02. Współpracownik

491 31 2
                                    

Każdego dnia w Seulu na ulicach były korki, a chodniki, czy wszelakie przejścia zatłoczone, dlatego też tak bardzo nie lubiłam mieszkać w centrum, gdy wychodziłam do pracy. Dzisiaj również musiałam uważać na zabieganych ludzi, którzy kompletnie nie zwracają uwagi na innych.

Przekraczając próg salonu, od razu zachciało mi się tu na nowo przebywać. Widok grających osób, czy dźwięk uderzanych klawiszy jakoś mnie uspokajał. Nie mam pojęcia dlaczego.

Postanowiłam, że pójdę do Tuana, aby wspomnieć o Taehyungu, któremu to obiecywałam.

- O, cześć - powiedział zdziwiony Mark moim widokiem.

Weszłam w głąb pomieszczenia, w którym przesiadywał.

Mark Tuan miał dwadzieścia pięć lat, tajwańskie korzenie i pochodził z Ameryki. Nie wyglądał aż tak dojrzale, jak można by przypuszczać, a jego czerwone, ufarbowane włosy dodawały mu młodości. Był bardzo szczupły, średniego wzrostu.

- Hej, mam do ciebie sprawę - odparłam nieśmiało.

Nigdy nie miałam z nim bliższych relacji, ale dla wygody przeszliśmy kiedyś na ,,ty''.

- Ach - westchnął, przeczesując włosy. - Myślałem, że przyszłaś sama z siebie - odrzekł, trochę smutniejszym tonem, jeszcze z lekko wyczuwalnym amerykańskim akcentem.

- Dobra, dobra - zaśmiałam się. - Jeszcze kiedyś porozmawiamy, ale wracając - wzięłam wdech. - Mam dla ciebie pewnego chłopaka.

- Uu, chłopaka? - Poruszył brwiami. - Chcesz mnie z kimś zeswatać? - Jak widać humor mu dzisiaj dopisywał.

- Skądże! - Pisnęłam speszona. - Powiedział, że chce tu pracować i nazywa się Kim Taehyung.

- Hmm - zastanowił się. - Dobra, sprawdzę go. Masz z nim jakiś kontakt? - Zerknął na mnie badawczo.

- Nie, ale dałam mu twój numer - oznajmiłam.

- Okej - wzruszył ramionami.

- To ja będę szła. Do później.

- Na pewno nie chcesz ze mną jeszcze chwilę pogadać? - Zrobił smutną minę. - Ostatnio nie mam z kim. Nie potrącę ci z pensji - parsknął śmiechem.

- Może innym razem - zawtórowałam i wyszłam.

Przechodząc między automatami ktoś niespodziewanie położył duże dłonie na moich biodrach i z siłą przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Z mocno bijącym sercem odwróciłam się do tej osoby, po czym widząc mojego przyjaciela pretensjonalnie uderzyłam go w ramię.

- Och, dlaczego tak bardzo nie cieszysz się na mój widok, jak kiedyś? - Posmutniał, jednakże zaraz parsknął śmiechem.

- Bo mam cię już po dziurki w nosie - prychnęłam.

- No weź - jęknął i przytulił mnie do siebie.

Dylan Wang był z pochodzenia naprawdę wysokim Chińczykiem, ale gdy miał dziesięć lat wraz z rodzicami przyjechał do Korei, a dokładnie Seulu. Jakoś się złożyło, że trafiliśmy do tych samych klas w technikum i złapaliśmy wspólny język.

- W ogóle muszę ci coś opowiedzieć - odsunąwszy się trochę zadarłam głowę do góry. To dlatego, iż czarnowłosy jest naprawdę wysoki.

Ciemne oczy chłopaka zalśniły w zaciekawieniu i lekkim podekscytowaniu.

- No co? Mów - poganiał.

- Najpierw się przebiorę - uśmiechnęłam się złośliwie, a ten oburzony już chciał zabrać głos. - Wyglądasz naprawdę przystojnie w tym stroju - mina mu złagodniała, a ja zaczęłam zmierzać w kierunku pomieszczenia dla personelu.

Psycho Guy » Kim TaehyungWhere stories live. Discover now