Nie zostawie Cię Kai - GreenFlame

1.7K 78 27
                                    

Halo? Czy ktoś mnie tu słyszy?

Kai? Jesteś to? Ktokolwiek?

Nie wiem gdzie jestem... Pomocy!

Czerń to wszystko co widzę. Pik-Pik. Ten dźwięk zaczyna mnie wkurzać...

***

- Lloyd - mówię, a z moich oczu zaczynają płynąć łzy -Przepraszam... jestem takim debilem... czemu pozwoliłem ci tak cierpieć? Dlaczego nigdy nie słyszałem twojego szlochu w nocy? A przecież tak często nie potrafiłem spać. Może i byliśmy razem... Ale wcześniej to było tylko dla zabawy... Ale gdy zobaczyłem cię... w łazience... z żyletką w ręce. Tam było tyle krwi...T-twojej krwi... ja n-nie potrafiłem na to patrzeć. Pewnie gdyby nie Z-zane i Cole nie byłoby Cię tutaj... L-loyd... p-przepraszam... naprawdę b-byłem d-debilem.... - pod koniec jego głos się załamał. Rozpłakał się na dobre - Tak bardzo Cię przepraszam Lloyd...

Tak było przez całe trzy miesiące. Kai przychodził do szpitala. Przepraszał. Miał nadzieję że blondyn się obudzi. Jednak za każdym razem było tak samo.

Jednak pewnego dnia stało się coś niezwykłego a zarazem strasznego.

Kai jak zwykle przyszedł do szpitala. Wszedł do sali w której był Lloyd i usiadł na krzesełku.

- Cześć Lloyd - zaczyna - to znowu ja... - tak wiem przychodzę tu codziennie i pewnie cię zanudzam, o ile mnie słyszysz - zaśmiał się nerwowo - pamiętasz ile razy mówiliśmy że Cole i Jay będą razem? Dziś w końcu Cole wyznał miłość Jay'owi! - powiedział radośnie - nadal nie mogę u wieżyc że się na to odważył...! To było takie słodkie że nawet zrobiłem zdjęcie jak się całują - oznajmił - nadal czekam na to byś się obudził mój liptonku... i nie tylko ja.. Cały świat czeka!

Kai zrobił przerwę. Złapał Lloyd'a za Jego drobną, ziemną dłoń po czym zamknął ją w swoim uścisku

- Przepraszam Lloyd... ja naprawdę przepraszam... - po raz kolejny w Jego oczach pojawiły się łzy - naprawdę nie doceniałem co mam w swoich ramionach. Byłeś wspaniały, a ja tego nie doceniałem. Ile razy wróciłem do domu pijany? Zawsze mi wybaczałeś... Ile razy cię zdradziłem? Nigdy nie miałeś mi tego za złe. Wybaczałeś, kochałeś. Jednak to cię wykończało... ja cię wykończyłem... Przepraszam Lloyd.... Kocham Cię... proszę wróć do mnie...

Kai zamknął oczy. Jadnak po chwili stało się coś złego.

Usłyszał długie piiiiik. Spojrzał na monitor który sprawdzał stan życia blondyna. Na monitorze widniała długa kreska.

- Proszę pana o wyjście - powiedziała wchodząca do środka pielęgniarka.

- Ale Lloyd - zaczął Kai, ale został brutalnie wypchnięty zza salę.

Szybko wyjął swój telefon i zadzwonił po resztę ninja.

- Kai co jest? - usłyszał głos Cola w telefonie

- Jedzcie do szpitala - powiedział załamującym się głosem

- Co jest? O co chodzi? - zapytał zdziwiony

- Lloyd - zaczął jednak przerwał. Te słowa nie mogły przejść przez gardło - on chyba umiera...

- CO?! JUŻ TAM JEDZIEMY! - krzyknął po czym rozłączył się

Kai siedział spanikowany przed salą . Kompletnie nie wiedział co tam się dzieje. Miał coraz gorsze przeczucia...

- Kai! - usłyszał głos siostry. Spojrzał w ich kierunku

- I co z nim? - zapytał Jay

- Nie wiem - odpowiedział - reanimują go...

- Mam nadzieje że uda im się - szepnął Zane

Siedzieli pod sala jeszcze kilka minut. Po chwili ze środka wyszedł lekarz ze smutnym wyrazem twarzy.

- Doktorze i co? - zapytał Ka wstając

- Niestety, ale Lloyd Garmadon nie żyje - odpowiedział ze smutkiem w głosie...

Serce Kai'a stanęło. Nie to nie prawda! On kłamie!

- Czy można się z Nim pożegnać? - zapytał Cole. Po jego jak i policzkach reszty leciały łzy

- Oczywiście zapraszam - odparł.

Na samym początku weszli wszyscy po za mistrzem ognia. On sam chciał się z Nim pożegnać.

Gdy wyszli do środka sali wszedł Kai. Na łóżku przed nim leżał blondwłosa anioł. Cud, a nie człowiek.

- Lloyd... Przepraszam... wiem że pewnie mi nie wybaczysz... jesteś teraz już aniołem... pewnie w lepszym miejscu. Zasługujesz na kogoś lepszego. Ale trafiłeś na mnie... Głupiego dupka myślącego tylko o sobie... - przerwał, po czym zaczął szlochać - p-proszę nie z-zostawiaj m-mnie... Lloyd! - popłakał się na dobre... - Przepraszam Lloyd... - brunet położył głowę na łóżku.

Jednak po chwili poczuł... poczuł jak ktoś go głaszcze po włosach. Szybko spojrzał na Lloyd'a. Jego zielone oczy patrzyła na Niego z miłością.

- Nie mam zamiaru Cię zostawić Kai - oznajmił

One Shoty - Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz