A T E N Y
Niedziela, 08 marca 2020
Kate
Prawie pisnęłam z podekscytowania, gdy wśród całej masy komiksów, które wszystkie były wywrócone do góry nogami, znalazłam Iron Mana po angielsku. Był o dziwo w dobrym stanie, rogi gdzieniegdzie pozaginane, ale stwierdziłam, że nieważne ile za niego zapłacę, to i tak biorę. Dla pamiątki zamierzałam również wziąć Spider-mana po grecku. Jeszcze przejrzałam resztę półek, ale nic szczególnego nie zwróciło mojej uwagi i poszłam zapłacić do kasy. Wyszłam ze sklepu i dostrzegłam Nialla, który jak mnie zobaczył to od razu podszedł wyrzucając fajkę.
- Patrz co mam! - pisnął podekscytowany i wcisnął mi przed twarz kilka płyt. Zrobiłam krok do tyłu, po czym spojrzałam na okładki. Billy Joel - Streetlife Serenade, Bruce Springsteen - Born to Run i The Eagles - On the Border.
- Czyli zakupy w muzycznym udane? - zażartowałam. Było po dziesiątej wieczorem, a usłyszeliśmy, że na dzielnicy o nazwie Exarchia w nocy jest bardzo ciekawie. Dużo barów, klubów, a do tego interesujące sklepy, co już zdążyliśmy zauważyć. Przyjazny klimat wprowadzali muzycy stojący na ulicach.
- Zdecydowanie. - pokiwał głową, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam widząc iskierki szczęścia w jego oczach. - Dla ciebie też coś mam. - dodał, a sekundę później wyciągnął za siebie płytę The Jackson 5 - ABC. Pisnęłam i podekscytowana podskoczyłam w miejscu biorąc od niego album. - Zapłaciłem za to wszystko takie grosze, że masakra. Najchętniej bym przesiedział tam jeszcze trzy godziny i powynajdywał inne perełki. - uśmiechnął się szeroko.
- Uważasz, że The Jackson 5, to perełka? - przyłożyłam dłoń do serca, na co od razu prychnął.
- Mówiłem o swoich zespołach, nie twoich. - spojrzał na mnie jak na idiotkę, a ja przewróciłam oczami i otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził. - Tak, tak, wiem, Michael. Może i ten zespół jest kultowy, ponadczasowy, ale nie zrobisz ze mnie fana. - wzruszył ramionami.
- Nawet nie próbuję. - mruknęłam chowając płytę do torebki.
- A ty co kupiłaś? - zapytał zabierając mi komiksy nim zdążyłam je włożyć. - Po jaką cholerę ci komiksy po grecku? - uniósł brwi przeglądając akurat ten o Spider-manie.
- Na pamiątkę, ale Iron Man jest po angielsku! - podekscytowałam się i klasnęłam w dłonie, na co spojrzał na mnie rozbawiony. - Ale ja ci nic nie kupiłam. - mruknęłam czując małe wyrzuty sumienia i aż się odwróciłam, aby spojrzeć na sklep.
- I całe szczęście. - parsknął, po czym zarzucił rękę na moje ramię i przyciągnął do siebie zupełnie tak jakby chciał mnie odwieść od tego pomysłu. Szczerze mówiąc, to po tym co się stało w Barcelonie bałam się, że będzie między nami niezręczne, a te gesty znikną. Jednak ani trochę tak nie było, dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, swobodniej niż kiedykolwiek. Przez myśl mi przeszło, że fajnie byłoby to powtórzyć, ale zaraz szybko ją od siebie odrzuciłam.
- To idziemy do jakiegoś baru? - zapytałam naprawdę to odrzucając. - Mam ochotę się napić. - wzruszyłam ramionami, a on spojrzał na mnie rozbawiony.
- Co księżniczka chce, to księżniczka dostanie. - zakpił, na co walnęłam go z łokcia w żebra powodując, że zaczął się śmiać. Nagle przystanął przy jakimś chłopaku, który miał góra siedemnaście lat i grał na gitarze śpiewając. Miał naprawdę ładny głos, ale za cholerę nie rozumiałam o czym śpiewa. - Znasz angielski? - zapytał Niall, gdy przestał grać. Grajek wyglądał na niepewnego.
YOU ARE READING
It's our paradise and it's our war zone II
Teen FictionKontakt wzrokowy trwający dłużej niż sześć sekund, bez odwrócenia wzroku, czy mrugania, ujawnia żądzę seksu lub morderstwa. © @nhftcp & @vasm4lik1 2019