I

516 7 20
                                    


Ciepłe, wręcz lepkie, powietrze znad Pacyfiku dęło w stronę lądu, porośniętego różnej wielkości palmami. Tworzyły one swego rodzaju naturalny szałas, przez ściany którego docierały mocne podmuchy morskiej bryzy. Szum morza i sztywnych liści palmowych, ocierających się o siebie, skutecznie zagłuszał jakiekolwiek dźwięki, dobiegające z hotelowej restauracji na parterze. Ocean był na wyciągnięcie ręki, chociaż ginął w czarnej toni nocy.

Reflektory, zainstalowane przed hotelowym wejściem na plażę, oświetlały okolicę w barwach kobaltu i magenty. Na białych sofach, wystawionych na zewnątrz, nikt nie siedział. Przybierający na sile wiatr skutecznie odstraszał hotelowych gości do nocnego relaksu na świeżym powietrzu.

Chociaż ubrane miał skórzane sandały, wciąż czuł wilgotny piach, który lepił mu się do stóp. Nie lubił uczucia wbijających się mikrokamyczków w skórę. Piach zdawał się być wszędzie. Nawet w jego gęstych, kruczoczarnych włosach.

- Zdajesz sobie sprawę co to oznacza? – SeokJin przechylił głowę i spojrzał ze współczuciem na młodszego przyjaciela, ubranego w lniane, jasne spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami– Dispatch ma teraz zielone światło. Musisz uważać.

JungKook spojrzał prosto w czekoladowe oczy najstarszego z członków zespołu. Mimo, że zawsze podziwiał jego urodę i uważał go za najprzystojniejszego wśród Bangtanów, wydawało mu się, że odkąd zaręczył się z EunSang jego poziom bycia przystojnym wystrzelił w kosmos.

- Czemu tylko ja mam uważać? Jest nas siódemka...

- Mnie zostawią w spokoju, będą pisać artykuły o naszych przygotowaniach do ślubu. O sukienkach i tortach...

JungKook kiwnął głową ze zrozumieniem. To było logiczne, EunSang była córką prezesa Dispatch, który nie pozwolił by na skrzywdzenie jego oczka w głowie. Do tej pory to dzięki ich związkowi cały zespół miał względny spokój i mógł w granicach przyzwoitości spotykać się z innymi kobietami. Parasol Dispatch'a chronił EunSang, jednocześnie kryjąc życie towarzyskie najpopularniejszej grupy w Korei.

- A reszta... - kontynuował SeokJin – YoonGi nie jest nikim zainteresowany, NamJoon i HoSeok są w wojsku, a JiMin i TaeHyung zaraz do niego trafią. Zostałeś Ty.

„Zostałeś Ty" brzmiało mu w uszach, jak gdyby słowa hyunga odbijały się o morskie fale i wracały, nakładając się na siebie. Dispatch do tej pory traktował JungKooka jak zostawiony na później deser. Był jednym z najpopularniejszych członków zespołu, zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że jakikolwiek skandal z jego udziałem to odroczony sukces plotkarskiego magazynu.

„To dlatego zwiększyli ochronę na dzisiejsze spotkanie..." , rozmyślał piosenkarz, którego wcześniej zdziwiła liczba ochroniarzy, która poleciała z nimi do USA. EunSang była zachwycona, gdy razem z Jinem wyszła przez rozsuwane, szklane drzwi na lotnisku w Los Angeles. Oczywiście to stylistki zadbały o jej wizerunek ułożonej i eleganckiej Koreanki. To był pierwszy raz gdy pokazali się razem publicznie.

JungKook miał nieodparte wrażenie, że mimo skrępowania, podobało się jej to zainteresowanie mediów i fanów, którym wytwórnia nie dała za wiele pola na spekulacje. Jeszcze przed lądowaniem w LAX, BigHit wystosował oświadczenie o zaręczynach, w którym informował o czystej i niewinnej miłości. ARMY zdawały się być wyrozumiałe. Zapewne wpływ na to miał wiek Seokjina, jego pozycja w grupie i odbyta służba wojskowa. W zasadzie każdy już oczekiwał na jego stabilizację.

- Zostałem ja. – powtórzył, spoglądając na swoje stopy, grzęznące w piasku – I dlatego chcecie mnie wysłać do woja...

- Młody, dwa lata miną niepostrzeżenie. Nie znikniemy z tabloidów, o to się nie martw... - Jin schwycił spięte ramię JungKooka w geście pokrzepienia - Pamiętaj, że za rok wraca NamJoon i HoSeok. Yoonjiny przetrzymają wszystko, pamiętaj!

Overdrive [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz