T O K I O
Czwartek, 14 maja 2020
Kate
- Idę do toalety. - usłyszałam głos Nialla, na co skinęłam głową, gdy podnosił się z fotela. Rozejrzałam się po samolocie i cicho westchnęłam uświadamiając sobie, że czeka nas jeszcze dziesięć godzin lotu. Ani trochę nie pocieszało mnie to, że minęły dopiero około dwie. Ten miesiąc naprawdę był cudowny, ale czas był już wracać do domu. Ile można było żyć na walizkach i latać z miejsca do miejsca? Tym bardziej, że miało nas nie być dwa tygodnie, a zniknęliśmy na trzy miesiące. Z Bangkoku polecieliśmy na tajlandzką wyspę Ko Phi Phi, która była rajem na ziemi i po prostu zakochaliśmy się w tym miejscu. Naszym następnym przystankiem była Manila na Filipinach, a nasze wakacje zakończyliśmy w Tokio. Przez cały wyjazd były lepsze i gorsze dni, z Niallem nie raz kłóciliśmy się jak cholera i nie odzywaliśmy się do siebie przez kilka godzin, ale przetrwaliśmy. Najbardziej pocieszające było to, że jego koszmary już się uspokoiły. Nie miał ich tak często, nie były ciężkie i co najważniejsze pozwalał sobie pomóc.
- Dzień dobry. - z rozmyślań wyrwał mnie dziecięcy głosik, na co zamrugałam oczami i spojrzałam na dziewczynkę. Na oko miała pięć lat, wyglądała na uroczą blondyneczkę z brązowymi oczami, a jej różowa koszulka w jakieś wróżki mnie rozczuliła.
- Dzień dobry. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
- Mogę usiąść? - zapytała, a ja skinęłam głową i zgarnęłam bluzę Nialla, którą zostawił na fotelu.
- Ale miejsce mimo wszystko jest zajęte. - powiedziałam, podczas gdy wdrapała się na krzesełko.
- Wiem, ale ja tylko na chwilę. - stwierdziła, a ja pokiwałam głową. - Zna pani tego pana co tutaj siedzi?
- Tak, dlaczego pytasz? - zapytałam unosząc brwi.
- A umówiłby się ze mną na randkę? - jej głosik był nieśmiały, a ja nie wiem, czy byłam bardziej rozbawiona, czy rozczulona. Zastanawiałam się co Niall w sobie takiego ma, że przyciąga do siebie dzieciaki, przecież on ich nawet nie lubi.
- Jest chyba dla ciebie za stary. - zauważyłam uśmiechając się, a ona wzruszyła ramionami.
- Może na mnie poczekać. - stwierdziła jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Mam już sześć lat! - uśmiechnęła się.
- To nie za wcześnie na chodzenie na randki? - zapytałam już nie umiejąc ukryć rozbawienia w głosie. Była urocza.
- Chyba nie. - zmieszała się. W tym samym momencie podszedł do nas Niall, który zmarszczył brwi patrząc na dziewczynkę, a potem spojrzał na mnie.
- Ta młoda dama zaprasza cię na randkę. - powiedziałam rozbawiona, a policzki dziewczynki momentalnie zrobiły się czerwone.
- Chętnie, ale moja dziewczyna chyba będzie zazdrosna. - westchnął, ale było widać, że wewnętrznie ma ubaw. - Ale bardzo mi miło. - uśmiechnął się do niej przyjaźnie.
- Ma pan dziewczynę? - zrobiła smutną minę, a ja przegryzłam dolną wargę próbując się nie śmiać.
- No mam, siedzi obok ciebie. - wskazał na mnie palcem, a blondynka posłała mi smętne spojrzenie.
- Ma pani szczęście. - szepnęła szybko do mojego ucha, a następnie nawet nie patrząc na Nialla zeskoczyła nieporadnie z fotela i przeszła do rzędu obok. Horan usiadł na swoim miejscu, po czym oparł czoło o moje ramię i parsknął cicho śmiechem.
YOU ARE READING
It's our paradise and it's our war zone II
Teen FictionKontakt wzrokowy trwający dłużej niż sześć sekund, bez odwrócenia wzroku, czy mrugania, ujawnia żądzę seksu lub morderstwa. © @nhftcp & @vasm4lik1 2019