21 lipiec 2018
Słyszeliście kiedyś o czymś takim jak firmowe wakacje? Ja nie, ale uwierzcie że właśnie na takich jestem. Jesteśmy tu w 30 osób wszyscy na co dzień pracujemy razem, widujemy się codziennie i na dodatek jesteśmy razem na wakacjach. To trochę dziwne ale Shawn pewnego południa wpadł na pomysł żeby polecieć razem na jakąś wyspę na tydzień, wszyscy razem. Każdy dołożył się 1/3 ceny i wykupiliśmy razem ofertę na Korsykę. Nigdy tu nie byłam, ale po dwóch cudownych dniach mogę stwierdzić że to cudowne miejsce.
Właśnie idę na hotelowy basen ubrana w zwiewną sukienkę i czarny kostium kąpielowy. Tak właściwie nie robię tutaj dosłownie nic. Leżę, opalam się i pływam. No i czasami wypije sbie jakiegoś drinka...
-Cześć -Znajomy brunet podbiegł do mnie w szortach
-Heej -powiedziałam cicho u spokojnie
-Jakie plany na dziś?
-To co codziennie, opalanie leżenie i pływanie -mruknęłam
-Chodźmy ma miasto, kupimy sobie jakieś pamiątki, zrobimy zdjęcia -Powiedział przekonując mnie do zmienienia planów
-W sumie to nie taki zły pomysł, ale wyjdziemy jakoś o 15, za dwie godzinki. Chodźmy się teraz poopalać -Złapałam go za rękę i pobiegłam w stronę wody.
****
Poprawiłam jeszcze tylko rzęsy i odeszłam od lustra. Schowałam wszystkie kosmetyki do kosmetyczki i odłożyłam ją na komodę. Przeczesałam jeszcze włosy i spakowałam szczotkę do torebki. Ubrana w sprane jeansy z wysokim stanem i biały koronkowy, przylegający Top oraz z torebka zamknęłam drzwi upewniając się ze mam kartę w torebce. Udałam się do recepcji gdzie czekał już na mnie Shawn
-Idziemy na pieszo prawda? -powiedziałam
-Taak mamy z 300m tylko do przejścia. Ładnie wyglądasz -powiedział drapiąc się po karku
-Dzięki ty tez -uśmiechnęłam się
-Andrew mówił ze jak przejdziemy przez plaże i będzie to drugie wyjście to musimy nim wyjść i iść prosto a dalej damy sobie radę -spojrzał czy nic nie jedzie i przeszliśmy przez ulice
-miejmy nadzieje ze się nie zgubimy -zaśmiałam się
***
-Ja biorę truskawkowego -Powiedziałam pani za ladą
-Ja poproszę czekoladowego -Shawn wskazał na lody
Kobieta podała nam gałki i odeszliśmy od stoiska. Tu jest niesamowicie. Lampki wiszące nad nami, piaszczyste budynki i ciepły wiatr. Byliśmy już na kolacji i aktualnie idziemy w stronę fontann. Usiądziemy na ławce i pogadamy, a później idziemy plażą do domu -taki jest plan
-Myślisz ze będzie tam dużo ludzi? -Wskazałam na mieniącą się na kolorowo wystrzegającą wodę.
-Może, ale co z tego. Ważne że jesteśmy tu razem -Powiedział wchodząc w alejkę prowadząca w ich stronę
-Sugerujesz coś -Zapytałam śmiejąc się
-No jasne ze nie. To miało zabrzmieć poetycko rozumiesz? -Również zaczął się śmiać
Usiedliśmy na ławce i siedzieliśmy po cichu wpatrzeni w wodę. Mogłabym spędzać tak każdy wieczór.
-A tak właściwe to kiedy lecisz do rodziców? -Chłopak dalej obserwował pokaz
-Jak na razie nie mam czasu, a po za tym nie chce mi się tłuc samolotem, potem autem i tak dalej. Myślę że zjawię się tam dopiero na święta -Wzruszyłam ramionami
-Wooo.. ja tam nawet na wyjeździe do NY już tęsknie za swoimi. Mimo to że nie widuje się z nimi codziennie to i tak bycie ''Na miejscu'' zawsze jest lepsze -Zdziwił się
-Uwierz że ja po mieszkaniu 20 lat z 4 dzieci mam ich po części dość, ty masz tylko siostrę a to kompletnie inna bajka -Pokręciłam głową
-Zamieszkanie w Toronto to w pewnym sensie odwyk -Stwierdziłam
-Odwyki nie trwają całe życie, więc nie mów że zostawisz mnie później
-O to się nie martw, lubię tę prace i nie zamierzam się zwalniać -Uśmiechnęłam się
-Chodź już powoli w stronę plaży bo już po 1 w nocy -Wstałam z ławki
Ruszyliśmy w stronę alejki wypełnionej latarniami, dokładnie tej która prowadzi nad wodę. Myślałam właściwe o wszystkim. Może to trochę głupie ale boje się tej trasy koncertowej, to będzie niezle zamieszanie. Wyobrażacie sobie 20 tysięcy osób które przyszło tutaj ze względu na jednego chłopaka z gitara i cudnym głosem. To serio niesamowite. Ta praca to nie praca a przygoda, mam wrażenie ze jestem w jakimś innym świecie gdzie wszystko jest lepsze
-Jak tam z Hailey -Zapytałam nieśmiało
-Nie mów mi nic nawet, to skończony rozdział -Zesmutniał
-Co się stało, przecież między wami było tak fajnie
-Prosto w twarz powiedziała mi ze byłem tylko rozrywką -Powiedział szybko
-W życiu bym się po niej tego nie spodziewała, wydawała się miła -Stwierdziłam
-Była taka, tyle że mój wieczny rywal z przerwa w karierze jej potrzebował...
-Justin....
-Mówiła że są tylko przyjaciółmi, jak można tak postąpić Boże...-dodałam po chwili
-Nie wiem, z resztą już się nad tym nie użalam. Teraz priorytet to trasa koncertowa
***
Pożegnałam się z Shawnem i weszłam do swojego pokoju, zdjęłam ubrania i ubrałam się w piżamę. Po tym spacerku nie mam nawet siły się umyć. Podeszłam do lustra i wyciągnęłam płyn micelarny oraz kilka wacików. Zmyłam swój lekki makijaż i posmarowałam swoją twarz kremem. Położyłam się na łóżku i nie wiem kiedy usnęłam.
***
Krótszy ale serio mam zamiesznie w życiu
Wybaczcie
Buźka
![](https://img.wattpad.com/cover/195994466-288-k673713.jpg)
CZYTASZ
Right hand / Shawn Mendes
Fanfic20 letnia Clara wyprowadza się z rodzinnego miasta do Toronto. Po prostu kupuje tam mieszkanie pakuje walizkę i wylatuje kompetnie sama. Nie umie za dużo, ma średnie wykształcenie. Rejestruje się na stronie wysyłając internetowe cv i czeka na telefo...