Richard przez całą noc siedział z Andreasem. Jego nastroje zmieniały się szybciej niż u kobiety w ciąży. Najpierw mówił, że chce walczyć o ten związek, potem zaczynał krzyczeć i rzucać czym popadnie, a na koniec robił się smutny i zrezygnowany.
-To co teraz zrobimy?- Richard podał Andreasowi kubek z kawą, kiedy ten siedział na tarasie. Był wczesny ranek i powietrze było chłodne. Wellinger wydawał się być tym niewzruszony, bo nadal ubrany był w spodenki.
-My?
-My. Chyba nie sądzisz, że zostawię cię z tym samego?
-Tak sądziłem.
-Spaprałeś sprawę raz, nie pozwolę ci tego zrobić ponownie. Najpierw to ja bym ci radził porozmawiać z Martinem i ustalić dlaczego odwoływał twoje wizyty. Poukładasz sobie wszystko po kolei, a przy okazji dasz Stephanowi trochę czasu na przemyślenie wszystkiego.
-Myślisz, że on będzie chciał ze mną gadać?
-Już ci mówiłem co myślę. Daj mu czas. Najpierw zajmij się kwestią Martina, bo jeśli się pogodzicie to Stephan tutaj nie wróci, dopóki on tu będzie. Musisz sobie znaleźć nowego rehabilitanta po prostu. A najlepiej rehabilitantkę. Niech ten cały twój menadżer się tym zajmie. Za coś mu płacisz.
-Klub mu płaci.
-Nieważne. Martinowi jak już tu przyjedzie powiedz, że dziękujesz już za współpracę, ale nie chcesz jej kontynuować, bo nie zachowywał się tak jak powinien i tyle.
-Może ty mu to powiesz? Ja mogę nie dać rady...
-Bo?
-Bo chyba miałem chwilowe zaćmienie mózgu i...
-Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że coś między wami zaszło- Andreas milczał i nie patrzył na Richarda- Kurwa, Wellinger nawet mnie nie osłabiaj.
-Nie no, nic wielkiego.
-To znaczy co?
-Raz czy dwa mnie pocałował.
-Słucham?! Mam nadzieję, że powiedziałeś mu żeby spieprzał.
-No właśnie nie. Mówiłem ci, że mnie zaćmiło.
-Ale aż tak?! Nie no, ja ci głowę urwę. Siedzimy tutaj, zastanawiamy się jak naprawić to co spieprzyłeś, a ty teraz mi mówisz, że się z nim całowałeś. No brawo Andreas, brawo.
-To miałem ci nie mówić?
-Nie, miałeś tego nie robić.
Andreas wiedział, że nie powinien tego robić. Wezbrała w nim złość, którą miał nadzieję utrzyma w sobie do czasu rozmowy z Martinem. Musiał wszystko opowiedzieć swojemu menadżerowi, który obiecał, że zajmie się wszystkim i w ciągu tygodnia załatwi Andreasowi nowego rehabilitanta.
-Na pewno nie chcesz żebym z tobą został?- zapytał Richard, kiedy miał już wychodzić z domu Andreasa.
-Na pewno. Ta rozmowa to będzie nic w porównaniu z tym, co czeka mnie ze Stephanem.
-Trzymaj się i dawaj znać co i jak.
-Postaram się.
Andreas został sam i miał nadzieję, że ten stan rzeczy niedługo się zmieni. Miał ochotę natychmiast rozmówić się z Martinem. Był zły na niego za tą całą sytuację. Wiedział, że nie tylko jego rehabilitant był temu winien, spora część winy spadała na niego, ale nie potrafił w tamtej chwili trzeźwo myśleć.
-Halooo, wróciłem! Jak się ma mój ulubiony pacjent?- Martin pełen wigoru wkroczył do domu Andreasa i od razu zaczął się za nim rozglądać.
CZYTASZ
US
Fanfiction"Jedź, nie mogę pozwolić ci tutaj zostać. Poradzę sobie, a jeśli nie to najwyżej zatrudnimy kogoś, kto będzie mi pomagał". Czy te słowa brzmią jak początek końca? Tak. Kontynuacja "Love Policy" i "Only You".