01. Nieznajomy

808 33 32
                                    

Z westchnięciem poprawiłam swój granatowy uniform, by po chwili podejść do chłopaka. Ze sztucznym uśmiechem oznajmiłam, że musi opuścić budynek. Pora zamknięcia zbliżała się coraz bardziej, razem ze wschodzącym na niebo księżycem.

Pracuję w salonie z rozmaitymi grami komputerowymi bądź automatami. Od młodzieńczych lat byłam miłośnikiem owych wymyślnych, kolorowych gierek, czy wciągających fabuł. Nigdy nie kręciły mnie jakiekolwiek tematy związane z modą lub takie typowo dziewczęce. Oprócz tego uwielbiałam różne sporty, dlatego więcej czasu spędzałam z chłopakami. To z nimi potrafiłam lepiej się dogadać.

Jak widać, wylądowałam tu gdzie jestem i całkiem nieźle sobie radzę. Najważniejsze dla mnie jest, że robię to, co kocham, również z najlepszym przyjacielem. Można się domyśleć, iż chłopak jest moją bratnią duszą, z którą czasami potrafię przegrać cały dzień.

Tym razem zostałam sama w salonie i musiałam go zamknąć. Nie lubiłam tego, ponieważ trudno było mi sprowadzić do rzeczywistości, pogrążonych w innych światach, graczy. Jednakże, kiedy w końcu wyszła ostatnia osoba mogłam odetchnąć. Akurat dochodziła dwudziesta druga, czyli mogłam iść do domu.

Serce niemal wyskoczyło mi z klatki piersiowiej, kiedy wychodząc z salonu ujrzałam pod latarnią, stojącego nieruchomo mężczyznę. Doskonale widziałam, że patrzył wprost na mnie z bezuczuciowym wyrazem twarzy. Czułam, jak prześwietla moją duszę od środka, jakby chcąc ją wyciągnąć. Dostałam nieprzyjemnych ciarek na plecach. Ten widok był przerażający.

Niespodziewanie zaczął powoli pokonywać dzielące nas metry. W jednej chwili uderzyły we mnie najczarniejsze scenariusze. Moja bujna wyobraźnia poczęła tworzyć niestworzone rzeczy, jakie mógłby wyrządzić mi ten podejrzany koleś. Na dodatek wokół nie było żadnej żywej duszy. Tylko ja, słaba dwudziestolatka, o wiele silniejszy chłopak i wszechobecny, panujący mrok.

Z lekkim przestrachem spojrzałam na nieznajomego, który stanął tuż przede mną. Z bliska wyglądał o wiele łagodniej, miał kruczoczarne włosy i przystojną twarz. Jego oczy, spokojnie wpatrzone w moje, wywiercały uparcie dziurę. Całe czarne, mieniły się, jak tysiące maleńkich kryształków. Nic z nich nie mogłam wyczytać, co było dziwne. Przecież ponoć są one odzwierciedleniem duszy i jakichkolwiek emocji, a on wyglądał jakby ich nie miał.

- Dlaczego się boisz? - Proste pytanie padło z ust mężczyzny. Po moich plecach przeszła kolejna fala dreszczy wywołana jego ochrypłym i głębokim głosem.

- Co? - Wydusiłam, mrugając oczami.

Nagle schylił głowę i gwałtownym ruchem przybliżył ją do mojej twarzy. Wstrzymałam oddech, instynktownie odsuwając się o dwa kroki.

- Widzę to po tobie - stwierdził, a przez jego tęczówki przemknął dziwny błysk. - Pracujesz tu? - Zmienił temat, skinając na budynek za mną.

- T-tak - odparłam niepewnie - a po co ci ta wiadomość? - Spytałam z niepokojem.

Schowawszy dłonie do kieszeni bluzy nawiązał ze mną kontakt wzrokowy.

- Chciałbym podjąć się tej pracy - oznajmił niskim głosem. - Wiesz może do kogo miałbym się zgłosić? - Emanował nadzwyczajnym spokojem.

- Do właściciela, Marka Tuana - odrzekłam pewniejszym głosem. - Jeśli chcesz to mogę mu jutro o tobie powiedzieć, ale-

- Kim Taehyung - wyprzedził moje pytanie, a ja zszokowana rozchyliłam usta. - Byłbym wdzięczny - uśmiechnął się kącikiem ust.

Ten uśmiech...

- T-to zostawię ci jego numer telefonu - wyjęłam komórkę i pozwoliłam chłopakowi spisać ciąg liczb. - Muszę już iść, do zobaczenia, chyba.

Psycho Guy » Kim TaehyungWhere stories live. Discover now