***
Just need attention
There's no help for it
I have my people by my side,
I'm happy to love my people
***
- Słyszysz?
Jego szept wypełnił ciszę panującą w pokoju. Czuł, że przytłacza go brak jakichkolwiek odgłosów i pośrednio wpływało to na jego bezsenność. Nie słyszał nawet oddechu JiMina, który leżał obok. Jakby ktoś wyłączył mu całkowicie słuch. Nie był nawet pewien czy mu odpowiedział, więc zapytał ponownie z wyczuwalną nutą niepokoju.
- Co mam słyszeć? – delikatny, zaspany głos JiMina dotarł do jego uszu. Przyjaciel był tak blisko, że miał wrażenie, że zamieszkał w jego lewym uchu. Jego przedramię bezwiednie wylądowało na brzuchu JungKooka. Nie mógł powstrzymać odruchu spięcia mięśni.
W zasadzie sam prosił o towarzystwo. Nie chciał już wracać na dół, liczył na spokojny sen, który nie przychodził. Czyżby stresował się obecnością JiMina? A może to myśl z tyłu głowy, że w szufladzie nie ma już broni, nie pozwalała mu zasnąć.
Gdyby NamJoon nie okazał się takim kutasem, poprosił by jego. W końcu jego rozbudowane mięśnie i umiejętności zdobyte w wojsku na więcej by się zdały w przypadku ewentualnego spotkania z sasaengiem, niż delikatne ciało tancerza. Sam JungKook jeszcze pamiętał co nie co z czasów, gdy trenował Taekwondo, ale pistolet był jego najskuteczniejszą bronią. Gdyby mógł załatwić kolejną... Ale teraz nie wiedział, czy znów może zaufać tamtej osobie.
- Jungoo – na słowa przyjaciela, brunet przekręcił głowę w lewo, dostrzegając w ciemności błyszczące oczy JiMina. – Co miałem słyszeć?
- Ah, nic... wydawało mi się, że coś jest za oknem, ale musiało mi się przesłyszeć.
- Proszę, nie myśl o tym. - dłoń JiMina z napiętego brzucha przyjaciela powędrowała w górę, dotykając pełną dłonią chłodnego policzka JungKooka. Zmusił tym ruchem do spojrzenia w oczy na dłużej. – Nie patrz w tamtą stronę i zaśnijmy razem, dobrze?
Patrzyli tak na siebie dobre kilkanaście minut, w ciągu których Maknae poczuł sporą mieszankę uczuć. I może to miarowy oddech przyjaciela, może delikatne gładzenie po twarzy, a może pewność i troska w oczach JiMina, sprawiły że jego oczy stały się ciężkie i po chwili całkowicie się zamknęły.
***
Czuł jak burczy mu w brzuchu, gdy ubrany w szare dresy pojawił się piętro niżej, wodzony zapachem porannej zupy. Gdyby nie głód, wydostał by się przez okno w pokoju, za którym ukształtowanie dachu dawało idealną drogę ucieczki przed NamJoonem i jego złowrogim spojrzeniem.
Przy stole w jadalni siedzieli już wszyscy i rozpoczynali śniadanie. Nikt nie śmiał odezwać się beztroskim tonem, mając wciąż w pamięci co wydarzyło się wieczorem. JungKook usiadł koło JiMina, który wciąż próbował być jego wsparciem duchowym. W jego oczach widział ciepło i mimo, że wiedział, że blondyn nie popiera posiadania broni w dormie, czuł duże zrozumienie.
- Ponieważ wczorajsze wydarzenie wpłynęło na mój pobyt tutaj, chcę przegadać z Wami sprawę. – NamJoon przerwał ciszę i jak na lidera przystało, podjął niewygodny temat – Proszę, wspierajcie się i pomagajcie sobie. Jeśli sprawa tego wymaga, zgłaszajcie do menagera wszelkie obawy i niepokoje. Dobrze wiemy, jak wygląda obecnie nasze życie i rozumiem obawy JungKooka. Glock w dormie to jednak niebezpieczne rozwiązanie, zwłaszcza gdy nie przeszło się treningu obsługi broni palnej.
- Może młodzi powinni przejść takie szkolenie? – zamruczał YoonGi, który siedział najbliżej lidera.
- Nie ma takiej potrzeby, chłopaki zaraz idą do woja. Reszta już tam była i wiecie, że dają tam nam broń.
CZYTASZ
Overdrive [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction„Zostałeś Ty" brzmiało mu w uszach, jak gdyby słowa hyunga odbijały się o morskie fale i wracały, nakładając się na siebie. Dispatch do tej pory traktował JungKooka jak zostawiony na później deser. Był jednym z najpopularniejszych członków zespołu...