nich inna żydowska rodzina, chyba była ich trójka. - odgarnęłam włosy z twarzy schodząc po schodach. - Anna miała wtedy szesnaście lat i na któreś urodziny dostała notatnik w którym opisywała wszystko co przeżywała, każdą emocję, myśl. Dzisiaj ten notes jest jednym z dowodów Holocaustu. Ktoś sprzedał informację gdzie się ukrywają, do dzisiaj nie wiadomo kto to zrobił. - prychnęłam siadając na ławce, a on obok mnie. - Trafili do obozu koncentracyjnego, przeżył jej ojciec, który później wydał pamiętnik. - powiedziałam i spojrzałam na niego, aby zobaczyć jego reakcję. Pokiwał powoli głową, a brwi miał zmarszczone w skupieniu.

It's our paradise and it's our war zone IIWhere stories live. Discover now