16.

735 61 10
                                    


Piątek, 05 czerwca 2020

Kate

Zatrzymałam się w pół ruchu zastanawiając po jaką cholerę składam Niallowi pranie. Przecież za każdym razem marudzi, że robię to w zły sposób, bo wtedy robią się jakieś pieprzone zagniecenia. Przez myśl mi nawet nie przeszło, aby je wyprasować, bo wtedy by w ogóle mnie wyśmiał. W sumie nieważne co zrobię w tym domu w kontekście sprzątania, to i tak nie spełniam jego oczekiwań. Nie rozumiem o co mu chodzi, bo pod tym względem nie mogłam sobie nic zarzucić. On nie powinien być producentem muzycznym, czy prezenterem telewizyjnym, tylko sprzątaczką. Idealny zawód dla niego.

Pokręciłam głową odrzucając od siebie te popieprzone myśli, bo serio wariowałam. Nie widziałam Nialla od ponad tygodnia i to trwało jak wieczność. Tym bardziej, że miał wrócić dzisiaj, ale nagrania się przedłużyły i dopiero będzie mógł jutro zjechać.

Dokończyłam składać pranie, po czym ułożyłam je w szafie. Chwyciłam telefon, aby spojrzeć na godzinę i westchnęłam widząc, że jest po dziesiątej wieczorem. Zamiast wykorzystać fakt, że nie ma mojego faceta w mieście, pójść gdzieś i się pobawić, to sprzątam w mieszkaniu. Jestem beznadziejna.

Zmarszczyłam brwi słysząc dźwięk dzwonka, bo raczej nikogo się nie spodziewałam. Skierowałam się w stronę drzwi i byłam jeszcze bardziej zaskoczona, gdy zobaczyłam mojego ojca.

- Co ty tutaj robisz? - zapytałam zdezorientowana. - Coś się stało? - spojrzałam na niego uważnie. Rozumiem jakby przyjechał bez zapowiedzi po południu, ale o tej godzinie?

- Przyjechałem na kawę? - bardziej zapytał niż stwierdził, a ja uniosłam brwi.

- O dwudziestej drugiej? Na kawę? - przepuściłam go w drzwiach zastanawiając się o co chodzi. To było dziwne.

- A to istnieje wyznacznik o której można pić? - oburzył się ściągając buty. - Zasady, czy godziny? - pokręcił głową.

- No dobrze, zrobię ci tą kawę. - spojrzałam na niego sceptycznie, po czym skierowałam się w stronę kuchni. - Gdzie mama? - zapytałam nastawiając wodę w czajniku.

- W dupie to mam. - mruknął, a ja przewróciłam oczami wyciągając kubek z szafki.

- O co się znowu pokłóciliście? - westchnęłam, bo oni tak mieli od zawsze, że potrafili zrobić aferę o najmniejszą pierdołę. Odwróciłam się w jego stronę, gdy odpowiedziało mi milczenie. Siedział przy stole ze spuszczoną głową, a raczej się spodziewałam, że zobaczę jego typową, wkurwioną minę. - Co się stało?

- Rozwodzimy się. - wzruszył ramionami, na co uniosłam zaskoczona brwi. Nie raz słyszałam to zdanie wychodzące z jego ust, ale tym razem brzmiało stanowczo i twardo.

- Ty tak poważnie? - zapytałam siadając obok niego. Westchnęłam, gdy skinął głową. - Dlaczego? - przegryzłam dolną wargę czując narastający niepokój.

- Zdradziła mnie. - powiedział z obojętnością w głosie, a ja pogratulowałam sobie, że usiadłam, bo w tamtej chwili zapadłby mi się grunt pod nogami. - Znowu. - dodał, a ja poczułam jakby ktoś mentalnie dał mi w twarz.

- Co kurwa? - zapytałam prawdopodobnie za ostro. - Jak to znowu? - zacisnęłam usta w wąską linię. Mężczyzna ciężko westchnął i dłońmi przejechał po twarzy.

- Przepraszam, że nic wcześniej ci nie powiedziałem. - pokręcił głową i spojrzał na mnie skruszony. - Doskonale wiesz, że byłaś wpadką, prawdopodobnie, gdyby nie ty, to nie bylibyśmy razem z Anette, ale końcem końców zakochałem się w niej. Ona chyba jednak nie odwzajemniała tego, bo wskoczyła komuś innemu do łóżka. - zaśmiał się bez krzty humoru bawiąc się nerwowo palcami. - I tak powstała twoja siostra. - spojrzał na mnie chcąc zobaczyć moją reakcję, a ja próbowałam pozbierać szczękę z podłogi.

It's our paradise and it's our war zone IIWhere stories live. Discover now