*musze trochę to spolszczyć wybaczcie pls
***
Niestety albo i stety Shawn zaprosił mnie na wigilie do siebie. To chyba lepsze niż leżenie w łóżku? Wczoraj zamiast odpoczywać jeździłam cały dzień po sklepach i kupowałam prezenty oraz cokolwiek do ubrania bo nie mam tutaj jeszcze aż tak eleganckich ubrań. Właśnie wyszłam spod prysznica i wysuszyłam włosy. Loki czy proste? Postawiłam na proste i w ten oto sposób spędziłam pół godziny prostując je dokładnie. Usiadłam przy stole na którym leżały wszystkie moje kosmetyki. Trzeba się odpicować bo w końcu idę w gości...Nałożyłam krem a zaraz po nim bazę pod podkład. Odczekałam chwile aż się wchłonie i nałożyłam podkład. Następnie korektor, puder wykonturowałam się i nałożyłam rozświetlacz. Na oczy nałożyłam cienie wpadające w brąz i złoty w kącik oka. Rzęsy tylko pomalowałam a na usta nałożyłam czerwoną pomadkę. Mam pół godziny, cholera dlaczego ten czas tak szybko leci. Rozebrałam się z dresu i założyłam sukienkę w kwiatki, granatową (macie ją na zdjęciu w mediach, kliknijcie) założyłam bransoletkę oraz kolczyki, drobne również złote. Na nogi wsunęłam granatowe szpilki. Dałam trochę rozświetlacza na dekolt i nogi po czym stanęłam w lustrze i się uśmiechnęłam. Wyglądam cudnie.
Zadzwonił telefon a na nim wyświetlił się numer Shawna.
-Już schodzę moment -Odebrałam i powiedziałam
Wzięłam płaszcz do ręki. Zgarnęłam granatową kopertówkę wypełniona moimi rzeczami i prezent dla Shawna po czym zamknęłam mieszkanie i zjechałam winda na dół. Całe szczęście ze rzeczy na jutrzejszy wyjazd i wszystkie prezenty są w aucie chłopaka bo i inaczej nie zabrałabym się przez te szpilki
Widziałam go już w garniturze ale teraz wyglądał o wiele lepiej. Nieułożone włosy, granatowa koszula w malutkie białe kropki, czarne spodnie i jakieś eleganckie buty. Wow
-Żyjesz? -Usłyszałam
-T-tak sorka, możemy jechać -zamknęłam okno bo zrobiło mi się zimno
-Ładnie wyglądasz -Spojrzał na mnie
-Dziękuje, ty tez -Uśmiechnęłam się
-Jesteś przygotowana na zjazd całej mojej rodziny z każdej części świata u mnie w domu? -Zapytał śmiejąc się
-Chyba tak, ile tam będzie osób? -zmniejszyłam głośność radia
-No z 30 + dzieci - Powiedział
-No to nieźle -stanęliśmy pod domem
Wysiadłam z samochodu i poszłam do bagażnika, otworzyłam go i zobaczyłam miliony torebek i pudełek. Odnalazłam wzrokiem średnią kartonową torbę w której są upominki ode mnie. Ja nie znając nikogo oprócz rodziców Shawna i jego siostry poprosiłam chłopaka żeby kupił odpowiednia ilość czekolad. Co innego mogłam wymyślić? Wrzuciłam do tej większej torby prezent dla Shawna i stanęłam przed domem czekając na chłopaka.
Złapałam bruneta pod rękę i podeszliśmy razem do drzwi. Zapukałam lekko i już chwile później wpuściła nas mama chłopaka-Wchodźcie dzieci, jesteście pierwsi -Ruszyła do kuchni.
-Mogę teraz dać prezent ode mnie? -Zapytałam chłopaka szeptem
-No co ty, nie obchodziłaś nigdy świąt? Kładź wszystko pod choinkę -Wskazał na duże, sztuczne drzewko w rogu pomieszczenia
Jak powiedział tak zrobiłam, ustawiłam ładnie wszystkie prezenty i poszłam do kuchni
-Pomóc w czymś -Zapytałam Karen
-Nie złotko, idźcie sobie usiąść gdzieś z Shawnem ja sobie dam radę -Uśmiechnęła die szeroko

CZYTASZ
Right hand / Shawn Mendes
Fanfic20 letnia Clara wyprowadza się z rodzinnego miasta do Toronto. Po prostu kupuje tam mieszkanie pakuje walizkę i wylatuje kompetnie sama. Nie umie za dużo, ma średnie wykształcenie. Rejestruje się na stronie wysyłając internetowe cv i czeka na telefo...