Nie było już co się okłamywać. Poprawiłem oprawki i z westchnięciem podszedłem do drzwi kompletnie mokry. Padało, a ja oczywiście zapomniałem zabrać ze sobą parasolkę, aby się osłonić, ale wcześniej nie zanosiło się deszcz.
Pokrywa otworzyła się zanim zadzwoniłem dzwonkiem, jednak byłem do tego przyzwyczajony. Stojący przede mną mężczyzna poprawił nerwowo czarne, miękkie włosy i odsunął się od razu, abym mógł przejść. Obdarowałem go obojętnym spojrzeniem i wszedłem nic nie mówiąc.
Strzepałem wodę z moich kosmyków i zdjąłem przemoczone trampki. Było mi zimno, ale nie miałem zamiaru powiedzieć tego Zayn'owi.
Nie byłem tu dla niego, tylko dla Zahira.
Ubrany w różowe spodnie od garnituru, białą koszulę, poprawiał czarne spinki od mankietów. Jego buty były eleganckie, włosy idealnie ułożone, a kilkudniowy zarost zrobi jego wyraźną szczękę. Odrzuciłem od siebie chęć muśnięcia wargami jego skóry i stanąłem przed nim z założonym na klatce piersiowej ramionami.
— Gdzie jest Zahir? — spytałem niemiło, a brunet skrzywił się na sposób, w jaki brzmiał mój ton.
— Jesteś zły. — Nie powiedział na moje pytanie, na co wywróciłem oczami.
— Wydaje ci się. Przyszedłem pilnować twojego syna, nie chcę cię zatrzymywać — dałem nacisk na słowo 'twojego', aby go trochę zdenerwować. Zmarszczył brwi, pomiędzy którymi uformowała się zmarszczka. Miałem ochotę wytknąć mu język, ale nie chciałem się pogrążać, tylko go poirytować.
Wypuścił powietrze nosem i przymknął na chwilę oczy. Widziałem dokładnie, że się nad czymś zastanawia, ale ostatecznie chwycił z wieszaka marynarkę, takiego samego koloru co jego spodnie i ruszył w kierunku drzwi, a jego kroki rozchodziły się po przedpokoju.
— Wrócę za cztery godziny, do tego czasu Zahir ma poćwiczyć grę na pianinie, gdybyś potrzebował pomocy, Pauline jest w swoim pokoju — powiedział trzymając klamkę, a następnie wyszedł.
Odetchnąłem i wszedłem do salonu, aby zobaczyć, że nic się nie zmieniło. Na środku stała narożna kanapa, obok fotel. Stolik kawowy miał swoje miejsce tuż obok, na miękkim, szarym dywanie. Na ścianie naprzeciwko narożnika stały po dwóch stronach szafy ze szklanymi półkami, a na środku wisiał ogromny telewizor, na którym aktualnie był zatrzymany jakiś film.
Zerknąłem przez okno tarasowe i zobaczyłem mocno padający deszcz. Uderzał w szybę coraz mocniej i nie podobało mi się to, bo wyglądało, jakby zaraz miała się rozpętać porządna burza.
— Tatuś się boi.
Podskoczyłem przestraszony i przyłożyłem dłoń do klatki piersiowej w miejscu, gdzie jest serce i starałem się wyrównać pędzący oddech.
— Zahir, proszę, nie strasz mnie tak — sapnąłem i powoli podszedłem do chłopca, który od razu przytulił się do mojej nogi, mocno ją ściskając. Bawiłem się jego czarnymi włosami, które były naprawdę miękkie jak włosy jego ojca, ale to było oczywiste, skoro był synem Malika.
— Tęskniłem — wymruczał w moje spodnie i uśmiechnąłem się szeroko. Chociaż on potrafił to przyznać.
— Ja za tobą też, urwisie — zaśmiałem się i po chwili odsunął się, aby spojrzeć w moje oczy. Jego czekoladowe tęczówki wpatrywały się we mnie z zagadką, jakby coś mu nie pasowało, ale ostatecznie znów się przytulił.
— Pamiętasz? Obiecałeś, że nie odejdziesz i ja cały czas widziałem, że ty wrócisz i wróciłeś. Umiesz dotrzymywać obietnic — powiedział, rysując wzorki na mojej koszulce. Momentalnie poczułem zimny pot i przełknąłem za głośno ślinę.
![](https://img.wattpad.com/cover/190421256-288-k386285.jpg)
CZYTASZ
Defect of vision I&II | Ziallam ZAWIESZONE
FanfictionZAWIESZONE •Ziallam | abo• Czy potrafisz sprawić, że poczuję się jak w domu? ©'Defect of vision' - I_am_Teenage, 2019 (zakończone) ©'Home' - I_am_Teenage, 2020 (zawieszone) PROWADZONA KOREKTA