Andreas całą noc nie zmrużył oka. Miał ochotę się rozpłakać, a zaraz potem rozwalać wszystko co tylko wpadło mu ręce. Czuł się zwyczajnie zdradzony i oszukany. Tyle razy ustalali ze Stephanem, że będą sobie mówić wszystko, a tymczasem on zataił przed Andreasem tak istotny fakt.
Wellinger miał świadomość, że Stephan nie powiedział mu o Eriku i ich dawnym związku, bo się bał jego reakcji. Oczywiście nie byłby zadowolony, ale przecież nie kazałby mu wrócić do domu. Za to teraz miał ochotę osobiście pojechać do ich hotelu i wyciągnąć go z niego za włosy.
-Hej, śpisz?- świtało, kiedy Martin wszedł do pokoju Andreasa.
-A jak myślisz?
-Mogę?
-Jasne- Andreas usiadł i oparł się o ramę łóżka.
-Nie powinienem ci tego mówić. To nie jest moja sprawa.
-Masz rację. Nie ty mi to powinieneś powiedzieć, tylko Stephan.
-Nie wiem co mogę ci teraz powiedzieć. Chciałbym ci jakoś pomóc, ale nie umiem.
-Ty wystarczająco dużo robisz. Tobie mogę zaufać. Jak się okazuje chyba tylko tobie.
Martin był z siebie bardzo dumny w tym momencie. Pierwsza faza jego planu udała się idealnie. Nawet lepiej niż się spodziewał. Myślał, że Andreas się zdenerwuje i od razu zadzwoni do Stephana z awanturą. Ta całkowita utrata zaufania już na samym początku świadczyła o tym, że ich związek był dużo słabszy niż się wydawało.
Andreas cały dzień spędził w swoim pokoju. Dopiero wieczorem postanowił wyjść i przewietrzyć się. Ostrożnie przesiadł się na wiklinową kanapę. Wieczór był dość zimny, więc koc się przydał. Gorąca herbata, którą przyniósł Martin też. Usiadł obok Andreasa i milczał, dopóki on sam się nie odezwał.
-Pewnie liczyłeś na spokojną pracę, a tymczasem musisz użerać się nie tylko z moim ciałem ale też i duszą.
-Andreas, nikt tak jak ja ciebie nie zrozumie. Pod względem ciała i duszy.
-A co z twoją duszą jest nie tak?
-Myślisz, że ja nigdy nie miałem złamanego serca?
-Przepraszam, egoista ze mnie. A pod względem ciała?
-Eh, no dobra, chyba mogę ci to już opowiedzieć. Kiedy miałem osiemnaście lat jechałem z moim znajomym na motorze. On stracił nad nim panowanie i walnęliśmy w drzewo. Ledwo z tego wyszliśmy, ale ja oberwałem bardziej. Miałem nigdy już nie stanąć na nogi. Spędziłem ponad pół roku w szpitalu. Przechodziłem to samo co ty. Najpierw byłem zły na cały świat, potem wpadłem w depresję aż w końcu postanowiłem, że nie zostanę do końca życia na wózku. Wziąłem się w garść, znalazłem rehabilitanta i codziennie katowałem się, żeby moje nogi w końcu zaczęły działać tak jak powinny. Udało się. Kiedy wróciłem do pełnej sprawności postanowiłem, że będę pomagał ludziom, którzy przechodzili to samo co ja. Zrobiłem uprawnienia rehabilitanta i ot cała moja historia. Teraz już wiesz, że rozumiem co czujesz. Chyba jak nikt inny.
Andreas wpatrywał się w Martina i nie wiedział co mógłby mu powiedzieć. Że go podziwia? Że zazdrości mu siły?
-Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz? Przecież jesteś tutaj tyle czasu.
-Bo ty się otwierasz przede mną i mówisz mi o swoich problemach, uczuciach. Ufasz mi, więc ja chcę ci pokazać, że ja też tobie ufam i dlatego dzielę się z tobą tym, czym nie dzieliłem się dotąd z nikim oprócz mojej rodziny. Jesteś dla mnie ważny, Andreas. Chcę żebyś to wiedział.
Andreas uśmiechnął się i oparł swoją głowę na ramieniu Martina. Historia Martina nim wstrząsnęła, ale też dała porządnego kopa do dalszego działania, bez względu na wszystko. Chwilę potem poczuł, że jego relacja z Martinem stała się jeszcze bliższa. On w końcu rozumiał go w stu procentach, bo przeszedł dokładnie to samo co on.
Andreas miał w głowie coraz większy mętlik. Kilka razy złapał się na tym, że całkowicie zapomniał o Stephanie i tej całej popieprzonej sytuacji z Erikiem. Nie chciał, żeby weekend nadchodził i Stephan wracał do domu, bo wiedział, że nie będzie potrafił ukryć tego, że o wszystkim wie. Zauważył, że z każdą chwilą było mu coraz bardziej "wszystko jedno".
Stephan był w doskonałym humorze. Wszystko zaczęło układać się po jego myśli. Znalazł na Martina haka, więc gdyby próbował mącić Andreasowi w głowie, on mógł bez problemu udowodnić Wellingerowi, że Martin wcale nie chce jego dobra.
-Wykończy mnie ta robota- powiedział i rzucił się na swoje łóżko.
-Oj tak, wyjątkowo ciężki dzień. A jutro przecież ma przyjechać ten cały minister kultury. To dopiero będzie cyrk na kółkach- przytaknął Erik.
-Mam dość. Na szczęście już jesteśmy w połowie. Więcej się na takie coś nie piszę. Wolę zostać na miejscu.
-Jak Andreas znosi te wyloty i wyjazdy na mecze? Przecież to musi być strasznie męczące.
-On kocha piłkę i nawet ciągłe wyjazdy mu nie przeszkadzają. On jest w stanie zrobić dla grania wszystko.
-A jakbyś postawił mu ultimatum albo ty albo piłka to co by wybrał?
Na to pytanie Stephan nie potrafił odpowiedzieć. Oczywiście miał nadzieję, że wybrałby jego, ale nie był tego w stu procentach pewien po tym weekendzie, który niby spędzili razem, ale jednak osobno.
-Skąd takie pytanie?
-Tak sobie o tym pomyślałem. Ja nie wiem jak wygląda życie takiego piłkarza "od kuchni", więc jestem po prostu ciekawy.
-Jak chcesz to zapytam Andreasa czy nie ma jakiegoś kolegi do wzięcia.
-O nie, nie, nie. Ja się nie wiążę. Wolę zostać singlem i mieć spokojną głowę. A nie tak jak ty denerwować się i być zazdrosnym o rehabilitanta.
-O ciebie Andreas też mógłby być zazdrosny, a nie jest.
-Bo nie wie kim jestem. Gdyby wiedział, że byliśmy razem, to pewnie by był zazdrosny.
-Nie jestem tego taki pewien.
-To czemu mu o mnie nie powiesz? Chyba się mnie nie wstydzisz?
-Nie no, skądże! Powiem mu, kiedy wrócę do domu.
Stephan wziął szybki prysznic i poszedł się położyć. Erik zasnął od razu, więc Stephan napisał tylko do Andreasa wiadomość, żeby nie budzić swojego współlokatora rozmową przez komunikator.
Telefon Andreasa zawibrował gdzieś na łóżku. Zaczął go szukać, ale po chwili przestał to robić, bo usłyszał pukanie do drzwi.
-To znowu ja. Chciałem zapytać czy czegoś nie potrzebujesz.
-Nie, dzięki. Mam wszystko.
-W takim razie dobranoc.
-Dobranoc. Nie zapomnij, że rano mnie zawozisz do Stefana.
-Nie zapomniałem. Śpij dobrze.
Andreas znalazł swój telefon pod poduszką. Na wyświetlaczu zobaczył wiadomość o treści:
"Dobranoc, kocham Cię!"
W normalnych okolicznościach w złości odpisałby mu "To miało być do mnie czy do Erika?" Sytuacja jednak się zmieniła i Andreas już nie miał ochoty robić jakichś dzikich scen zazdrości. Po prostu zignorował tą wiadomość.

CZYTASZ
US
Fanfiction"Jedź, nie mogę pozwolić ci tutaj zostać. Poradzę sobie, a jeśli nie to najwyżej zatrudnimy kogoś, kto będzie mi pomagał". Czy te słowa brzmią jak początek końca? Tak. Kontynuacja "Love Policy" i "Only You".