6.

969 58 20
                                    


A T E N Y

Niedziela, 08 marca 2020

Kate

Prawie pisnęłam z podekscytowania, gdy wśród całej masy komiksów, które wszystkie były wywrócone do góry nogami, znalazłam Iron Mana po angielsku. Był o dziwo w dobrym stanie, rogi gdzieniegdzie pozaginane, ale stwierdziłam, że nieważne ile za niego zapłacę, to i tak biorę. Dla pamiątki zamierzałam również wziąć Spider-mana po grecku. Jeszcze przejrzałam resztę półek, ale nic szczególnego nie zwróciło mojej uwagi i poszłam zapłacić do kasy. Wyszłam ze sklepu i dostrzegłam Nialla, który jak mnie zobaczył to od razu podszedł wyrzucając fajkę.

- Patrz co mam! - pisnął podekscytowany i wcisnął mi przed twarz kilka płyt. Zrobiłam krok do tyłu, po czym spojrzałam na okładki. Billy Joel - Streetlife Serenade, Bruce Springsteen - Born to Run i The Eagles - On the Border.

- Czyli zakupy w muzycznym udane? - zażartowałam. Było po dziesiątej wieczorem, a usłyszeliśmy, że na dzielnicy o nazwie Exarchia w nocy jest bardzo ciekawie. Dużo barów, klubów, a do tego interesujące sklepy, co już zdążyliśmy zauważyć. Przyjazny klimat wprowadzali muzycy stojący na ulicach.

- Zdecydowanie. - pokiwał głową, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam widząc iskierki szczęścia w jego oczach. - Dla ciebie też coś mam. - dodał, a sekundę później wyciągnął za siebie płytę The Jackson 5 - ABC. Pisnęłam i podekscytowana podskoczyłam w miejscu biorąc od niego album. - Zapłaciłem za to wszystko takie grosze, że masakra. Najchętniej bym przesiedział tam jeszcze trzy godziny i powynajdywał inne perełki. - uśmiechnął się szeroko.

- Uważasz, że The Jackson 5, to perełka? - przyłożyłam dłoń do serca, na co od razu prychnął.

- Mówiłem o swoich zespołach, nie twoich. - spojrzał na mnie jak na idiotkę, a ja przewróciłam oczami i otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził. - Tak, tak, wiem, Michael. Może i ten zespół jest kultowy, ponadczasowy, ale nie zrobisz ze mnie fana. - wzruszył ramionami.

- Nawet nie próbuję. - mruknęłam chowając płytę do torebki.

- A ty co kupiłaś? - zapytał zabierając mi komiksy nim zdążyłam je włożyć. - Po jaką cholerę ci komiksy po grecku? - uniósł brwi przeglądając akurat ten o Spider-manie.

- Na pamiątkę, ale Iron Man jest po angielsku! - podekscytowałam się i klasnęłam w dłonie, na co spojrzał na mnie rozbawiony. - Ale ja ci nic nie kupiłam. - mruknęłam czując małe wyrzuty sumienia i aż się odwróciłam, aby spojrzeć na sklep.

- I całe szczęście. - parsknął, po czym zarzucił rękę na moje ramię i przyciągnął do siebie zupełnie tak jakby chciał mnie odwieść od tego pomysłu. Szczerze mówiąc, to po tym co się stało w Barcelonie bałam się, że będzie między nami niezręczne, a te gesty znikną. Jednak ani trochę tak nie było, dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, swobodniej niż kiedykolwiek. Przez myśl mi przeszło, że fajnie byłoby to powtórzyć, ale zaraz szybko ją od siebie odrzuciłam.

- To idziemy do jakiegoś baru? - zapytałam naprawdę to odrzucając. - Mam ochotę się napić. - wzruszyłam ramionami, a on spojrzał na mnie rozbawiony.

- Co księżniczka chce, to księżniczka dostanie. - zakpił, na co walnęłam go z łokcia w żebra powodując, że zaczął się śmiać. Nagle przystanął przy jakimś chłopaku, który miał góra siedemnaście lat i grał na gitarze śpiewając. Miał naprawdę ładny głos, ale za cholerę nie rozumiałam o czym śpiewa. - Znasz angielski? - zapytał Niall, gdy przestał grać. Grajek wyglądał na niepewnego.

It's our paradise and it's our war zone IIWhere stories live. Discover now