XXI

109 5 39
                                    

***

No fair
You really know how to make me cry
When you gimme those ocean eyes
I'm scared
I've never fallen from quite this high
Falling into your ocean eyes
Those ocean eyes

***

Ciężkie, ciepłe powietrze osiadało na kafelkach i lustrach, w których trudno byłoby się przejrzeć. Para wodna unosiła się wszędzie, utrudniając swobodne oddychanie.

JungKook pospiesznie wycierał się po kąpieli, stojąc nago przed jednym z zaparowanych luster. Mokre włosy zaczesał do tyłu, by nie przeszkadzały w ubieraniu się. Spieszył się na zajęcia wokalne, które ostatnio zaniedbywał. Po ostatniej wizycie w studio poczuł, że przyda mu się trochę wokalnego treningu.

- Co robisz wieczorem? – usłyszał znajomy głos SeokJina, który dopiero co wyszedł z pod prysznica. – Masz jakieś plany?

Maknae spojrzał w stronę najstarszego z Bangtanów. Zawsze podziwiał ciało SeokJina. Szerokie ramiona, wąska talia, zarys mięśni... Teraz doskonale je widział, tak jak matka natura go stworzyła. Nie mógł narzekać na własne, ale zawsze marzył o proporcjach hyunga.

- W zasadzie nie, a masz coś do zaproponowania?

- EunSang wyleciała do USA i się trochę nudzę wieczorami... - najstarszy Bangtan pospiesznie zaczął się ubierać, nakładając dresowe szorty i t-shirt na niedbale wytarte ciało. Ciuchy zaczęły lepić się do ciała, na co nie zwracał zbytniej uwagi. – Jeśli reszta będzie chciała, to też zabierz ich ze sobą.

JungKook przytaknął, wiedząc kto równie chętnie odwiedzi SeokJina w jego opustoszałej posiadłości.

***

- Siemaaa! – uśmiechnięta twarz SeokJina przywitała ich od progu. Dotychczas zatrudniona służba otrzymała kilka dni wolnych, które idol ustalił za plecami swojej żony. Chciał w pełni delektować się zupełną swobodą i spokojem. Nie przewidział jak bardzo był przyzwyczajony do towarzystwa przez tyle lat. Pierw zespół, potem wojsko... – Fajnie, że przyszliście. Idziemy do ogrodu, więc nie ściągajcie butów.

SeokJin wpuścił do środka dwoje ubranych na czarno idoli, którzy wyglądali teraz niemal identycznie. Zdradzała ich jednak różnica wzrostu, sylwetki i sposób chodzenia.

JungKook i YoonGi podążyli za kołyszącymi się plecami SeokJina, który z każdym krokiem szurał markowymi klapkami po jasnej, marmurowej posadce.

Długi korytarz prowadził wprost z drzwi wejściowych do znajdujących się na przeciwko drzwi, za którymi widniał średniej wielkości ogród, ogrodzony wysokim, drewnianym parkanem. Sam ogród był skromny. Kilka kolorowych rabat z kwiatami i masywny komplet meblowy na przystrzyżonej trawie. W kącie stał stalowy grill, na którym SeokJin często piekł steki i owoce morza.

- Soju? Whisky? – gospodarz wskazał palcem kolejno na JungKooka i YoonGiego, utrzymując pytającą minę. Oboje kiwnęli głowami. – Aiishh, jak ja mam pić, by obu dotrzymać towarzystwa?

- Bierz soju, ja chętnie napiję się whisky po całym dniu w studio... - YoonGi wzruszył ramionami i usadowił się na szerokim fotelu ogrodowym. Miękkie poduszki zdawały się połykać jego smukłe ciało.

Po chwili dołączyli do niego SeokJin i JungKook , stawiając na stoliku butelki z alkoholem, szklane kieliszki i półmiski z upieczonym przez gospodarza mięsem.

- Przywiozłem ze sobą dodatki. – Maknae wrócił do kuchni, z której przyniósł tace pełne smakołyków. – Ciotka mojego kolegi je zrobiła.

- Żarcie od prawdziwe Ahjumy zawsze smakuje najlepiej... - YoonGi poprawił się na fotelu, spoglądając na małe miseczki, w których znajdowało się kimchi, wodorosty, marynowane warzywa. Nie zabrakło również zamykanych metalowych miseczek z ryżem. – Muszę się kiedyś wybrać do Daegu, do mamy...

Overdrive [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz