Czwartek, 11 czerwca 2020
Niall
Nerwowo przejechałem palcami po włosach, gdy Kate znowu odrzuciła moje połączenie. Spróbowałem jeszcze raz, mimo, że jakiś głosik z tyłu głowy mi podpowiadał, że to bez sensu, bo jakby miała odebrać, to zrobiłby już to na samym początku.
Przegryzłem mocno dolną wargę czując jak serce wali mi cholernie szybko. Wziąłem głęboki wdech czując, że z tych wszystkich nerwów zaczyna brakować mi powietrza w płucach. Chciałem się uspokoić, ale nie mogłem. W głowie cały czas z hukiem odbijało mi się proszenie Kate o powiedzenie jak było, a ja jak ostatni kretyn milczałem. Przez gardło nie umiało mi przejść, że zemdlałem przez zmęczenie, a koszmary nie zniknęły. Tak kurewsko mocno zapętliłem się w tym, żeby nie zranić ją jedną rzeczą i nie patrzyłem na to, że mogę to zrobić czymś innym. Dopiero jak się rozłączyła, uderzyło we mnie to co zrobiłem. Zraniłem ją w jeden z najgorszych sposobów, bo myśli, że ją zdradziłem. Kurwa, nie byłem w stanie spojrzeć na inną kobietę, bo tylko ona dla mnie istniała.
Czując zawroty głowy podszedłem do okna, które otworzyłem na rozcież i rękoma oparłem się o parapet. Mimo, że był początek czerwca, to na dworze panował upał i na samym początku niezbyt mi to pomagało, a wręcz przeciwnie. Brałem głębokie, miarowe wdechy, strałem się oczyścić swój umysł i po dłuższej chwili byłem w stanie znowu jakkolwiek funkcjonować.
Paliłem papierosa i zastanawiałem się co mam zrobić. Czułem jak dalej drżę z tych wszystkich emocji, a pojawiające się myśli w głowie, które mi przypominały co zrobiłem w niczym nie pomogły.
Przejechałem drżącymi dłońmi po twarzy czując jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy bezsilności. Usiadłem na łóżku i zaśmiałem się sam do siebie, bo kurwa, byłem tak cholernie beznadziejny i żałosny. Sam wszystko zjebałem, a teraz siedziałem i ryczałem po jakimś ataku paniki, jakby to cokolwiek miało zmienić. Cholernie się bałem, że Kate po tym wszystkim stwierdzi, że nie ma siły na bycie ze mną. Przecież pierdyliard razy mi powtarzała, żebym poszedł do psychologa, jakby to wszystko miało minąć, to by minęło już dawno, a ja oczywiście wiedziałem swoje. Do tego wszystkiego dochodzi ta sprawa z pieprzonymi zdjęciami i byłem na siebie wściekły, że nie zauważyłem paparazzi i dopuściłem do takiej sytuacji. Mimo wszystko Lexy nie zrobiła nic złego, chciała mi po prostu pomóc, bo mieliśmy bardzo dobry kontakt, ale że zrobili nam zdjęcia w takim, a nie w innym momencie to inna sprawa. Przecież to były kurwa sekundy, bo zaraz ją odepchnąłem.
Pokręciłem głową i przetarłem dłońmi mokre policzki. Nie mogłem siedzieć bezczynnie, po prostu musiałem pojechać do Londynu i wszystko jej wyjaśnić. Pospiesznie zacząłem zbierać swoje rzeczy do walizki i w tym momencie dziękowałem Bogu za mój pedantyzm, ponieważ w pokoju było bardzo czysto, a każdy przedmiot był tam gdzie powinien. W duchu się modliłem, aby szybko był jakiś pociąg z Manchesteru do Londynu. To śmieszne, że akurat musiało się to wszystko stać, wtedy kiedy akurat byłem bez samochodu.
Wyszedłem z pokoju i przyłożyłem kartę do czytnika, aby zamknąć drzwi. Ruszyłem w stronę windy nawet nie patrząc na osobę, która z niej wyszła.
- Gdzie ty idziesz? - usłyszałem głos Nicka i przymknąłem oczy. Ostatnimi czasami był jak wrzód na dupie. - Niall? - położył dłoń na moim ramieniu, na co odwróciłem głowę w drugą stronę.
- Wracam do Londynu. - odpowiedziałem siłując się na obojętny ton głosu, ale to był ten moment w życiu, kiedy nie miałem ochoty udawać, że wszystko gra. Przez ostatnie dwa tygodnie robiłem to każdego dnia, nawet przed samym sobą i po prostu miałem dość. Jednak Grimshaw, to nie była osoba przed którą chciałem się rozpaść.
YOU ARE READING
It's our paradise and it's our war zone II
Teen FictionKontakt wzrokowy trwający dłużej niż sześć sekund, bez odwrócenia wzroku, czy mrugania, ujawnia żądzę seksu lub morderstwa. © @nhftcp & @vasm4lik1 2019