Epilog.

976 53 14
                                    


Epilog nie sprawdzany. 

Niedziela, 6 czerwca 2021

Kate

- Czym ty się tak stresowałaś? - zapytał Niall pocierając kciukiem wierzch mojej dłoni. Przewróciłam oczami widząc rozbawienie wymalowanie na jego twarzy. - Na samej gali jeszcze rozumiem, bo było pełno kamer i w ogóle, nie jesteś przyzwyczajona, ale czym na afterze? - uniósł brwi. Pieprzona gwiazdka.

- No po prostu tyle znanych ludzi, których widzę w telewizji albo słucham ich muzyki, a teraz stali niedaleko mnie, ty znasz ich dużą część, normalnie sobie z nimi rozmawiasz, żartujesz, wszystko. - wypuściłam powietrze z ust nawet na niego nie patrząc. - I chyba do mnie dotarło, że ty też siedzisz w show-biznesie, mimo, że nie raz ludzie podchodzili do ciebie po zdjęcie, gdy byłam obok, a do tego właśnie miałeś swoją pierwszą nominację, co prawda nic nie wygrałeś, ale o mój boże, sam fakt. - pokręciłam głową, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Czułam jak moje ciało wypełnia podekscytowanie, gdy myślałam o tym co się działo w ostatnim czasie. Właśnie szliśmy jedną z ulic w Las Vegas, po tym jak wyszliśmy z after party gali American Music Awards, gdzie Niall miał nominację w kategorii producent roku za piosenkę Alive Sii.

- No właśnie, nic nie wygrałem, więc co za różnica? - zaśmiał się zarzucając rękę na moje ramiona, po czym przyciągnął mnie do swojego boku.

- Oh, nie bądź już taki skromny. - prychnęłam patrząc na niego. - Na afterek pierwszy leciałeś. - posłałam mu wymowne spojrzenie.

- Kate, to był darmowy i kurewsko dobry alkohol, jak mogłem odmówić? - pokręcił głową patrząc na mnie jak na idiotkę. - I sama się napiłaś, więc nie marudź. Gadałaś, żartowałaś, piłaś z samym Justinem Timberlake'm, o mój boże! - zapiszczał teatralnie przykładając dłoń do ust, po czym parsknął śmiechem na całą ulicę.

- Bardziej stałam i piłam drinka obok niego niż z nim. - zakpiłam rozbawiona. - Ze mną tylko się przywitał i to z tobą rozmawiał.

- Bo stałaś i nic nie mówiłaś. - zaśmiał się.

- Nie przesadzaj. - szturchnęłam go łokciem w bok. - To i tak duży progres patrząc na to jak się kilka lat temu zachowywałam przy spotkaniu z Samem. - pokręciłam głową i na samo wspomnienie poczułam jak ogarnia mnie zażenowanie. W tamtej chwili byłam najszczęśliwsza na świecie, ale teraz jak o tym myślałam, to miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zrobiłam z siebie kompletną idiotkę.

- Jak mógłbym zapomnieć o tym, że chciałaś się dowiedzieć, czy zdeklarowany gej umówi się z kobietą na randkę i chciałaś poznać rozmiar jego penisa? - zaszydził, po czym się głośno roześmiał prawdopodobnie to sobie przypominając. To szalone jak wszystko się zmieniło w ciągu tych kilku lat. Wtedy byłam cholernie zaskoczona, że Niall coś takiego dla mnie zrobił, a teraz kompletnie mnie to nie dziwiło.

- Dalej bym chciała wiedzieć. - westchnęłam udając rozmarzoną, a sekundę później oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

- Próbujesz właśnie mi dać do zrozumienia, że mój ci nie wystarcza? - uniósł brew, gdy tylko się uspokoiliśmy.

- Myślałam, że już nie zrozumiesz aluzji. - poklepałam go po policzku uśmiechając się kpiąco.

- To dlaczego przyjęłaś oświadczyny? - zapytał oblizując usta, ale po jego twarzy krążył głupi uśmiech, jednak starał się to ukryć.

- Bo spodobał mi pierścionek. - powiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. - Wygląda na drogi, ile za niego dałeś? - zapytałam i automatycznie spojrzałam na moją dłoń. Na serdecznym palcu znajdował się złoty pierścionek z goździkiem, a w listkach mieniły się malutkie diamenciki. Byłam w nim zakochana, ale jak sobie tylko myślałam o jego wartości, to coś mi się nieprzyjemnie przelewało w środku. Jednak, gdy tylko przypomniałam sobie o samych zaręczynach, to automatycznie się rozpływam.

It's our paradise and it's our war zone IIWhere stories live. Discover now