Poniedziałek, 22 czerwca 2020
Niall
- Jeśli sanepid da mi karę za to, że dwójka tych debili nie umie po sobie sprzątać, to ich zabije. - powiedziała sfrustrowana Kate wystukując jakiś rytm na swoim kolanie. - Odtrącę im to z wypłaty. - dodała nerwowo przegryzając dolną wargę. Jakoś piętnaście minut temu dostała telefon od Charliego, że sanepid złożył im wizytę, co mnie trochę wkurzyło. Za pół godziny miałem swoją pierwszą wizytę u psychologa, a Kate miała jechać ze mną, ale przez to musiała być w cukierni.
- Sama się nakręcasz w tym momencie. - pokręciłem głową skręcając w ulicę na której mieścił się lokal. - Będzie dobrze. - dodałem i poklepałem ją po kolanie, a następnie zaparkowałem tuż przed cukiernią.
- Jakby twoi pracownicy byli takimi debilami, to też byś się martwił. - mruknęła odpinając pas.
- To ich zwolnij. - powiedziałem jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie i wzruszyłem ramionami. Szatynka spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Uwielbiam ich. - pokręciła głową, na co westchnąłem pod nosem. Moim zdaniem wprowadzała zbyt przyjacielską atmosferę w pracy, bo przez to nie ma granicy szef-pracownik. Kevin, a tym bardziej Charlie w ogóle jej nie traktują jak pracodawcę, Dylan i Shawn też powoli zaczynali sobie pozwolić. Jedynie Donna, którą zatrudniła kilka dni temu, miała do niej jakikolwiek respekt, co pewnie było kwestią czasu. - Błagam dojedź do tego psychologa, Niall. - powiedziała układając dłoń na moim policzku. - Wszystko będzie dobrze, to tylko człowiek, a na pierwszym spotkaniu nie będziesz musiał od razu opowiadać o całym swoim życiu.
- Ta, wiem, mówiłaś mi już. - mruknąłem przegryzając dolną wargę.
- Jak wrócę, to może wypijemy jakieś wino i zjemy dobrą kolację? - zaproponowała uśmiechając się.
- W sensie randka? - uniosłem brew i mimowolnie na mojej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek.
- Jeśli już proponujesz, to grzechem byłoby odmówić. - westchnęła rozbawiona. - Dobra, lecę, bo Charlie zaraz tam na zawał zejdzie. - dodała, a następnie krótko, lecz czule ucałowała moje usta i wysiadła. Przegryzłem dolną wargę i spojrzałem na Kate, która w tym samym momencie się odwróciła i wystawiła kciuki do góry w moją stronę szczerząc się jak psychopatka. Pokręciłem głową z rozbawieniem, a następnie odjechałem. Z każdą minutą jak byłem coraz bliżej poradni psychologicznej, to jeszcze bardziej się stresowałem. Cały czas powtarzałem sobie w myślach, że przecież nie będzie aż tak źle, to wszystko ma mi pomóc, ale nie umiałem się uspokoić. Myśl, że będę musiał się otworzyć przed kompletnie obcym człowiekiem, który będzie musiał mi jakkolwiek pomóc, przerażała mnie. Miałem wrażenie, że jak tam wejdę, to nie będę w stanie nic z siebie wydusić i będę siedział jak jakiś kretyn. Nie chciałem, żeby jakiś obcy facet mnie oceniał i analizował, co było ironiczne, bo na tym kurwa polega jego praca.
Zatrzymałem się przed poradnią i przełknąłem nerwowo ślinę patrząc na budynek. Chciałem się poruszyć, ale nie umiałem wykonać żadnego ruchu. Dopiero jak wziąłem głęboki wdech, to odpiąłem pas, jednak dalej siedziałem w aucie. Miałem tysiące myśli na minutę i w ogóle nie miałem ich ogarnąć, wszystko we mnie krzyczało, żebym stamtąd odjechał, bo to gówno mi pomoże. Posłuchałem tych wewnętrznych głosików i z szybko bijącym sercem ruszyłem z piskiem opon. Przez całą drogę do domu myślałem tylko i wyłącznie o tym, żeby zakopać się pod kołdrą, a najlepiej zniknąć z powierzchni tego świata. Myśl, że po raz kolejny zawiodłem Kate, bo po prostu stchórzyłem, dobijała mnie i miałem ochotę sobie dać w twarz. Widziałem jaka była dumna ze mnie i jak się cieszyła, że zdecydowałem się na terapię, a oczywiście musiałem wszystko zjebać.
![](https://img.wattpad.com/cover/193814249-288-k922202.jpg)
YOU ARE READING
It's our paradise and it's our war zone II
Teen FictionKontakt wzrokowy trwający dłużej niż sześć sekund, bez odwrócenia wzroku, czy mrugania, ujawnia żądzę seksu lub morderstwa. © @nhftcp & @vasm4lik1 2019